Nigdy nie mów „nigdy”, bo życie jest za krótkie, by
sztywno trzymać się planów. Czasami warto zrobić coś na przekór sobie, by się
przekonać, czy aby na pewno przez cały czas podąża się tą właściwą drogą.
Dlaczego od tego zaczynam? Ano dlatego, że taki wniosek naszedł mnie po
przeczytaniu powieści Adi Alsaid „Nigdy, trochę, do szaleństwa”. Okładka niczym
z powieści Kasie West (w końcu to samo wydawnictwo)
i okładkowe streszczenie przypominające typowo nastoletnią, lekką przygodę.
Podeszłam do tej historii bez wielkich oczekiwań, licząc po prostu na prostą i odprężającą powieść. Czy moje podejście było
słuszne? Czy otrzymałam coś więcej? Czy byłam rozczarowana? O tym w dzisiejszej
recenzji.
ZARYS FABUŁY
Takich przyjaciół nie
spotka się na co dzień. Są jak bliźniacy, ba, jak rodzeństwo syjamskie. Żyją w
symbiozie znając swoje myśli. Dave i Julia z pewnością wyróżniają się na tle
innych nastolatków. Nie przypadkiem, ale celowo. Po to przecież stworzyli swoją
listę „NIGDY”, by w czasach licealnych nie stać się szarą masą poddaną typowym
zachowaniom uczniów szkoły średniej. Nigdy nie zafarbują włosów na kolor tęczy,
nie będą uczestniczyć w imprezie w domu braci Kapoor i nie umówią się ze swoim
najlepszym przyjacielem. Czas jednak mija, a plany ulegają zmianie. A co, gdyby
tak wszystkie punkty z listy oznaczyć jako te „do wykonania”? Nie wszystko
wydaje się jednak takie proste, zwłaszcza, kiedy w grę zaczynają wchodzić
emocje. Czy przyjaźń Dave i Julii ma szansę przetrwać? Czy jest coś, co może ją
zmienić?
DLA KOGO?
Brzmi jak stereotypowa powieść dla nastolatków i o ile do pewnego momentu mogę przytaknąć
temu stwierdzeniu, zrobiłabym jej krzywdę, gdybym nie wspomniała o jednej
rzeczy. O zupełnie nieprzewidywalnym zakończeniu.
Ale do tego wrócę za moment. „Nigdy, trochę, do szaleństwa” to historia
dotycząca życia ludzi dopiero co stających u progu dorosłego życia. Bywają
takie książki, które pomimo etykietki „Young
adult” nadają się także do poczytania przez starszego czytelnika, tutaj
jednak ograniczyłabym grono odbiorców do
młodzieży. Książka skupia się bowiem w większości na nastoletnich problemach i choć nie brakuje w niej emocji, mogą one
nie dotknąć czytelnika będącego już w fazie dojrzałości.
PRZYJACIELE NA
ZAWSZE
Głównymi bohaterami zostają Julia i Dave, przyjaciele na dobre i na złe.
Wyróżniający się na tle innych, zawsze razem, w każdej chwili gotowi podać
sobie pomocną dłoń. Ona żyje w podziwie
kierowanym w stronę matki, która najzwyczajniej w świecie realizując swoje
marzenia zapomniała, że ma córkę, i próbuje doścignąć marzenia o poderwaniu przystojnego nauczyciela. Z
dziwacznymi planami na zaloty. On towarzyszy
jej w knuciu planów, dostrzegając piękno tkwiące w jej osobie. Sympatyczni, delikatnie zwariowani,
ambitni. W obliczu ukończenia liceum, postanawiający zaszaleć i złamać
wszystkie dotychczasowe zakazy. Jednym z nich jest jednak randka z
przyjacielem. A przecież poza sobą nie mają innych.
ŚWIAT MŁODZIEŻY
W tle przewija się nastoletni świat. Nakrapiane imprezy, pierwsze
miłości, król i królowa balu – czyli tytuł, o który wielu usilnie zabiega.
Szkolne prestiże, uczniowie
popularni i ci, którzy chcieliby im dorównać. Jednym słowem środowisko młodych dorosłych,
delikatnie szalone i rządzące się swoimi prawami.
ZASKAKUJĄCE
ZAKOŃCZENIE
Powieść o wielkiej więzi
łączącej młodych ludzi, o przyjaźni, wsparciu, próbach zakosztowania życia.
O planach, marzeniach, ale także o złamanych
sercach. Nie ma tutaj pojawiających się
co rusz wybuchów namiętności, jest lekka treść i prozaiczne problemy przy
jednoczesnym zachowaniu emocji zarezerwowanych dla młodzieży będącej w wieku
podobnym, co bohaterowie powieści. Historia przez długi czas mogłaby wydawać
się prosta, wręcz przeciętna pod względem świeżości pomysłu (choć na pewno przystępnie napisana), gdyby nie zakończenie, które mówi STOP wszelakim
schematom. No przyznam, że tego się nie spodziewałam, wręcz przypuszczałam,
że powstanie drugi tom. Wszystko jednak wskazuje na to, że to już koniec. I
choć może nie tak wyobrażałam sobie wielki finał, jestem z zapodanej wersji zadowolona.
Dostałam tę książkę w prezencie i myślałam, że nie jest dla mnie, ale skoro) Ty jesteś zadowolona z lektury, to może mnie również będzie się podobała. 😊
OdpowiedzUsuńLubię sięgać i po takie książki. Zawsze można wynieść z nich coś wartościowego. Poza tym można poczuć się młodziej :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że zakończenie jest takie nieprzewidywalne.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu jak potrzebuję czegoś lekkiego lubię sięgnąć po takie dobrze napisane młodzieżówki. Zapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńMimo Twoich pozytywnych odczuć ja chyba sobie daruję czytanie tego 😉
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com/
Faktycznie to bardzo pozytywna lektura :)
OdpowiedzUsuńMoże się za nią wezmę :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG
Jeśli zakończenie łamie schematy to dam szansę tej książce :)
OdpowiedzUsuńAn interesting book!
OdpowiedzUsuńI agree! Never say never ever :)
Recenzja zachęca, ale nastolatką już nie jestem, więc raczej odpuszczę sobie jej czytanie.
OdpowiedzUsuńJa czasami lubię sięgnąć po taki tytuł :)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję. Przynajmniej wiem, czego można się spodziewać po tej książce.
OdpowiedzUsuń