Pierwszy tom serii o siostrach Barker
Kiedy hokejowy fenomen Billie-Jo Barker wraca po kontuzji
do rodzinnego miasteczka i postanawia dołączyć do miejscowej męskiej ligi
hokeja, rozpętuje się piekło. Nie chodzi nawet o to, czy Billie ma talent, bo
tego nikt nie kwestionuje, ale o to, że Billie jest kobietą. Niektórzy miejscowi
faceci nie chcą, żeby dziewczyna i do tego tak utalentowana należała do ich męskiego
klubu.
Wkrótce Billie staje się tematem wszystkich rozmów w
miasteczku i przyczyną swoistej wojny płci. Każdy mieszkaniec ma w tej sprawie
coś do powiedzenia. Jednak Billie interesuje opinia tylko jednej osoby, która akurat
niezbyt przejmuje się tym konfliktem – Logana Foresta. Mężczyzna złamał jej
serce, gdy miała osiemnaście lat, a teraz w każdy piątek wychodzi z nią na
lodowisko.
Billie-Jo Barker ma wiele do udowodnienia. Sobie, swoim siostrom
oraz mieszkańcom miasteczka. Na lodowisku zdobywa bramki, ale czy uda jej się zdobyć
mężczyznę, o którym marzyła całe życie? I czy Logan w końcu dostrzeże, że dawna
chłopczyca jest teraz niesamowicie seksowną kobietą?
Rozdział 1
Frank Talbot zajmował się swoimi sprawami,
doglądając sklepu, który od trzech pokoleń należał do jego rodziny, gdy
uświadomił sobie, że świat, jaki do tej pory znał, może się wkrótce zmienić.
Zaczęło się dość niewinnie – od dźwięku dzwonka przy
drzwiach. Mężczyzna poprawił małe, okrągłe okulary, odłożył poranną gazetę i
przygładził szpakowate włosy, które niemiłosiernie kręciły się przy uszach.
Zegarek przy kasie wskazywał pięć po dziewiątej.
Zgodnie ze swoim zwyczajem, Frank zmrużył oczy i uśmiechnął
się, patrząc na pierwszego tego ranka klienta. Była pierwsza sobota
października, sezon hokeja się rozkręcał, więc był pewien, że będzie miał dziś
dobry utarg. Kasa będzie brzęczeć. Żona będzie się cieszyć. A każdy mężczyzna
wiedział, że zadowolona żona oznacza szczęśliwe życie.
Oczywiście miał to przeczucie, zanim Billie-Jo Barker weszła
do sklepu i rozpętało się piekło.
***
Billie wstąpiła do Talbot Sports z
myślą o naprawieniu wewnętrznej krawędzi swoich ulubionych łyżew. Nie spodziewała
się, że to zapoczątkuje prawdziwą rewolucję w New Waterford. Ale w sumie była
jedną z trojaczek Barker, które zawsze się w coś pakowały, więc powinna była to
przewidzieć. Teraz, kiedy jej siostry Betty-Jo nie było w domu, tylko robiła na
Wyspach Bóg wie co z Bóg wie kim, a trzecia z nich, Bobbi-Jo, siedziała po uszy
w obowiązkach, Billie uznała, że siłą rzeczy uwaga całego miasteczka teraz
będzie skupiona właśnie na niej.
Billie przywitała pana Talbota skinieniem głowy i postawiła
przed nim łyżwy. Staruszek był w mieście prawdziwą legendą i wyposażył w sprzęt
sportowy praktycznie każdego dzieciaka, który grał w hokeja, piłkę nożną lub baseball.
Kiedyś sam grał w hokeja i nawet prawie udało mu się przejść na zawodowstwo,
zanim poważny wypadek samochodowy odebrał mu nie tylko marzenia, ale też prawą
nogę.
– Billie! Słyszałem, że wróciłaś z Europy. – W kącikach jego
niebieskich oczu pojawiły się kurze łapki, gdy usta ułożyły się w lekki uśmiech.
Mężczyzna zdawał się w ogóle nie starzeć i odkąd Billie pamiętała, wyglądał,
jakby zbliżał się dopiero do sześćdziesiątki.
