„ […] przypomina sobie niezwykłe losy dwóch
spośród najsłynniejszych monet świata. I oto ich droga przez dwa
tysiąclecia, kiedy już wydawała się
zakończona, dwadzieścia godzin temu skręciła w jakąś bocznicę, która nie wiadomo
dokąd i na jak długo je zaprowadzi, a może zagubi na lata albo i na zawsze.”
Czy autor literatury podróżniczej, zwykle zapraszający czytelnika
na relację z odległych zakątków świata, może stworzyć dobrą powieść kryminalną?
Co wyniknie z eksperymentu ulokowania samego siebie w sercu wartkiej akcji
sensacji? I jak można połączyć czasy Chrystusa z wydarzeniami współczesności?
Dziś chciałam zaprosić Was na recenzję nowej książki Tadeusza Biedzkiego,
podróżnika i twórcy takich publikacji jak „W piekle eboli” czy „Sen pod
baobabem”. Przed Wami kilka zdań na temat powieści „Ostatnie srebrniki”.
ZARYS FABUŁY
Tadeusz i Wanda
nie mają pojęcia o tym, że już wkrótce ich życie znacznie nabierze tempa. Otóż
nie tylko stają się właścicielami starej szkatułki, która z pewnością nie okaże
się zwyczajnym elementem wyposażenia domu, ale także przyjmują rolę świadków
makabrycznego morderstwa dokonanego w barcelońskim kościele. Co dziwne,
tajonego przez tamtejsze policyjne służby. Co z tymi wydarzeniami ma wspólnego
Zakon Judasza i Piłata? I jaki wpływ na to wszystko mają dzieje z początków
naszej ery? Rozpoczyna się prywatne śledztwo i wyścig z czasem. Może być
niebezpiecznie.
PIĘKNA BARCELONA
Wdzięczna Barcelona zyskała uznanie nie tylko pośród
zagranicznych pisarzy, ale jak widać, także i naszych rodzimych autorów.
Tadeusz Biedzki zabiera czytelnika w podróż po zakątkach katalońskiego miasta nie ograniczając się wyłącznie do
słynnej Sagrada Familia. Traficie tutaj w progi kościoła św. Anny czy katedry św. Eulalii, choć miejcie na uwadze
to, że autor raczej nie przywiązuje zbytniej uwagi do opisów otoczenia. By w
pełni wykreować sobie tło, trzeba mocniej ruszyć wyobraźnią.
WARTKA AKCJA, ALE…
Akcja powieści nie zasypia. Autor częstuje intrygującymi pomysłami, które przy jednoczesnym zbagatelizowaniu umiarkowanie etapowego
rozwoju sytuacji, balansują na granicy wiarygodności. Nie nudziłam się
pochłaniając książkę do końca, co trwało krótko ze względu na niewielką
objętość publikacji. Trochę jednak kręciłam nosem przyglądając się kolejnym sensacjom,
którym przydałoby się nadać bardziej wyrazistego kształtu. Pozazdrościć kreatywności autorowi można, choć nad stylem
dopieszczającym całość musiałby jeszcze nieco popracować.
KWESTIA
HISTORYCZNA
W towarzystwie tej lektury przenosimy się na przemian w lata 2016-2017, a czasy rzymskich cesarzy.
Sprawnie łączy Tadeusz Biedzki przeszłość z teraźniejszością i choć na początku
miałam obawy dotyczące przykucia zbyt wielkiej uwagi do detali dziejów z
przeszłości, szybko minęły. Tutaj skupianie się wyłącznie na ważnych konkretach wyszło autorowi na dobre. Czym są
stare, przynoszące nieszczęście monety? Dlaczego Piłat popełnił samobójstwo? Co
się przydarzyło papieżowi Formozusowi?
KIM SĄ
BOHATEROWIE?
Nie obyło się bez eksperymentu w przypadku głównych
bohaterów, a są nimi… autor i jego żona.
Czy to poświęcenie? A może egoizm? Nie rozpatrywałabym intencji autora, który
według mnie utorował sobie drogę do wspaniałej przygody i podczas pisania
pewnie nieźle się bawił. Trudno więc oceniać mi postaci pod względem osobowości
i charakterów, bo nie tak łatwo
dopatrzyć się tutaj jakichś cech poza dociekliwością i odwagą ich oboje.
Nie przywiązał Tadeusz Biedzki uwagi do kreacji bohaterów, a jednocześnie
uniknął ich papierowości, bo przecież pożyczył im twarze i głęboko wierzę w to,
że odwaga podróżnika w podobnej, sensacyjnej zagadce pozwoliłaby mu na takie książkowe
zachowanie także w rzeczywistości.
PODSUMOWANIE
Intrygująca
przygoda z pomysłami, jak głosi okładka, faktycznie podążającymi ścieżkami
obieranymi przez Dana Browna. Wartka akcja, „żywi” bohaterowie, ale wszystko
wymaga jeszcze doszlifowania - nie pod względem jakości informacji, ale jej
przekazu. W rezultacie książkę czyta się szybko, z zainteresowaniem, ale i
jednoczesnym powątpiewaniem w autentyczność wydarzeń, której u wspomnianego
zagranicznego „kolegi po fachu” się nie dopatrzyłam. „Ostatnie srebrniki” to
lektura wartościowa, ale nie obowiązkowa. Czy będziecie z niej
usatysfakcjonowani? Wszystko zależy od oczekiwań.
wydawnictwo:
Bernardinum
kategoria:
kryminał, literatura przygodowa
ilość stron: 221
data wydania:
październik 2017
Przyznam, że chętnie bym się z nią zapoznała, oprawa graficzna działa na moją wyobraźnię, dotyka ulubionych klimatów. :)
OdpowiedzUsuńOj wiem, że lubisz takie klimaty :) Książka jest ciekawa, choć ma swoje wady. Ale ma szanse Ci się spodobać.
UsuńBrzmi bardzo ciekawie.:)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest interesująca, a autor wykazał się pomysłowością. Trochę jeszcze musi popracować nad stylem.
UsuńTym razem podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńWiem wiem, to nie Twoje klimaty :) Ale już niedługo zabieram się za takie powieści, które mogą przypaść Ci do gustu.
UsuńLubie takie powieści, tutaj chyba potencjał nie został wykorzystany. Dam jednak szansę i jeśli wpadnie mi w ręce to przeczytam
OdpowiedzUsuńKsiążka ma swoje niedoskonałości. Może wynika to z faktu, że autor zazwyczaj pisał podróżnicze relacje i trochę trudno było mu odnaleźć się w nowej dla niego dziedzinie literatury. Ale same pomysły na rozegraną akcję wydały mi się naprawdę atrakcyjne.
UsuńMnie ciekawi fabuła.
OdpowiedzUsuńAutor pomysły ma rewelacyjne :) Tylko jeszcze musiałby trochę popracować nad stylem. Książka jest jednak ciekawa.
UsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń