Książki tajemniczej Tijan potrafią dać się we znaki.
Głównie dlatego, że ciężko wyrazić się na ich temat jednoznacznie. Dotąd
intrygujące, a jednak nie zawsze dopracowane. Z oryginalnym pomysłem, ale i
chaosem wkradającym się w fabułę. Po serii Fallen
Crest i samodzielnie funkcjonującej powieści „Pozwól mi zostać” nadszedł
czas na zupełnie nową propozycję z okładką, która od razu przyciągnęła mój
wzrok. Czy „Hate to love you” jest
potwierdzeniem tego, co przed momentem napisałam o twórczości autorki, a może
niekoniecznie? Wszystkie fanki kontrowersyjnych bohaterów oraz wielbicielki
romansów zapraszam do wglądu w moją recenzję. Może pomoże Wam dokonać wyboru.
ZARYS FABUŁY
Ambitna Kennedy
Clarke chce zacząć nowy rozdział życia z dala od przeszłości, w college’u, w
którym nikt nie będzie patrzył na nią przez pryzmat minionych zdarzeń. Ma jasno
opracowane zasady, których zamierza się trzymać. I na pewno jest pośród nich
mowa o zakazanie wplątywania się w uczucia, które mogą ją zranić. Kiedy jednak
na horyzoncie pojawia się Shay Coleman, kapitan drużyny futbolowej, nie tak
łatwo trzymać nerwy na wodzy. Zwłaszcza, kiedy targa nią nienawiść. I kiedy
nienawiść przekształca się w coś zupełnie innego.
ZA I PRZECIW
WZGLĘDEM POSTACI
Główna bohaterka powieści to Kennedy, bardzo specyficzna i nietypowa dziewczyna, która nie
zamierza odgrywać ani roli szarej myszy, ani też duszy towarzystwa. Nieprosząca
się o uwagę oczywiście ją otrzymuje, a że w kontaktach z rówieśnikami bywa
różna… Dzieje się, oj dzieje. Kennedy jest zatem postacią dość kontrowersyjną. Potrafi kręcić nosem i pokazać pazury. Waleczna, gotowa do niesienia pomocy, ale i czasami mocno denerwująca.
Niektóre z jej zachowań poważnie stawiam pod
wielkim znakiem zapytania powątpiewając w jej zdrowie psychiczne. No ale
cóż. To jedna z tych postaci, które pamięta się przez długi czas. U jej boku
autorka postawiła Shaya, który jak
dla mnie również okazał się bohaterem o
wielu obliczach. Jako przystojny kapitan
i obiekt westchnień furiatek pewny siebie i gotowy do działania. Jako
przyjaciel, potrafiący okazać wsparcie i
wysłuchać służąc pomocą. W jego osobie brakowało
mi jakiegoś takiego spoiwa, konkretu, wykończenia zarysu postaci, które
nadałoby mu ostatecznego brzmienia. Shay pozostaje dla mnie apetycznym tortem bez wisienki. Czyli jest dobrze,
ale mogło być lepiej.
POMYSŁY, CHAOS,
NAMIĘTNOŚĆ I MIŁOŚĆ
Autorka niewątpliwie zaczęła tą powieść z głową pełną pomysłów, które wplotła w treść
czyniąc ją dynamiczną, ale nieco
rozbieganą. Jakby nie do końca była
w stanie poukładać kolejno następujących po sobie wydarzeń i pisząc
wspomina raz o tym, raz o tamtym. W efekcie kolejny raz miałam okazję
przyglądać się typowemu już dla jej prozy chaosowi,
nie oznacza to jednak, że historia nie wywarła na mnie dobrego wrażenia. W
przerwach pomiędzy konsternacją było całkiem nieźle. „Hate to love you”, czego
można się domyślić zarówno po okładce jak i samym tytule, to historia o rodzącym się uczuciu. Jak sam tytuł
również podpowiada, o miłości zrodzonej
z nienawiści. Sama nie rozumiem do końca tej wrogości kierowanej w stronę
Shaya, niemniej jednak związek bohaterów rozwijał
się powoli, etapowo, bazując nie tylko na fizyczności. I za to tę historię
bardzo sobie cenię. Kiedy zatem dochodziło do czegoś więcej, nie pomijałam
stron, jak to zwykle przy oklepanych scenach seksu mam w zwyczaju robić. O namiętności Tijan pisać potrafi i
potrafi też rozpalić zmysły.
TEMATY POBOCZNE
Nowa książka autorki to jednak nie tylko miłość i seks.
To także wiele tematów pobocznych.
Jest przemoc, gwałt, samoobrona,
szczere i nieszczere przyjaźnie.
Bolesna przeszłość, przebyte dramaty,
ludzie życzliwi, ale i ci, którzy chętnie podkładają pod nogi ciężkie kłody. W tle studenckie życie, walka o
pozycje, próby zwrócenia na siebie uwagi, ambitne projekty do wykonania i
zajęcia, od których może zależeć przyszłość. Ciężko byłoby narzekać na nudę,
wręcz przeciwnie.
PODSUMOWANIE
Kolejny raz kończę książkę Tijan pełna ambiwalentnych uczuć. To nie jest ani schematyczna, ani nudna, ani też
skrajnie słodka czy skrajnie przepełniona dramatami historia. Autorce udało
się wyważyć emocje również w kwestii
nienawiści i miłości, pechu i szczęścia, przyjaźni i wrogości. Co zatem poszło
nie tak? No znowu ten chaos, który
potrafi zdezorientować, który bardzo ciekawym pomysłom odejmuje punkty za brak szlifu. To nie jest ani zła, ani
też bardzo dobra powieść, ciekawa i na tyle zachęcająca, bym dała szansę
kolejnym powieściom autorki, ale bez szalonego zacierania rąk. Jeśli szukacie niestandardowych bohaterek,
które potrzebują nie tylko miłości, ale przede wszystkim wsparcia i jesteście w
stanie przymknąć oko na chaos zdarzeń, możecie
spróbować.
Może sięgnę po coś tej autorki :)
OdpowiedzUsuńNie skuszę się tym razem ;). Ale Twoja recenzja jest bardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńJakoś szczególnie mocno mnie ta książka nie kusi skoro jest taka raczej przeciętna. Mogłabym przymknąć oko na ten chaos, ale jeszcze się zastanowię nad tą książką. ;)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę, bo z autorką jak na razie się nie znamy, ale na pewno nie nastąpi to w bliskiej przyszłości :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Moje pierwsze i, póki co, jedyne spotkanie z autorką nie było najlepsze. Antybrata nie wspominam zbyt dobrze, więc trochę boję się sięgać po kolejne książki autorki, chociaż przyznam, że ta okładka bardzo mnie zachęca. Jeszcze się muszę zastanowić, nie mówię nie. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że fabuła nie jest schematyczna. To mnie zachęca do lektury.
OdpowiedzUsuńSpróbuję na pewno :) Lubię książki tej autorki, więc może akurat do mnie trafi jej nowa historia :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja. 😊
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam twórczości autorki :)
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńCześć 🌺🌺
Zapraszam was na nowy post ⭐ Link w BIO 🧡
komplet 👉 @sheinofficial Znajdziecie go pod linkiem http://bit.ly/2LDzihE lub wpisując kod 721730 💗 na hasło 2Magda10 otrzymacie rabat - 10% przy zakupie powyżej 65 € 🌸
torebka 👉 @rosegal_official
________________________________________________
#monday #poniedziałek #blogger #style #look #skirt #spódnica #highheels #smile #lovely #legs #nogi #beautiful #shein #sheingals
Raczej po nią nie sięgnę, obawiam się, ze nie mój gust.
OdpowiedzUsuń