W jego oczach dostrzegła życzliwość, ciepło i… coś jeszcze, dzięki czemu jego rysy bardziej
złagodniały – być może poczucie pewnej więzi, przymierza między osobami,
których marzenia zostały zbyt szybko roztrzaskane.
– Wróciłam przed kilkoma dniami. – Billie wsunęła pasmo kruczoczarnych
włosów za ucho, po czym włożyła dłonie do tylnej kieszeni jeansów. Nie lubiła
rozmawiać o Europie, a zwłaszcza o Szwecji, a już szczególnie o wstrząsie
mózgu, który wszystko zakończył.
Staruszek patrzył na
nią, jakby czegoś oczekiwał.
– Ja, ach… wolę się nie wychylać.
– O – zdziwił się pan Talbot. – Oczywiście. – Wziął łyżwy i
odchrząknął. – Jak się miewa twój tato?
– Wydaje się, że dobrze. – Co było wierutnym kłamstwem.
Pan Talbot przyjrzał się jej bystrze znad okularów.
– Yhy… a dziadek? Nie widziałem Herschela od kilku tygodni.
Billie się uśmiechnęła.
– Dobrze. Jest zajęty ulami i, cóż… – Wzruszyła ramionami. Niańczeniem.
– Rozumiem. – Nie odrywał jednak od niej wzorku, przez co
przeszło jej przez myśl, że Frank Talbot może widział aż za wiele.
Rozejrzała się.
– Wow. Nic się tu nie zmieniło. – Rzędy sprzętu do hokeja okupowały
cały środek sklepu, a ścianę po jej lewej zajmowały kije o różnej długości i w
różnych kolorach. Łyżwy i kaski znajdowały się po prawej, zaś rzeczy związane
ze sportami pozasezonowymi – baseballem, lacross’em i piłką nożną – zostały
upchnięte w kącie.
Pan Talbot się zaśmiał.
– Tak, moja żona twierdzi, że nie lubię zmian. – Przebiegł
palcami po płozach. – Trzeba je naostrzyć.
Billie przytaknęła.
– Zwłaszcza lewą. Uszkodziłam wewnętrzną krawędź, kiedy ostatnim
razem… – Jej głos się załamał. Odchrząknęła. – Byłam na lodzie.
– W porządku. – Mężczyzna wziął łyżwy i ruszył w kierunku
zaplecza, gdzie stała maszyna do ostrzenia. – Nie zajmie mi to dłużej niż kilka
minut.
Billie odprowadziła go wzrokiem, po czym westchnęła ciężko.
Przeniosła wzrok na ścianę za kasą. Kiedy zobaczyła, co tam się znajduje, poczuła
ucisk w piersi, serce tak bardzo jej przyspieszyło, że aż jej policzki zrobiły się
czerwone. Całą powierzchnię pokrywały ramki ze zdjęciami i wycinkami z gazet, z
których duża część dotyczyła nie kogo innego, a jej samej. Była kiedyś złotą
dziewczyną New Waterford, chociaż przypuszczała, że ta korona już nigdy nie
spocznie na jej głowie.
Odkąd ojciec pierwszy raz włożył
łyżwy na jej nogi, od razu było jasne, że będzie w tym dobra. Nigdy jednak nie
chciała uprawiać jazdy figurowej, jak wiele innych dziewcząt, czy grać w
ringette. Od początku upodobała sobie hokej. Większość ludzi zgodnie uważała,
że gdyby Billie urodziła się z parą jaj, grałaby w Narodowej Lidze Hokeja. Było
jednak jak było, dlatego podpisała kontrakt z zawodową szwedzką drużyną męską i
jako jednej z czterech kobiet pozwolono jej grać w lidze. Tamtejszy hokej nie
był tak agresywny jak w Północnej Ameryce, niemniej poziom umiejętności był
imponujący.
Była fenomenem.
Tak o niej mówiono.
Jakimże ironicznym zwrotem akcji okazał się fakt, z którego powodu
zakończyła się jej kariera. Otóż stuosiemdziesięciocentymetrowa szwedzka
zawodniczka, również bez jaj między nogami, dopadła Billie na zakręcie, mocno
uderzając ją od tyłu. To z kolei poskutkowało wstrząsem mózgu, który przekreślił
jej genialną przyszłość w hokeju.
Dwukrotnie reprezentowała kraj na igrzyskach olimpijskich i
grała w hokeja na studiach, zanim wyjechała do Europy. A teraz znowu była tu, w
domu. Wróciła do New Waterford.
Jej kariera dobiegła końca, chociaż miała dopiero
dwadzieścia cztery lata.
Billie odeszła od kasy i zbliżyła się do kijów. Wbijała wzrok
w kolorową kolekcję tak długo, dopóki nie zlała jej się przed oczami w
mieszaninę barw. Dopóki dzwonek nad drzwiami nie przykuł jej uwagi, przez co
natychmiast od razu się spięła. Miała dość wpadania na ludzi, których znała
całe swoje życie i oglądania współczucia, które malowało się na ich twarzach.
Zaledwie wczoraj Joanne Fenmore gdakała niczym kwoka, gdy Billie wpadła na nią
w Mini Marcie, w którym płaciła za paliwo.
– Och, moja droga,
pobladłaś. Na pewno nie chcesz na chwilę usiąść?
– Nic mi nie jest,
proszę pani.
– Ale nie wyglądasz
dobrze, moja droga. Nie mam nic przeciwko. Na zapleczu jest sofa, a przed
chwilą zaczęło się „Koło fortuny”.
– Naprawdę dobrze się
czuję. Do czwartej rano oglądałam „The
Walking Dead”. Wyglądam okropnie, ponieważ jestem zmęczona, a nie
dlatego, że mam uszkodzony mózg.
Billie skrzywiła się na to wspomnienie i sięgnęła po
najbliższy kij – czerwony, z biegnącymi wzdłuż boku czarnymi płomieniami.
– Barker? Słyszałem, że wróciłaś.
Zamarła i zrobiła niezadowoloną minę. Znała ten głos. Znała
tę nosową chrypę, która przyprawiała ją o ciarki. Billie westchnęła i zaklęła
pod nosem. Poważnie? Miała użerać się
z Sethem Longwoodem tak wcześnie i to w sobotni poranek? Dziwnym trafem wcale
jej nie zdziwiło, że Longwood wciąż
mieszkał w New Waterford… i niewątpliwie dalej z rodzicami.
Nie żebym była lepsza.
– Hej, Seth. – Nie odwróciła się w jego stronę, za to
spojrzała na zaplecze, licząc na to, że Longwood da jej spokój. Był upierdliwy
przez większość jej nastoletnich lat. O rok starszy od niej, miał niewątpliwie
dryg do hokeja – tylko że nie tak znaczący jak Billie – i bardzo mu się to nie
podobało.
W tamtych czasach był pierwszorzędnym dupkiem i Billie
wątpiła, że się zmienił, kiedy jej tu nie było.
Brzęk płóz o kamień zasygnalizował, że pan Talbot nie
skończył jeszcze z jej łyżwami. Billie opuściła więc ręce wzdłuż boków i
westchnęła. Trudno. Równie dobrze może mieć to już z głowy.
Odwróciła się i zamarła, gdy dostrzegła, że w sklepie jest
nie tylko Seth, ale też inny mężczyzna.
Tak jak się tego spodziewała, Seth się nie zmienił. Nie miał
już co prawda pryszczy na policzkach, tylko
pozostawione po nich głębokie blizny. Natomiast szeroki, wielokrotnie złamany
nos, duże brązowe oczy, krzaczaste brwi i cienkie, opadające na nie piaskowe
włosy pozostały takie same. Miał mniej niż sto osiemdziesiąt centymetrów
wzrostu, więc był niższy od mężczyzny obok, ale nadrabiał budową przypominającą
solidną ścianę. Podsumowując, był współczesnym neandertalczykiem.
Jednak to jego towarzysz sprawił, że zamarła niczym manekin,
z żadnym mądrym słowem do powiedzenia i z cholernym strachem wymalowanym na jej
twarzy.
Logan Forest.
Wysoki, ciemnowłosy,
przystojny jak diabli, Logan Forest.
On w przeciwieństwie do Setha był jak dobre wino, któremu
czas tylko dodaje walorów smakowych.
Tak, pan wysoki, ciemnowłosy i przystojny jak diabli Logan
Forest, o którym fantazjowała, gdy była nastolatką. Stał teraz niedaleko niej,
przyglądając się jej uważnie i intensywnie tymi niesamowitymi niebieskimi oczami.
Cholera, były tak piękne, jak zapamiętała. Billie mocniej się zarumieniła, kiedy
wspomnienia uderzyły w nią ze zdwojoną siłą.
Logan Forest, mężczyzna, który….
– Billie-Jo Barker. – Seth wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Zagotowało się w niej, kiedy wypowiadał jej imię, jakby była
jakąś prowincjonalną dziewuchą.
– Jak się patrzy – ciągnął – Nigdy bym nie pomyślał, że zobaczę
cię jeszcze kiedyś w New Waterford.
Ton głosu mężczyzny wyrwał ją z zamyślenia, więc oderwała
wzrok od Logana i spojrzała na Setha.
– Przykro mi, że cię rozczarowałam – powiedziała cierpko.
– Nie szkodzi. – Seth ostentacyjnie zmierzył ją wzrokiem od
stóp do głowy i szerzej uśmiechnął się z aprobatą, kiedy ona w odpowiedzi spiorunowała
go wzrokiem. – Wcale nie jestem rozczarowany. Prawdę mówiąc, stwierdziłbym
wręcz, że tutejsze widoki poprawiły się o sto procent. Bez tego całego stroju
do hokeja wyglądasz jak Bobbi albo, cholera – wyszczerzył się, jakby miał jej
właśnie powiedzieć największy komplement na świcie – może nawet Betty.
Co za dureń.
– Zabawne, że tak się dzieje, kiedy jest się jedną z
trojaczek – odpowiedziała, nie skrywając sarkazmu.
Zmrużył oczy.
– Zabawne, że koniec kariery sportowej pomaga nie wyglądać
jak babochłop.
Billie zacisnęła dłonie w pieści i otworzyła usta, żeby coś
powiedzieć, jednak ubiegł ją pan Talbot, który wrócił z zaplecza z jej łyżwami.
– Gotowe, Billie. Jak nowe.
Skinęła głową, minęła Setha i przeszła szerokim łukiem, nie
chcąc zbliżyć się za bardzo do Logana Foresta. Pomimo upływu czasu, wciąż się
przy nim cholernie denerwowała. Chryste, jej żołądek koziołkował i wirował na
jego widok, jakby znowu była nastolatką.
Logan milczał, gdy go mijała, chociaż czuła, że odprowadzał
ją wzrokiem. Odsunęła pasmo włosów, które wpadło jej do oka i bardzo w tej
chwili zapragnęła, żeby nie było tak gorąco. Dlaczego starsi ludzie podkręcali tak
ogrzewanie?
– Longwood nie wie, co mówi. Dobrze wyglądasz, dzieciaku.
Serce Billie przyspieszyło. Głos Logana stał się głębszy,
niż zapamiętała, bardziej wyrazisty i seksowny. Niczym whisky z lodem. Jego
właściciel był od niej starszy o pięć lat, co, jak przypuszczała, przesądziło o
jego udziale w jej głupich, młodzieńczych fantazjach, gdy miała osiemnaście
lat, a on dwadzieścia trzy. Teraz, jako trzydziestolatek, był już w pełni
mężczyzną, w każdym tego słowa znaczeniu.
Spojrzała na niego, mając nadzieję, że jej rumieniec trochę
zbladł.
– Dzięki – mruknęła.
Teraz pomyślała sobie, że prezentował się raczej jak król wszystkich
mężczyzn.
Ciemne włosy miał wilgotne przy kołnierzu skórzanej kurtki,
jakby niedawno wyszedł spod prysznica, a w powietrzu wyczuła korzenną woń.
Mężczyzna pachniał równie dobrze jak wyglądał.
Również to się nie
zmieniło.
Z przyzwyczajenia wzięła rolkę taśmy monterskiej, sznurówki
i czekała, aż pan Talbot podliczy jej zakupy.
– Co więc teraz porabiasz? – Seth stanął przy niej i patrzył
na nią, uśmiechając się drażniąco. Billie była wysoka jak na kobietę, w samych
skarpetach miała sto siedemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, ale rano włożyła
buty Bobbi, więc…
– Cieszę się, że jestem o jakieś pięć centymetrów wyższa od
ciebie – odparła.
Usłyszała, jak Logan się zaśmiał, a tymczasem jej oczy
powędrowały w kierunku pana Talbota. W jego spojrzeniu pojawiły się iskierki, kiedy
podliczał jej zakupy.
Seth spojrzał na nią, wyraźnie niezadowolony.
– Zabawne – mruknął. Cofnął się o krok, robiąc jej więcej
miejsca.
– Będzie równo szesnaście dolarów – oznajmił pan Talbot.
Billie wyciągnęła z tylnej kieszeni dwudziestkę i położyła
ją na ladzie, zauważając jaskrawopomarańczową ulotkę przy kasie. Wzięła ją do
ręki i szybko przeczytała.
Wytłuszczonymi literami napisano na niej informację o Piątkowych
Wieczorach Hokeja.
– Co to? Nowa liga w mieście? – zapytała Billie, unosząc
brwi.
Pan Talbot spojrzał znad okularów i powoli kiwnął głową.
– Dokładnie. Coś zupełnie nowego. Mamy teraz dwa lodowiska,
więc często któreś jest wolne. Kilkoro miejscowych chłopaków zorganizowało
ligę.
– Bezkontaktową?
Pan Talbot ponownie przytaknął, chociaż tym razem lekko
zmrużył oczy.
– Rywalizacja tak, ale bezkontaktowo.
Przeszył ją radosny dreszcz, gdy bawiła się w rękach pomarańczową
ulotką.
– U kogo można się zapisać?
– Dlaczego pytasz? –
wtrącił się Seth. – Przecież nie możesz grać.
Nie zwracała na niego uwagi.
– Są jakieś ograniczenia wiekowe?
Pan Talbot spojrzał na mężczyzn stojących za nią i
odchrząknął. Wsunął okulary na nos i jeszcze raz przytaknął.
– Wydaje mi się, że przedział jest od dwudziestu pięciu do
czterdziestu pięciu lat.
Seth znów się do niej zbliżył, przez co pomyślała, że będą
musieli porozmawiać o przestrzeni osobistej. Facet był wyraźnie tępy.
– Nie możesz grać, Barker – powiedział zupełnie nowym tonem,
patrząc na nią surowo. – Zgłupiałaś przez ten wstrząs mózgu?
Billie się odwróciła.
– I uważasz tak dlatego, że…?
– To liga dla mężczyzn,
dziewczynko. Jeśli nie wyrosły ci jaja, to nie mamy o czym rozmawiać. –
Uśmiechnął się szeroko i zerknął na milczącego Logana. – Chyba że w Szwajcarii zdarzyło
się coś jeszcze. Może przeszłaś operację?
– Szwecji – mruknęłą ostrożnie, rozważając dostępne opcje.
– Co? – warknął Seth.
– Grała w drużynie Northern Hammers w Szwecji – wtrącił Logan.
– Wszystko jedno. – Seth zabrał jej ulotkę i próbował ją
onieśmielić spojrzeniem. Nawet wypiął pierś, żeby wzmocnić efekt, ale w
rezultacie tylko pokazał, że zaokrąglił się w pasie. – To drużyna męska – dodał, machając jej
ulotką przed oczami.
– Nie zostało to określone.
Szeroko otworzył oczy.
– Co ty, u licha, pleciesz?
Billie oparła się o ladę, dobrze się bawiąc.
– Na ulotce nie ma informacji o płci zawodników.
Seth zerknął na Logana i zmarszczył brwi.
– Co ona, u licha, plecie?
Logan wziął ulotkę z lady i się przyjrzał. Wzruszył
ramionami.
– Ma rację.
Seth spiorunował ją wzrokiem.
– Nieważne. Nawet nie myśl, że zagrasz w naszej lidze. –
Pokręcił głową. – Nie ma mowy.
Pan Talbot odchrząknął i się pochylił.
– No już, już, Seth, nie ma powodu, by gotować się ze
złości. Billie-Jo tylko nabija cię w butelkę.
Billie przeniosła wzrok z pana Talbota na Setha, a następnie
zatrzymała go na Loganie, który miał nieprzenikniony wyraz twarzy. Z jakiegoś
powodu nagle zapragnęła poznać jego zdanie. Bez namysłu otworzyła usta, a złość
wyparła wcześniejszy stres.
– Co sądzisz, Forest?
Logan zastanawiał się dłuższą chwilę, jakby dobierał właściwe
słowa. Tymczasem ona, wykorzystując ten moment, skupiła wzrok na jego ustach.
Przepysznych, pełnych wargach.
Przez chwilę zakręciło jej się w głowie i przestała słyszeć
dźwięki, co na pewno było skutkiem ubocznym wstrząsu mózgu. Poczuła, że skóra,
która już wcześniej mocno się nagrzała, teraz zaczęła ją palić, a na czoło
wystąpił pot.
Logan poruszał ustami. Spomiędzy jego warg dobywały się
słowa, tyle że Billie nie miała pojęcia jakie. W myślach zobaczyła, jak
przesuwa tymi ustami po jej szyi, zmierzając w dół… może nawet o wiele niżej.
Musiała z trudem przełknąć ślinę, kręcąc głową, by wyrzucić z niej ten kuszący obrazek.
A potem wszystko nagle wróciło i uświadomiła sobie, że trzej
mężczyźni wpatrują się w nią intensywnie.
– Yyy. – Oderwała wzrok od Logana. – Nie usłyszałam, co mówiłeś.
Co, u licha, miał w oczach? Jakąś supermoc czy coś? Robił
sztuczki w stylu Clarka Kenta, przez które odbierało jej rozum?
– Dobrze się czujesz? – Logan zbliżył się do niej o krok,
więc uniosła rękę, by się zatrzymał.
– Nic mi nie jest. Tylko cię nie usłyszałam.
– Powiedziałem, że teoretycznie masz rację. W zasadach nie
ma żadnych klauzul ani ograniczeń dotyczących płci. Nawet nie pomyśleliśmy, żeby
takie wprowadzić.
– Gdybym zatem chciała grać w piątki w hokeja, nic nie
stanęłoby mi na drodze?
Logan pokręcił głową.
– Nic a nic.
– Billie-Jo – odezwał się łagodnie Frank Talbot. – To liga
piwna i grają w niej chłopaki, które mają określone poglądy. Dlaczego
chciałabyś brać w tym udział? – W jego głosie pobrzmiewało subtelne, acz
wyczuwalne ostrzeżenie.
Ponieważ hokej to moje
życie, a teraz tak jakby nie mam nic do roboty.
– Poza tym – ciągnął pan Talbot – dwa miesiące temu miałaś
poważny wstrząs mózgu. Naprawdę uważasz, że powinnaś wrócić na lodowisko?
– Nic mi nie jest, proszę pana. Poza tym gra jest bezkontaktowa.
Poradzę sobie. – Będę się trzymać z dala
od zakrętów.
– Ale dlaczego chcesz grać w lidze piwnej? To zdecydowanie
nie twój poziom – naciskał sprzedawca.
– Hej, Frank – wycedził przez zęby Seth. – Nie umniejszałbym
tak szybko umiejętności chłopaków z ligi. Kilku z nas grało z trudnymi
przeciwnikami z innych drużyn. Mamy utalentowanych zawodników. – Następnie
zwrócił się do Billie: – Tylko nie rozumiem, dlaczego ona chce z nami grać.
Billie uśmiechnęła się do niego słodko.
– Ponieważ mogę.
Seth cały poczerwieniał, wydął policzki jak ryba rozdymka.
Pokręcił głową.
– Nie ma mowy. Zmiażdżymy cię.
Stare gadki.
