„W niektórych słownikach znajduje się nawet
sto pięćdziesiąt tysięcy haseł […] Mnóstwo, a mimo to pod koniec pozostało
tylko jedno. Jedyne, które jednocześnie oznaczało niebo i piekło, słońce i
deszcz, dobro i zło, piękno i brzydotę. Jedyne, które miało sens, gdy wszystko
wokół było trudne, bolesne i bezwzględne.
Miłość.”
Literatura bawi, angażuje, uczy i gra na emocjach. Dotyka
powierzchni serca bądź wchodzi w jego głąb. Od czasu do czasu wpadamy jednak na
takie książki, które schodzą do najgłębszych pokładów naszej duszy i
zapuszczają w niej korzenie rozrastające się wraz z każdą kolejną, przeczytaną
stroną. Otóż prawdziwe piękno pisanego słowa tkwi w tym, że nie pozostaje ono
wyłącznie na papierze, ale wędruje do wnętrza czytelnika. I właśnie ja to
piękno odkryłam w nowej powieści Brittainy C. Cherry – „Art. & Soul”.
Spokojne życie
szesnastoletniej Arii Watson kończy w momencie, gdy dziewczyna odkrywa, że jest
w ciąży. Jedna chwila zapomnienia, jeden błąd i ułudna magia chwili sprawiają,
że odtąd na jej drodze staje wiele przeszkód. Wycofana, mało popularna artystka,
teraz w oczach wielu widziana jako puszczalski, nic nie warty obiekt kpin. Przeminął
czas szczerego uśmiechu i beztroski, a nieprzyjemna atmosfera w domu i
obraźliwe napisy na szkolnej szafce są jak sól pokrywająca świeże rany. Bo kiedy wali się świat, trudno o iskrę wzniecającą
ogień nadziei.
Siedemnastoletni
Levi Myers opuszcza rodzinną Alabamę by zamieszkać z ojcem i dać tym samym
wytchnienie zmagającej się z problemami matce. Przystojny, przyciągający
spojrzenia, o cudownej, wrażliwej duszy, staje oko w oko z trudną chorobą
bliskiej osoby i dźwigając na swoich barkach zbyt wielki ciężar, taszczy go nie
narzekając na swój los. Wtedy też, spośród wszystkich innych dziewczyn
dostrzega w tłumie odrzuconą i cierpiącą Arię i nie zważając na uwagi
pozostałych, wyciąga do niej pomocną dłoń.
Pomiędzy nimi
rodzi się uczucie, które może podarować im niebo, albo rozczarować spychając na
samo dno. Rozbici, okaleczeni, bez wizji na lepszą przyszłość szukają swojej
szansy tam, gdzie dla wielu trudno byłoby dostrzec jej cień.
Ona – pochodzi z dobrej rodziny, a jednak w chwili
kryzysu nie znajduje wsparcia tam, gdzie powinna otrzymać go najwięcej.
Odznaczająca się outsiderka ma u swojego boku odwiecznego przyjaciela, Simona, chociaż
ów chłopak nie jest w stanie zapewnić jej tego, czego teraz potrzebuje.
On – wychowywany w rozbitej rodzinie, dotąd u boku chorej
psychicznie matki, trafia pod dach ojca, który niestety go odrzuca. Wkraczając
w bramy nowej szkoły spotyka się z uznaniem proponujących mu pomoc „elit”, aczkolwiek
nie ocenia ludzi po pozorach i sięga po coś, na co nikt inny nie odważył by się
nawet spojrzeć.
Akcja powieści w
dużej mierze rozgrywana jest w murach publicznego liceum. Środowisko
młodzieży, w którym jeden błąd może zadecydować o czyjeś reputacji, miejsce, gdzie
dla wielu parcie na szkło przybiera spotęgowany wymiar i czas, kiedy ludzie stają
na drodze do dorosłości musząc uważać na to, by nie obrać złego kierunku. Autorce doskonale udało się odwzorować klimat
tego miejsca, chociaż nie ograniczyła się ona tylko do miłosnego wątku rozgrywanego
na tle szkolnego korytarza. Brittainy C. Cherry zabiera czytelnika do domu
bohaterów otwierając drzwi najczulszych, najbardziej dotkliwych ludzkich
punktów. Każe zmagać się z piętnem odrzucenia, choroby, niezrozumienia,
poczucia bezradności i niesprawiedliwości uwalniając tym samym emocje, których
naprawdę nie w sposób zatrzymać.
Gdybym stwierdziła,
że „Art & Soul” to powieść o miłości, dla wielu niezaznajomionych z tą
historią ów przekaz mógłby zabrzmieć na tyle błaho, że nie zdecydowaliby się po
nią sięgnąć. To coś więcej. Autorka zawarła tutaj obraz bólu, ale i
nadziei, a wszystko to skąpane w relacji nieprzesyconej zbędną namiętnością. Ta
książka to nie jest typowa lektura nurtu New Adult, w której sceny zbliżeń służą
wznieceniu atmosfery. Brittainy C.
Cherry postawiła na coś innego, na szczerość, na otwartość i na piękno uczucia,
które nie szuka pośpiechu. Postawiła - i wygrała.
Niesamowici
bohaterowie, oryginalna, ujmująca historia, która zagrała na tych najbardziej
skrytych strunach mojej duszy. I tak - naprawdę płakałam, chociaż myślałam,
że uda mi się tego uniknąć. Nie udało się… Wiarygodne dialogi - czasami nawet ozdabiające
moją twarz delikatnym uśmiechem i słowa. Słowa? No właśnie. Przekonacie się o
tym, że wyrazy mają w tej książce swoje wyjątkowe znaczenie.
„Gdyby istniała lista najlepszych
oksymoronów, wyglądałaby mniej więcej tak:
- Okropnie śmieszne.
- Komediodramat.
- Oryginalna kopia.
- Ciepłe lody.
- Levi Myers.”
Cóż mi pozostało?
Oczywiście polecić Wam tę książkę. Nie możecie przegapić historii, która porwie
Was w świat pełen wrażeń, tych pięknych, ale i tych wyciskających łzy. Nie
zrażajcie się początkiem, kiedy nie wszystko będzie Wam się układało tak, jakbyście
tego chcieli, brnijcie dalej – bo warto. Chociaż mój czas z tą powieścią dobiegł
już końca, na pewno nie skończyła się moja przygoda z jej autorką. Bez zbędnego
zastanawiania się wyciągnę dłoń po każdą kolejną powieść, która wyjdzie „spod
jej pióra”. Bo skoro funduje takie wrażenia, życzę sobie ich więcej. I Wam
również.
moja ocena: 5+/6
wydawnictwo: Filia
ilość stron: 392
data wydania:
marzec 2016
książkę możesz
kupić: TUTAJ
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję księgarni MegaKsiążki.
Zastanawiam się, kiedy ja znajdę czas i kiedy nadrobię wszystkie powieści. Przerażające zaległości!
OdpowiedzUsuńWysoka ocena, ale jakoś fabuła mnie nie przekonuje, raczej odpuszczę jej czytanie.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie bardzo do jej przeczytania! Uwielbiam takie klimaty, gdzie poza oklepaną historią miłosną kryje się coś więcej, coś co wzrusza duszę i serce! Pozdrawiam! :-)
OdpowiedzUsuńWysoka ocena zachęca do sięgnięcia po książkę;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja i wysoka ocena, więc to do czegoś zobowiązuje :)
OdpowiedzUsuńO rany, ale Ty masz tempo czytania!! :) Wszyscy tak zachwalają ten tytuł, że MUSZĘ poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś przeczytać tę powieść, myślę, że mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuń