„Nigdy nie goń za mężczyzną. Spraw, by to on
musiał przyjść do ciebie.”
Życie to pasmo wzlotów i upadków, porażek i sukcesów, ale
przede wszystkim prób. Postanowiła się o tym przekonać bohaterka książki
„Małżeństwo doskonałe”, która obrała sobie za cel znalezienie męża. W
XIX-wiecznej Anglii wcale nie jest to takie łatwe, ale o tym, jakich metod się
podjęła, w dzisiejszej recenzji. Lubicie lekką literaturę kobiecą? Czy romanse
historyczne to gatunek, który Was przekonuje? Zapraszam na parę słów
dotyczących książki, którą objęłam patronatem.
ZARYS FABUŁY
W domu Elizabeth z
pewnością się nie przelewa. Dziewczyna pracuje jako dama do towarzystwa
starszej lady Danbury, by zarobić na utrzymanie rodzeństwa. Niestety to nie
wystarcza, a rodzinny budżet przestaje wystarczać nawet na porządne wyżywienie.
Zdeterminowana Elizabeth decyduje się na odważny krok. Musi wyjść bogato za
mąż. Mają jej w tym pomóc: poradnik, który przypadkowo wpada w jej ręce oraz…
młody i przystojny zarządca, James Siddons. Jakie efekty przyniosą ćwiczenia i
lekcje? Czy dziewczyna osiągnie swój cel i czy oprócz dostatku, odnajdzie także
prawdziwą miłość?
ONA, ON I STARSZA
PANI
Młoda, zdeterminowana,
uczynna, ale niestroniąca od ciętej riposty bohaterka, której chwilami
ciężko wychodzi działanie zgodne z wytyczonymi edyktami. Początkowo nieco
podejrzliwy, cierpliwy, ale też uprzejmy
i czarujący mężczyzna, który skrywa swoją słodką tajemnicę, znaną
czytelnikowi od początku, zaś z czasem będącą przyjemnym zaskoczeniem dla
Elizabeth. Do tego starsza pani, lady z
sztywnym harmonogramem dnia i ostrym charakterkiem. Zestaw pełnych ciepła, wywołujących na twarzy
uśmieszek postaci, które może nie wyszli spod ręki najlepszego artysty, ale uroku im nie brakuje.
MIŁOŚĆ W
XIX-WIECZNEJ ANGLII
Głównym wątkiem powieści jest oczywiście miłość. Nie bez przyczyny książka
wpisuje się w ramy romansu. Warto pamiętać jednak o tym, że akcja rozgrywana
jest w XIX wieku. Nie ma więc tutaj
miejsca na obsceniczną bezpośredniość, perwersję czy pospieszne namiętności.
Te zostały zastąpione nieśmiałymi podejściami,
podszytymi dwuznacznością dialogami, które ostatecznie prowadzą do… O
tym musicie przekonać się sami. Dodam jeszcze, że autorka nie spoczęła na
jednym temacie, wpychając w treść także nieszkodliwe, ale mające na celu
zdemaskowanie pewnego winowajcy śledztwo.
ROMANS
HISTORYCZNY, CZYLI…
W tle zauważamy szlachecką etykietę, mające znaczenie
tytuły czy chociażby podróżujące po ulicach powozy. Powieść została nakreślona
delikatnym rysem przeszłości, choć autorka
raczej nie skupia się na opisach,
pozwalając klimat zamierzchłych lat wyczuć bardziej w postępowaniu bohaterów, aniżeli w otaczającym ich środowisku.
PODSUMOWANIE
„Małżeństwo
doskonałe” to nie jest wielce zaskakująca historia. Raczej przewidywalna, zdecydowanie pozytywna, książka, do której
warto podejść z przymrużeniem oka nie oczekując wielkich emocji, zaś
spodziewając się zdecydowanej poprawy nastroju. Skropione humorem dialogi, popełniane
przez bohaterkę gafy – przypadną do gustu zwłaszcza teraz, w obliczu
nadchodzącej jesieni, kiedy depresyjnego nastroju nie warto pogłębiać ciężką
lekturą. To nie jest taka książka, którą zapamięta się na długo, ale taka,
która może okazać się lekarstwem na chandrę każdej kobiety.
wydawnictwo: Amber
patronat: Kto
czyta książki – żyje podwójnie
ilość stron: 336
PREMIERA: 26 września 2017
UWAGA: Książka została już kiedyś wydana pod tytułem „Jak
poślubić markiza”.
Tematyka jak najbardziej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńLekka, nieobciążająca historia. Nie zapada na długo w pamięć, ale zdecydowanie relaksuje.
UsuńXIX wieczna Anglia to wdzięczne miejsce akcji dla lekkiego romansu a ja lubię takie więc zapisalam sobie tytuł
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz takie klimaty, może Ci się spodobać. Ta historia nie zapada długo w pamięć, ale jest przyjemna, lekka i zabawna.
UsuńXIX-wieczna Anglia i taka grzeczna powieść? :) Samo miejsce akcji aż prosi się o zabójstwa, perwersję oraz żądzę namiętności. Ale jak sama napisałaś, powieść jest idealna na takie depresyjne dni i niebo zasnute stalową kołdrą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
mowmikate
Nie w stu procentach grzeczna, ale o wiele łagodniejsza od współczesnych romansów często podsycanych erotyzmem. Książek z XIX-wieczną Anglią nie przeczytałam jednak wiele, więc nie mam porównania.
UsuńA powieść faktycznie poprawia humor w jesienne pogody, albo raczej - niepogody (przynajmniej niepogody w moim regionie :) )