„Czas nie goi żadnych ran, może to zrobić tylko zemsta lub odkupienie win.”
Definicja szczęścia to temat tak rozległy, że nie w
sposób byłoby pomieścić go w żadnym ze słowników. Każdy z nas nadaje owemu
pojęciu odrębny wymiar, przygotowuje własną regułkę, dążąc do przekształcenia
teorii w praktykę. Jedni z nas pragną sławy, sukcesów zawodowych, awansów oraz
nienagannej reputacji. W centrum swojego życia stawiają siebie i to właśnie sobie
poświęcają całą uwagę, nie przygotowując miejsca dla nikogo innego. Są i tacy,
dla których całym sensem istnienia staje się rodzina, miłość kwitnąca u boku
drugiej połowy oraz gromadki roześmianych dzieci. Niestety los często bywa
okrutny i miesza ludziom szyki, strzepując na nich cudze marzenia i tym samym
odbierając im te należące do nich. Nieraz więc dzieje się tak, że w ciążę
zachodzą kobiety, które przerażone wizją wielu obowiązków nie wahają się podjąć
decyzji o aborcji. Tymczasem gdzieś niedaleko nich funkcjonują spragnione macierzyństwa
panie, którym życie odebrało szansę na zostanie rodzicem. Właśnie w takiej
sytuacji znalazła się bohaterka książki „Wbrew sobie” autorstwa Katarzyny Kołczewskiej.
Poznajcie zatem bolesną historię małżeństwa, którym jeden z najszczęśliwszych
dni życia przekształcił się w piekło rujnujące ich całą rzeczywistość.
Ewelina i Adam, po
jedenastu latach starania o dziecko, czekają w klinice leczenia niepłodności by
zbadać cud, który zakiełkował pod sercem kobiety. Długie leczenie, wydane
pieniądze i niegasnąca nadzieja w końcu się opłaciły. Wiadomość o tym, że będą
mieli wyczekiwanego syna, nadała im życiu nowy sens. Niestety ich
niewyobrażalna radość stacza się i ginie w momencie, kiedy lekarz obwiesza zgon
płodu. Ewelina urodzi dziecko, które jednak nie zapłacze w momencie złapania
pierwszego oddechu. Wraz ze śmiercią malutkiego potomka umiera część
zrozpaczonej matki. Ewelina, tracąc ostatnie nadzieje na szczęście, przygasa i
staje się człowiekiem nieczułym na otaczający ją świat. Oddając się pracy i obarczając
winą Adama w końcu żąda rozwodu. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że
tracąc ukochanego męża, oplącze swoje serce ciasnym łańcuchem i już nigdy nie
będzie w stanie zaznać szczerej radości. A nieprzewidywalny los ma dla niej w zanadrzu
przygotowane kolejne niespodzianki.
Główna bohaterka książki, Ewelina, daje się nam poznać
jako zadufana w sobie, uparta, nieprzyjemna, egoistyczna materialistka. Karząc
starającego się o jej dobro męża tylko za to, że życie nie do końca poukładało
się im według opracowanego planu, niejednokrotnie wywołuje negatywne emocje. A
jednak z całej opowiedzianej historii wnioskujemy, że nie zawsze taka była.
Trudno więc do końca osądzać nam jej zachowanie, bo czasami trauma przeżytych
wydarzeń okazuje się tak silna, że nie w sposób jej odgonić.
Adam z kolei, to mężczyzna, który niewątpliwie także
mocno przeżył utratę dziecka. A jednak zaakceptował bolesny cios o wiele
szybciej, niż żona, i prócz niego dźwiga na własnych barkach także niełatwe
zachowanie Eweliny. Pomimo wielu złośliwości, które napotykają go każdego dnia,
zdeterminowany mężczyzna nie poddaje się i walczy o dobro swojego małżeństwa.
Niestety wraz z decyzją żony o rozwodzie wie, że będzie musiał pogodzić się z
kolejną stratą. A ta, paradoksalnie, bardziej dotknie nie jego, a ją.
źródło |
„Wbrew sobie” to powieść poruszająca niełatwy temat.
Pojawia się tutaj wizja dotkniętego klęską małżeństwa, a wszystko zaczyna się
od chwili, kiedy takowe traci szansę na posiadanie dziecka. Dla wielu z nas potomstwo
to coś oczywistego i nienadzwyczajnego. Jednak w chwili, kiedy dla jednych
dziecko to mniej, lub też i bardziej zaplanowany, kolejny etap w życiu, dla
drugich okazuje się największym marzeniem, którego jednak nie da się spełnić. Najgorzej
jest jednak wtedy, kiedy pojawia się nadzieja, kwitnąca, coraz bardziej namacalna
i żywa i nagle ktoś po prostu ją odbiera. Tego właśnie doświadczyli bohaterowie
niezwykle emocjonującej książki Katarzyny Kołczewskiej. Prócz zawiłości
związanych z niepłodnością czy śmiercią nienarodzonego dziecka, powieść dotyka
także innych mało kolorowych kwestii ludzkiego życia. Czytelnik napotyka pogłębiający
się problem depresji, postępujących chorób czy też wyniszczającego alkoholizmu.
Przykre, ale prawdziwe, bo przecież wokół nas pełno realnego cierpienia, które
niestety naprawdę nas dotyczy.
Owa lektura, prócz postaci Adama i Eweliny, wyposażona
jest w dość znaczących bohaterów drugoplanowych. W szczególności istotne miejsce
zajmuje tutaj Justyna, siostra Eweliny, która już od najmłodszych lat musiała
poświęcać własne szczęście dla dobra młodszego rodzeństwa. Teraz, jako dorosła
kobieta, haruje by zapewnić dobrobyt dzieciom oraz schorowanemu mężowi, który
by żyć, musi pozyskać trudno dostępną nerkę. Jest i Patrycja, zdolna manager
jednego z klubów go-go. Jaka jest jednak jej rola w tejże powieści? O tym
powinniście przeczytać już sami.
Katarzyna Kołczewska wykreowała niebanalną historię,
którą trudno nazwać błahą lekturą. To z pewnością nie jest poprawiająca humor,
prosta i obojętna nam książka. „Wbrew sobie” wywołuje potężne emocje, wydobywa
z naszych głębin smutek i żal, gorycz i złość, ale także nadzieję oraz
oczyszczającą radość, bo nigdy nie jest w życiu tak, że spotyka nas tylko to,
co złe. Dla każdego bowiem los skrywa także paczkę ze szczęściem. To jedna z tych
powieści, które skłaniają do głębokich refleksji i rozmyślań nad własnym
życiem. Czytając ją uświadamiamy sobie to, jak wiele posiadamy. I chociaż moją
przygodę z tą historią mam już za sobą, ona wciąż we mnie tkwi.
Tę książkę polecam kobietom, szczególnie tym nieco
dojrzalszym, które mniej, lub też bardziej świadome, podążają za własnymi
marzeniami, niejednokrotnie utrudniając im możliwość realizacji. Być może okaże
się ona dla Was lekcją pokory, iskrą nadziei, wskazówką postępowania czy też ostatnią
deską ratunku. Bo kiedy ją przeczytacie, uświadomicie sobie to, że
nieprzewidywalny los potrafi nam dopiec, ale w takich chwilach należy podnieść
się z podłogi i snuć nowe plany. W innym wypadku można niepostrzeżenie stracić
szansę na życie zgodne z naszymi oczekiwaniami oraz bezpowrotnie zgubić
upragnione szczęście.
moja ocena: 5/6
wydawnictwo: Prószyński
i S-ka
ilość stron: 760
data wydania: 07.07.2015
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Temat niepłodności to bardzo trudny temat i jestem ciekawa, jak autorka sobie z nim poradziła.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam tę książkę, tym bardziej, że porusza ważny temat, a po drugie uwielbiam takie "cegiełki".
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja tej książki, która sprawia, że znów jestem zaintrygowana i... jak czas pozwoli to chyba sięgnę po tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A. :)
Jestem jej szalenie ciekawa, ale jeszcze nie trafiła na moją półkę :)
OdpowiedzUsuńNa książkę właśnie czekam i mam nadzieję, że będzie naprawdę dobrą lekturą, zważywszy na to, że "Kto jak nie ja?" Pani Katarzyny naprawdę mi się podobało. Spodziewam się więc równie dobrej książki :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Ta książka ma w sobie coś ci przyciąga :)
OdpowiedzUsuńkolejna książka, którą chcę przeczytać, ale znając życie, w te wakcje się nie uda i będę musiała czekać do kolejnych :c
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam i życzę udanych wakacji, zwariowana książkoholiczka ♥
Mimo iż nie należę do grupy tych kobiet "dojrzalszych", to z ogromną chęcią ją przeczytam. Już od dłuższego czasu poluję na jakaś książkę z klubu "Kobiety to czytają" i być może właśnie zacznę od tej. Czas pokaże ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka podbija blogosferę, więc chętnie się z nią zapoznam. Mam nadzieję, że też odczuje te emocje, a cała opowieść nie będzie mi obojętna.
OdpowiedzUsuńMałżeństwo bez dziecka nie zawsze przetrwa. Książkę zapisuję i przeczytam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki, nie często na takie trafiam, więc z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńWidziałem tutaj komentarz kilka tygodni temu na temat dr Agbazary i postanowiłem skontaktować się z nim zgodnie z instrukcją, dzięki temu człowiekowi za przyniesienie mi radości zgodnie z życzeniem. Postępowałam zgodnie z instrukcjami, które udzielił, aby odzyskać moją ukochaną, która opuściła mnie i dzieci na 3 lata, ale dzięki dr Agbazara, bo teraz wróciły do mnie na dobre i jesteśmy razem szczęśliwi. Skontaktuj się z nim również w celu uzyskania pomocy, jeśli masz problem w związku przez e-mail na adres: ( agbazara@gmail.com ) LUB Przez WhatsApp na: ( +2348104102662 ). I zeznaj za siebie.
OdpowiedzUsuń