Kiedy tylko ujrzałam na okładce kolejnej książki nazwisko
Corinne Michaels, o mało nie padłam z zachwytu. Autorka jednego z bardziej
poruszających romansów, jakie miałam okazję czytać, stała się dla mnie
wyznacznikiem udanej lektury i wiedziałam, że „Hold you close” będzie jednym z
tych tytułów, których znaczenie będę chciała osobiście rozpracować. Dlatego też
kiedy tylko otworzyłam paczkę ze świeżą dostawą powieści, nie wahałam się nawet
przez moment i od razu zaczęłam czytać. Czy wysoko zawieszona poprzeczka
oczekiwań nie popsuła mi dobrej zabawy? Czy autorka sprostała moim wymaganiom?
W końcu napisała tę historię w niecodziennym duecie… Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Kiedy człowiek
oddaje drugiej osobie swoje serce i pełne zaufanie, a otrzymuje je z powrotem podarte
i zniszczone, nie tak łatwo wybaczyć i uwierzyć kolejny raz. Tym bardziej to
trudne, kiedy dawne emocje nie chcą odejść, nieprzepracowane, za to wciąż żywe.
London Parish do dziś nie ma pojęcia, dlaczego przystojny Ian postanowił z niej
zadrwić, jednym zdaniem przekreślając nadzieję i szczęście. Teraz, kiedy są już
dorosłymi ludźmi, darzą się nienawiścią. Ale przychodzi moment, w którym dzieje
się coś zupełnie nieoczekiwanego. Jedna tragedia zmusza ich do wyjątkowej i
bardzo trudnej współpracy, podczas której będą mieli okazję się przekonać, że
to, co było kiedyś między nimi, wcale nie odeszło.
NIENAWIDZĄ SIĘ,
ALE KOCHAJĄ
Być może krótkie streszczenie fabuły brzmi jak banalny romans,
jednak miejcie na uwadze, że w grę wchodzi Corinne Michaels, która z zwyczajnej
fabuły potrafi zrobić coś magicznego.
Tak też stało się i tym razem, choć nie do końca można mówić o powielanych schematach.
Autorka, a właściwie autorki, rzucają swoich bohaterów na głęboką wodę angażując się w dwa równowartościowe wątki pokazane
z dwóch perspektyw pierwszoosobowej
narracji głównych postaci. London
jest wrażliwą, ale uczynną i gotową do poświęceń kobietą, która wciąż nie
potrafi uporać się z uczuciami kierowanymi w stronę Iana, miłości sprzed lat.
Tym bardziej jest to trudne, kiedy mieszka w jego pobliżu i kiedy widzi, jak
aktywne życie miłosne prowadzi ktoś, komu kiedyś zaufała i kto tak mocno ją
zranił. Ian jest człowiekiem sukcesu,
delikatnie egoistycznym, za to ostatecznie odpowiedzialnym i na potrzeby
sytuacji, dojrzałym. I on i ona mają w sobie to coś, co sprawia, że postaci wychodzą poza karty książki stając się
żywym towarzyszem literackiej podróży. Ach ten Ian, choć momentami zachowywał
się niepoprawnie, namieszał mi w głowie.
TRAGEDIA I MIŁOŚĆ
Akcja powieści skupia się na dwóch głównych kwestiach.
Pierwszym jest oczywiście burzliwa relacja
London i Iana. W powietrzu cały czas coś iskrzy, wyczuwalna jest ogromna chemia tłumiona przez kąśliwe dialogi i niewybredne komentarze.
Wzajemne obwinianie się, próby zaprzeczenia prawdzie, chwile zapomnienia i
towarzyszące treści pytanie: Co tak naprawdę stało się w przeszłości? Równowartościowym
tematem okazuje się kwestia niespodziewanego
testamentu i wychowania dzieci. Podwaliną książki jest bowiem straszliwa tragedia, która w efekcie
ciągnie za sobą długotrwałe i bardzo widoczne skutki rozrastające się na boki.
Momentami aż łezka ciśnie się do oka.
EMOCJE
To, co czyni książki Corinne Michaels, te pisane
samodzielnie, i teraz to wiem – także te tworzone w duecie, to gigantyczne emocje towarzyszące każdej
sytuacji. Dla mnie dialogi kreowane w „Hold you close” to absolutne
mistrzostwo. Jakby wyjęte z ust
prawdziwych ludzi, bez upiększenia, ale i prostactwa tkwiącego w sztucznej
wulgarności. Od samego początku, do końca, trudno się oderwać.
PODSUMOWANIE
Na letnie dni polecam „Hold you close”, wszystkim wrażliwym romantyczkom, które szukają
historii o pięknej miłości, nieskupionej wyłącznie na jednym wątku. Żywe
wspomnienia przeszłości kontra dojrzałe decyzje. Nienawiść dyktowana przez kochające
serce i namiętność, która cały czas wisi w powietrzu. Autorki wykonały kawał
dobrej roboty przelewając emocje na papier i wskrzeszając je wtedy, kiedy
czytelnik śledzi kolejne i kolejne słowo. Wiarygodni
bohaterowie, nieprzejaskrawiona treść, historia, którą się chłonie. Z wypiekami na policzkach. Zdecydowanie
chciałoby się więcej.
Tę książkę oraz
inne nowości możecie znaleźć na TaniaKsiazka.pl, w księgarni internetowej,
która przeznaczyła niniejszy egzemplarz do recenzji. Serdecznie dziękuję!
Ucieszyłabym się, gdybym miała okazję ją przeczytać. Podoba mi się fabuła :)
OdpowiedzUsuńJako wrażliwa romantyczka jestem zainteresowana tą książką.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie książka dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tą książkę :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą historią. Chyba dam się na nią namówić. :)
OdpowiedzUsuń