„W Pjongjangu żyje się jak w akwarium. Wszystko, co mówisz i robisz, będzie obserwowane.”
Żyjemy w świecie, w którym każdy człowiek pędzi za
własnym szczęściem. Szukamy lepszej pracy, by mieć większe luksusy, jeździmy na
wakacje – by odpocząć od wielu obowiązków, posilamy się tym, co nam smakuje –
nie hamując tylko głodu, ale zaspokajając także wszystkie smakowe kubki i
kaprysy organizmu. Czy moglibyśmy uznać to za spełnienie marzeń? Niekoniecznie.
Bo my – ludzie krajów cywilizowanych – marzymy o czymś ponadto. Chcemy wygranej
w totka, egzotycznych wyjazdów czy wielkiej willi z basenem. Aż trudno uwierzyć
w fakt, że w nieco innym miejscu, na tej samej kuli ziemskiej, ludzie śnią po
prostu o tym, by przeżyć kolejny dzień. Szczęściarzami pozostają ci, którzy posilą
się czymkolwiek, a posiadanie pracy to luksus, za który należy stokroć
dziękować Wielkiemu Wodzowi. Korea Północna – kraj absurdów, miejsce, gdzie czas zatrzymał się na etapie
średniowiecza. Państwo, w którym obywatele nie mają pojęcia o zewnętrznym
świecie, od którego odcięci wychwalają tylko dyktatora – człowieka obłudnego,
rozkapryszonego, okrutnego i najkrócej mówiąc – złego do szpiku kości. Czy da
się żyć w kraju, w którym za jedno niewłaściwie wypowiedziane słowo można
zginąć? Do serca opustoszałej stolicy tegoż państwa trafiła Suki Kim, autorka
książki „Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit”.
„Ostrożnie z prezentami. Nie możesz dać czegoś jednej osobie, musisz dać to samo wszystkim. W przeciwnym razie prezent może zostać uznany za łapówkę.”
Suki Kim, urodzona w Korei Południowej pisarka, po
szczęśliwie spędzonych latach w Stanach Zjednoczonych, gdzie jako młoda
dziewczynka wyjechała z rodzicami, postanawia stawić czoła państwu rządzonym
przez Kim Dzong Ila – człowieka boga, w którym tej całej boskości jest jednak
naprawdę niewiele. Otrzymując wizę jako nauczycielka, będzie odtąd uczyła
dzieci tych, którzy zaliczają się do uprzywilejowanej klasy społecznej –
potomków elit. Już na samym początku w jej ręce trafia regulamin z wytyczonymi
punktami, których konieczne jest ścisłe przestrzeganie. Kobieta uświadamia
sobie to, że nie wolno jej praktycznie nic, bo obywatele Korei Północnej nie
mogą mieć nawet cienia wątpliwości co do tego, że gdzieś na świecie ludziom
życie się lepiej. Reżim prowadzony przez Wielkiego Wodza ogranicza nie tylko
swobodę czy rozwój całego państwa, ale także obkurcza umysły ludzi, którzy w
każdej podjętej rozmowie przytaczają dobrotliwość i wspaniałomyślność swojego
władcy. Czy wyobrażacie sobie życie bez pięknych powieści? Koreańczycy nie mają
o nich pojęcia, bo dla nich jedyne dozwolone książki to te, które dotyczą
cudownego życia Kim Dzong Ila i jego rodziny. Czy potrafilibyście zrezygnować z
piękna muzyki – która nie tylko cieszy, ale nieraz i leczy nasze niespokojne
dusze? Mieszkańcy Korei Północnej znają tylko hymny i pieśni wychwalające ich
Wodza, ciesząc się tym, że mogą śpiewać na cześć ukochanego władcy. To, co dla
nas wydaje się absurdalne, tam okazuje się standardem. Suki Kim, w swojej
niezwykłej, autentycznej relacji, przenosi czytelnika w smutny i okryty
nieustannym strachem świat, gdzie dokładnie w tej chwili umiera kolejny, głodny
człowiek, a inny zostaje zamordowany za to, że powiedział coś, co po prostu nie
spodobało się władcy.
„Nie porównuj. Na przykład nie mów, że ich jedzenie jest inne od tego w twoim kraju, bo taka uwaga może zostać odebrana jako krytyczna.”
Nieraz użalamy się nad zwierzętami w ZOO, które
pozamykane w klatkach żyją z dala od wolności, od natury, której tak bardzo
potrzebują. Nie zastanawiamy się jednak nad tym, że dokładnie w ten sam sposób
funkcjonują ludzie w Korei Północnej, z tą różnicą, że zwierzęta w ogrodach
zoologicznych nie giną z głodu. Wielki Przywódca pozbawił obywateli swojego
kraju wszystkiego – możliwości swobodnego poruszania się czy też wypowiedzi.
Włożył nie tylko w ich usta, ale i głowy – stworzone przez siebie słowa, w
których to nieustannie przebija zachwyt nad jego wielkimi czynami i boskością.
Czy jednak człowiek, który nie zawaha się zabić za to, że ktoś powiedział coś,
co mu się nie spodobało, to osoba zrównoważona? Czyż to, paradoksalnie, zamiast
symbolem siły – nie jest oznaką słabości? Czy władca, który kłamie za pomocą
mediów na temat wygranych wojen oraz zwycięstw związanych z istotnymi
wydarzeniami, to nie cyrkowy klaun? Dla nas, to oczywiste. Dla mieszkańców
Korei Północnej – wręcz przeciwnie. Ich przywódca odpowiedzialny jest za „dobro
całego kraju”, nawet za to, że w którymś z sadów dobrze obrodziły jabłonki.
Czyż to nie powód, by go wychwalać?
„Jeśli ktoś zapyta cię o politykę, odpowiedz „Nie wiem” albo „Och, naprawdę?”. Koniec rozmowy.”
Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy na bardzo przypadkowe
wyznanie dotyczące tego, że słuchacie rock’n’rolla, wszyscy milkną. Dlaczego?
Bo takowy wywodzi się z Ameryki i jakakolwiek wzmianka o nim może zakończyć się
dla Was bardzo źle. Chcielibyście tak? Podążając dalej tym samym tropem, czy
widzicie coś złego w jeansach? Oczywiście, że nie. W Korei Północnej są jednak
zakazane, bo kojarzą się ze Stanami Zjednoczonymi, z którymi rzekomo kraj Kim
Dzong Ila wygrał wojnę.
Kraj paradoksów, strachu, dyktatury i głodu – kraj
„szczęściarzy”, którzy za samo naderwanie zdjęcia Wielkiego Przywódcy mogą
stracić życie. Miejsce, gdzie ludzka niewiedza jest tak ogromna, że aż
przerażająca. To właśnie tam pojechała Suki Kim, by pod przykrywką pracy
nauczyciela zdobyć wiedzę pilnie strzeżoną przez koreański reżim. Wynosząc
bagaż doświadczeń, otwiera go właśnie tutaj, w książce „Pozdrowienia z Korei.
Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit”.
Ta lektura pokazuje nam to, jak nieświadomi swojego
dobrobytu wiele mamy. Niezadowoleni ze zbyt małej ilości pieniędzy,
niewłaściwej obsługi w sklepie czy chociażby złej pogody. Spójrzmy na życie
tych ludzi, którzy każdego dnia walczą o życie, ciesząc się faktem bycia wśród
bliskich, bo nigdy nie wiadomo, kiedy dana rodzina zostanie rozdzielona. To
straszne, że w dobie dzisiejszych technologii i cywilizacji wciąż funkcjonuje
państwo, które tak brutalnie ciemięży ludzi i pozbawia ich wolności –
podstawowego, pilnie strzeżonego u nas prawa.
Książkę polecam tym, którzy zainteresowani tematem pragną
wraz z autorką dotrzeć tam, gdzie wstęp mają tylko nieliczni. Zobaczcie jak to
jest być kontrolowanym na każdym kroku. Przeżyjcie strach i niedowierzanie, by
zdać sobie sprawę z tego, że świat bywa bardzo niesprawiedliwy i nic nie można
z tym zrobić.
wydawnictwo: Znak Literanova
ilość stron: 332
data wydania: czerwiec 2015
Na koniec coś na poprawę humoru. Po prostu nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem tutaj tego obrazka.
źródło |
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak Literanova.
Bardzo ciekawe. Chciałabym kiedyś przeczytać tę książkę. To niesamowite, że podczas gdy my sobie tu spokojnie żyjemy, tam rozgrywa się taki koszmar - i wcale nie jest koszmarem, jest codziennością.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, bo po rewelacyjnym reportażu "Światu nie mamy czego zazdrościć" Barbary Demick, poszukuję innych publikacji o Korei Północnej. Jestem też pełna podziwu dla autorki, że zdecydowała się pojechać do tak zamkniętego, okropnego kraju.
OdpowiedzUsuńMatko, w życiu nie chciałabym tam mieszkać. To straszne, być niewolnikiem we własnym kraju...
OdpowiedzUsuńNiestety chyba nie dla mnie, ale jak będę trochę starsza to kto wie.
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Mam wrażenie, że cała blogosfera teraz czyta tę książkę i tylko mnie to omija. :< Koniecznie muszę ją kiedyś dorwać.
OdpowiedzUsuńPoszukam tej książki. Lubię czytać książki o Korei.
OdpowiedzUsuńKontrolowanie wszystkich i wszystkiego musi być straszne. Może przeczytam kiedyś o tym.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się bardzo ciekawa i może nawet kiedyś przeczytam, chociaż raczej nie jest to mój gatunek. ;)
OdpowiedzUsuńW książce od Pani, Korea była przedstawiona w całkiem ciekawy sposób, chciałabym sprawdzić inną wizję. Ta wydaje się interesująca.
OdpowiedzUsuń