– Czyżby? – Billie zmierzyła go wzrokiem. – Musiałbyś mnie
najpierw dogonić i wiesz, co myślę? Uważam, że boisz się wpuścić mnie do
swojego… – urwała, by prychnąć – …klubu dla chłopców, ponieważ nie możesz się
pogodzić z tym, że zawsze byłam od ciebie lepsza.
– Bzdury – wycedził Seth. – Nie może… cholera, nie ma mowy… Chłopcy
się na to nie zgodzą.
Billie zerknęła na Logana, a ten wzruszył ramionami.
– Szukasz problemów, Billie, ale z tego, co widzę, nikt cię
nie powstrzyma.
– O Boziu – szepnął pan Talbot.
– Dobrze więc. – Pierwszy raz od powrotu do domu Billie
poczuła iskrę w sercu. Było to bardzo
przyjemne. Tak przyjemne, że, prawdę powiedziawszy, zrobi wszystko, żeby to
uczucie nie odeszło.
– Chwila – podjął ostatnią próbę Seth. – Jesteś za młoda.
Zasady mówią, że musisz mieć co najmniej dwadzieścia pięć lat, a, jeśli mnie
pamięć nie myli, masz mniej.
– Już niedługo – Billie odparła radośnie. – W przyszły
piątek kończę dwadzieścia pięć lat.
– Cholera – powiedział ostro Seth.
Kobieta zwilżyła wargi językiem, ciesząc się tym małym
zwycięstwem.
– W piątek trzynastego. Stosownie, nie sądzisz?
Seth spojrzał na nich wszystkich ponuro, nim ruszył w kierunku
oślepiającego słońca, które czekało na niego na zewnątrz.
– Co za bzdury – rzucił, wychodząc.
Billie cieszyła się dokładnie przez pięć sekund –
wystarczająco długo, by pan Talbot co najmniej dziesięć razy mruknął: „o Boziu”
i wystarczająco długo, by Logan zbliżył się do niej o dwa kroki i jego zapach
wdarł się do jej świadomości.
Podał panu Talbotowi kopertę.
– Są w niej zgłoszenie i czek. – Urwał na chwilę, zwracając
się do Billie. – Miło cię znów widzieć, i muszę przyznać, że twoje nastawienie
jest imponujące, ale mam nadzieję, że wiesz, co robisz. Nie każdy potrafi
docenić prawdziwy talent i czasami faceci wolą pobyć po prostu we własnym
gronie. I tylko tyle, niemniej bywają przewrażliwieni w tej sprawie.
Miała wrażenie, że chyba całą wieczność patrzył jej w oczy, po czym kiwnął głową do pana Talbota.
Billie spoglądała za oddalającym się długim, opanowanym krokiem mężczyzną. Już
raz tak od niej odszedł, choć wtedy jego chód nie był tak spokojny, a ona…
– Naprawdę to zrobisz? – zapytał nagląco pan Talbot.
Billie-Jo Barker przytaknęła i sięgnęła po długopis.
– O tak. – Wyszczerzyła zęby w uśmiechu. – Gdzie mogę się
zapisać?
Pan Talbot przeczesywał ręką sztywne włosy na czubku głowy,
gdy rozbrzmiał dzwonek przy drzwiach. Do sklepu weszło kilkoro klientów, w tym
Mike Walker, właściciel Walker’s Hardware, lokalu dogodnie położonego przy
Talbot Sports.
Przeważnie życzliwą twarz mężczyzny znaczył teraz grymas i
nawet się nie przywitał. Mike Walker uniósł gęste brwi, piorunując Franka
wzrokiem i mrużąc oczy.
– Co to za pogłoski o tym, że kobieta będzie grała w naszej
lidze?
– O Boziu – mruknął do nikogo konkretnie Frank Talbot, po
czym zmówił krótką modlitwę.
PREMIERA: 26.02.2020
Skusicie się?
W moim guście. Ten fragment mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńFragment zapowiada naprawdę ciekawą książkę. 😊
OdpowiedzUsuńZachęcający fragment:)
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada. Możliwe, że skuszę się na tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się lepiej niż dobrze :)
OdpowiedzUsuń