„Przywilejem
człowieka jest jednak wiara w siebie, we własną niezniszczalność.”
Każdy człowiek
niesie ze sobą jakąś historię, tajemnicę skrywaną głęboko w umyśle, którą
pilnie strzeże by nie wydostała się na zewnątrz. Są ludzie o losach nudnych,
osoby mocno uczepione moralnych zasad, o których z pewnością nie doszukalibyśmy
się wielkich sensacji. Bywają jednak i tacy, którzy pięknymi pozorami zakrywają
to, co piekielnie szokujące i właśnie taką postacią jest tajemniczy bohater
powieści Stanisława Załuskiego pt. „Układanka”. Macie ochotę na wędrówkę w głąb
malowanej złem przeszłości? Chcecie szokujących sensacji i prawdy, której
zalążki czekają na końcu długiej, zawiłej drogi? Zatem zapraszam wpierw do
zapoznania się z moją recenzją.
W mury bostońskiej kliniki onkologicznej trafia
polski pisarz, dziennikarz którego przywiodła tu wyniszczająca matkę choroba.
Szukając ostatniej deski ratunku w gabinecie wybitnego profesora Goelke ,
natrafia na portret mężczyzny o fascynującym i nieprzeniknionym spojrzeniu. Nie
spodziewa się jednak tego, że już wkrótce wiszący na ścianie obraz pokieruje
jego losami.
Otrzymując propozycję napisania biografii
widniejącego na portrecie człowieka, przyjmuje zlecenie nawet nie
przypuszczając jak zaskakującą historię niesie ze sobą Leon Nieroba, z pozoru
dobry i hojny darczyńca. Wkraczając na jego ścieżkę dotrze do czasów wojny, do
chwil kiedy ów tajemniczy mężczyzna składał hołd samemu szatanowi. Odkryje
stary pamiętnik, natrafi na mogiłę zastrzelonych osób i spotka się z ludźmi,
którzy uświadomią mu jak bardzo zawoalowana bywa prawda. Każdy kolejny trop,
odpowiadając na postawione pytanie, stanie się punktem zaczepienia nowej
niewiadomej. Kim tak naprawdę był Leon Nieroba? Dlaczego w jego rękach znalazło
się tak wiele pieniędzy? Jak ważne znaczenie mają spoczywające w grobie,
postrzelone ciała i czy polski dziennikarz wypełni swoje zadanie do końca?
Głównym bohaterem
powieści, jakby się mogło wydawać, nie jest wcale Polak szukający materiałów do
napisania zleconej biografii. Chociaż to właśnie on rusza tropem rozwiązania
zagmatwanej zagadki, ustępuje miejsca swojemu starszemu rodakowi, stającemu w
świetle reflektorów Leonowi Nierobie. Ofiarodawca, znany klinice onkologicznej wyłącznie
ze swojej hojności i przekazanych stu milionów franków szwajcarskich, podzielił
majątek także pomiędzy klasztory zakonników różnych wyznań. Mogłoby się wiec wydawać, że mamy do
czynienia z człowiekiem o nieskazitelnej duszy. Mogłoby, bo czasami bywa tak,
że zło ukryte jest w całkiem ładnym opakowaniu. Czy Leon zawarł pakt z
diabłem? Jak ogromny pierwiastek szatański tkwił w jego duszy? Dlaczego zamożny
człowiek mieszkający w zamku przeniósł się w skromne progi klasztorów? I która
z wielu twarzy tegoż mężczyzny okaże się tą prawdziwą?
Podróż do Szwajcarii
i pogoń za nieuchwytnym cieniem Polaka, którego cząstka ukryta jest pośród
klasztornych murów. Odwiedziny w domu opieki i spacer wzdłuż koślawych liter
pamiętnika, gdzie historyczne, zdziwaczałe rozważania nijak mają się do znanych
nam faktów. Lawirując pomiędzy
teraźniejszością, a czasami zamierzchłymi, przyglądamy się poczynaniom III
Rzeszy, poznajemy rzeczywistość okupacji, bierzemy udział w powstaniu i drążymy
śledztwo dotyczące strzałów w Interloken. Tutaj
historia miesza się w fikcją, miłość z nienawiścią, dobro ze złem i prawda z
fałszem. Jedno jest jednak pewne - by dotrzeć do niekłamanego obrazu,
należy pokonać długą i wyboistą drogę.
Powieść Stanisława Załuskiego, owiana nutką
tajemnicy, przestępstwa, historii, ale przede wszystkim skąpana w bogatym we
wrażenia śledztwie, od samego początku - do końca zmierza w nieodgadnionym i
trudnym do rozszyfrowania kierunku. Autor bardzo sprawnie posługuje się wykreowaną przez siebie wizją człowieka
o wielu twarzach, który dla obcych dobry, w pamięci tych najbliższych pozostaje
czystym złem. Co jakiś czas wyprowadzając na pierwszy plan postaci drugoplanowe,
Stanisław Załuski wypełnia wszystkie luki uzupełniając nie tylko kolejne
elementy układanki, ale i czyniąc
książkę bogatszą we wrażenia. Jest miłość – ta obłudna, ale i ta prawdziwa
potrafiąca doprowadzić do szaleństwa. Są pieniądze - te legalne, ale i te
zdobyte niechlubną drogą. Jest Ameryka i jest nasz polski Śląsk. Jednym słowem, w tym kotle ciekawych
koncepcji można załapać się na całkiem interesującą przygodę.
Być może nie mistrz
słowa pisanego, ale na pewno bardzo utalentowany pisarz, Stanisław Załuski zawarł
w swojej książce wszystko to, co zawiera naprawdę dobra powieść. Jest wyzwanie, wiarygodni bohaterowie,
tajemnica, ale i klarowność treści, przez co całość czyta się szybko,
niecierpliwie wyczekując złożenia całej układanki.
Jeżeli lubicie i Wy historie pisane nietuzinkowymi osobowościami, zachęcam do tego,
by wraz u boku polskiego dziennikarza sięgać po kolejne elementy i rozwikłać
zagadkę kontrowersyjnego Leona Nieroby.
premiera:
czerwiec 2016
wydawnictwo:
Bernardinum
patronat:
Kto czyta książki – żyje podwójnie
Za
książkę i za możliwość udzielenia patronatu bardzo serdecznie dziękuję
wydawnictwu Bernardinum.
okładka i opis przeciągają Zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu:)
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu;)
OdpowiedzUsuńSama książka zapowiada się obiecująco. Z tego co widzę, fabuła to prawdziwa układanka a elementy z czasów III Rzeszy jak i postać Nieroba zachęcają do lektury.
Gratuluję patronatu, a po książkę z chęcią sięgnę, czuję w kościach, że będzie się opłacało.
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu.
OdpowiedzUsuńIntrygująca pozycja, będę miała ją na uwadze.
Ogromnie gratuluję patronatu! :)
OdpowiedzUsuńFabuła mnie zaciekawiła. Gratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuń