Zupełnie nowe dla mnie wydawnictwo, debiutancka powieść i
niecodzienne jej tło. Sięgając po „Amandine. Pragnienie miłości” nie miałam
żadnego pojęcia, na co powinnam się nastawiać. Ale że historie miłosne to coś,
co od jakiegoś czasu bardzo chętnie biorę na tapet, postanowiłam spróbować.
Chcielibyście i Wy zapuścić się wyobraźnią na spalone słońcem ziemie Australii?
Na dzisiejszą recenzję zapraszam wielbicielki romantycznych, ale
nieprzesyconych erotyką treści. Czy ukrywająca się pod pseudonimem Anett Lievre
- polska autorka, udźwignęła potencjał opracowanego tematu? Przeczytajcie.
ZARYS FABUŁY
Kiedy Evan
odnajduje poranioną dziewczynę leżącą tuż przy mało uczęszczanej drodze, nie ma
pojęcia, że zabiera pod dach skrzywdzoną i spłoszoną Amandine, która na pewno
nie będzie w stanie tak łatwo zaufać mężczyźnie. Zwłaszcza że jeden z nich
pokazał jej jak wygląda piekło. Kierując się czystymi intencjami krok po kroku
odkrywa jej lęki uświadamiając sobie, że niebezpieczeństwo ciążące nad
znalezioną wcale nie odeszło. Wciąż szuka ją ten, który zniszczył jej życie.
Amandine potrzebuje bezpieczeństwa, ostoi i ciepła. Tylko czy Evan, zdradzony
facet po przejściach będzie w stanie jej to dać? Oboje potrzebują wiary i
ratunku. Czy odnajdą go na australijskich pustkowiach?
ZRANIONA I
WYBAWICIEL, CZYLI SŁOWO NA TEMAT POSTACI
Główny bohater powieści, Evan, to mężczyzna z sercem na dłoni. Zdradzony, szukający na
ziemiach Australii ukojenia po
przebytych rozczarowaniach w USA, ale wciąż otwarty na człowieka. Opiekuńczy, zaradny, gotowy do niesienia pomocy. Jak każdy mężczyzna, hołdujący wdziękom
kobiecego ciała, nienachlanie jednak i z głową . Wie kiedy warto powiedzieć
kilka słów więcej i kiedy zamilknąć, toteż na pewno mogłabym go uznać za
zdecydowaną odmianę po wszystkich
dominujących w związkach bohaterach popularnych ostatnio erotyków. Amandine jest jak płochliwe, dzikie
zwierzę. Doświadczając przemocy fizycznej i psychicznej nie jest w stanie
tak łatwo zaufać, zwłaszcza płci przeciwnej. Nieustannie rozważająca opcję
ucieczki, jest dość rozchwianą emocjonalnie
postacią. Z jednej strony łaknie bezpieczeństwa i czuje go w obecności
Evana, z drugiej co rusz zmienia zdanie. Czy w obliczu psychicznej blokady dziewczyny, ta dwójka ma szansę stworzyć
głębszą relację?
POMOC, PSYCHICZNA
BLOKADA I UCZUCIE, CZYLI SŁOWO NA TEMAT AKCJI
Historia miłości, która rodzi się ze szczerości i pragnienia niesienia pomocy. Na pierwszym miejscu
wcale nie stoi fizyczne pożądanie, a
sfera mentalna bohaterów, która skłania ich do etapowego rozwoju relacji,
nie zaś rzucania się na siebie i nagminnego „och, ach” wykrzykiwanego w
wymiętej pościeli. Stonowana pod
względem występowania namiętność i łóżkowe sceny zostają zastąpione romantyczną aurą. On jest czuły i chce
jej pomóc, ona się boi – i w ramach
takiego schematu kręci się akcja książki, wzbogacona wątkami tragicznej, acz nieodległej przeszłości Amandine. Są
wspomnienia, traumy, są lęki oraz skrajnie niskie poczucie własnej wartości.
Autorka porusza temat przemocy występującej w małżeństwach, a z drugiej strony –
dla równowagi – stawia postać niewiernej żony. Pod względem fabularnym książka na pewno nie jest czymś oryginalnym. To
wszystko po prostu już kiedyś było. Powiewem
świeżości jest jednak zbudowane przez autorkę tło, które na pewno mnie
kupiło.
AUSTRALIA, CZYLI SŁOWO NA TEMAT TŁA
Australijskie pustkowia z Aborygenami pomieszkującymi spalone
słońcem ziemie. Biegające za oknem strusie
i kangury – w formie grafiki otwierającej każdy dział. Jest dom, w którym
by pozyskać wodę, trzeba ją po prostu sobie naciągnąć! Ciepła historia rozegrana w bardzo przyjemnym, przytulnym i oryginalnym
środowisku. To na pewno wyróżnia historię Anett Lievre spośród wielu
innych.
PODSUMOWANIE
Miłość zranionych
ludzi i relacja wcale niebazująca na typowej fizyczności. Romantyczna, lekka historia wzbogacona traumami
związanymi z nie tak odległą przeszłością. Niekoniecznie
oryginalna pod względem fabuły, za to z ciekawym australijskim tłem.
Autorka posługuje się wiarygodnym
dialogiem i plastycznymi opisami, raczej dalekimi od nieporadnego debiutu.
Jak dla mnie siedem w
dziesięciostopniowej skali, więc w zależności od oczekiwań rozważcie pomysł
zapoznania się z samą Amandine i Wy.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu WasPos.
Australijskie tło na pewno mocno mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńJestem na tak. 😊
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZachęca mnie fakt, że to jednak dla mnie coś nowego - powieść rozgrywająca się w Australii. Chętnie więc poznam tę książkę, mimo tego, że nie ma zbyt oryginalnej fabuły ;). Zapisuję tytuł.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać /po takiej recenzji/.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńTa Australia jest kusząca
OdpowiedzUsuńPowieść w sam raz do przeczytania w wolne popołudnie, dla osób, które chociaż na chwilę chcą oderwać się od rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńskup książek Warszawa