Bywają takie tematy, które budzą we mnie potężne pokłady
złości. Przyspieszają bicie serca, gotują w żyłach krew i sprawiają, że chce mi
się krzyczeć. Właśnie w takim klimacie została utrzymana debiutancka powieść
Małgorzaty Garkowskiej „Układanka z uczuć”, która angażując mnie w swój świat
chwilami naprawdę mnie rozbrajała. Niby subtelna okładka, łagodnie brzmiący
tytuł i takie pokłady rodzących się emocji. Kto by pomyślał, że będę tak mocno
przeżywać tę fabułę. A jednak… Zapraszam zatem na recenzję.
ZARYS FABUŁY:
Agnieszka i Paweł to
ludzie z dwóch różnych światów. Podczas gdy on wywodzi się z majętnej i
szanowanej rodziny, co krok czcząc zawodowe sukcesy, ona urodziła się wśród
gospodarzy i nie poszła na studia, które wybij jej z głowy ojciec. Nie zważając
na dzielące ich bariery zawarli związek małżeński i wszystko mogłoby wydawać
się naprawdę pięknym, bajkowym scenariuszem, gdyby nie rzeczywistość sprytnie
ukryta pod płaszczem kłamstw.
On spędza w pracy coraz więcej czasu, chętnie przyjmując
zaloty urodziwej sekretarki. Ona, wybacza mu każdy występek zamiatając pod
dywan mocno zakrapiane imprezy i będąc na skinienie jego palca. On hojnie
obdarza ją kosztownymi prezentami, podczas gdy ona najbardziej pragnęłaby jego
czułości. Do czasu, kiedy wychodzi na jaw pewna tajemnica, która staje się
początkiem zmian. Czy można kogoś kochać i jednocześnie go ranić? Czy zło
zawsze zostaje ukarane? Czy role głównych bohaterów się odwrócą? I czy okres
próby ich rozdzieli, a może wzmocni?
ANALIZA:
Małgorzata
Garkowska postawiła w swoim debiucie na postaci
kontrowersyjne, wzbudzające w czytelniku sprzeczne, ale jakże intensywne
uczucia. Już dawno nie czułam tak żywych emocji kierowanych w stronę
bohaterów i na przemian zalewała mnie fala litości, współczucia, zdenerwowania i
wściekłości. Paweł to „prawie” książę z
bajki. Prawie. Bo oprócz czaru urody i pieniędzy nie ma w sobie niczego z
wymarzonych, książkowych ideałów. Pewny
siebie, arogancki względem żony, robiący wszystko na pokaz. Taki, że gdyby
stał obok mnie, chyba wydrapałabym mu oczy. Naprawdę. Z kolei Agnieszka to przestraszona, nieśmiała, niemająca
żadnego zdania kobieta, która niczym niewolnik została zamknięta w wielkim domu
i pozbawiona wszelkich praw. Współczułam jej szczerze, ale i nie mogłam
zrozumieć jej naiwności. Krótko mówiąc,
jest tutaj autentyczna parada wrażeń, która wręcz zmusza do tego, by brnąć w tę
historię dalej. Nie da się jej zostawić w dowolnym momencie nie myśląc o
niej. Jej treść jest wręcz toksyczna.
Akcja powieści rozgrywana jest w dużej mierze w pięknym
domu zamieszkiwanym przez głównych bohaterów. Chociaż może brzmieć to nieco
nudnawo, nie martwcie się. Rodzina Rajewskich ma do zaoferowania o wiele
więcej, niż mieszkańcy całego miasteczka.
W bardzo
wiarygodny, wręcz namacalny sposób nakreśliła autorka całą tę historię.
Chłonąc uczucia i myśli głównych bohaterów poznajemy ich na tyle, że z czasem
jesteśmy w stanie przewidzieć ich kolejny krok. Ale uwaga. Już dawno nikt tak nie wyprowadził mnie w pole, jak Małgorzata
Garkowska. Spodziewałam się zupełnie innego biegu wydarzeń, całkowicie
odmiennego finału. Zmyliła mój trop,
zbałamuciła mnie, ale i usatysfakcjonowała. Lubię takie zaskoczenia,
zwłaszcza w powieściach tego gatunku.
PODSUMOWANIE:
O zdradzie,
upokorzeniu, bezsilności i poszukiwaniu szczęścia w miejscu, gdzie
niekoniecznie ono czeka. O ludziach złych i dobrych, którzy nie powiedzieli
jeszcze ostatniego słowa w momencie, kiedy jesteśmy przekonani, że takowe
padło. O życiu niesprawiedliwymi i tym odzyskanym, pięknym oraz o
konsekwencjach bezmyślności i bezuczuciowości, bo takowe mogą okazać się
nieodwracalne. O tym właśnie jest ta książka, bulwersująca, absorbująca i wyraźnie odciskająca swój ślad w umyśle
czytelnika. Mocne tąpnięcie w łagodnym świecie szczęśliwych kobiet.
Kolejny raz przekonałam się o tym, jak dobre potrafią
okazać się debiuty. Trudno wychwycić tutaj jakiekolwiek błędy i zarzucić je
autorce. Książkę polecam wszystkim
dojrzałym kobietom, tym tkwiącym w udanych i nieudanych związkach. Być może
„Układanka z uczuć” okaże się wyłącznie pełną emocji lekturą, a może i
otwierającą oczy podpowiedzią. Ja ze swej strony gwarantuję mocne wrażenia.
moja ocena: 7-/10
wydawnictwo: Zysk i
S-ka
ilość stron: 328
data wydania: sierpień 2016
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Ciekawa jestem tej tajemnicy. Skoro bohaterowie wywołują tyle emocji, z chęcią siegne po ten debiut :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka wywołałaby we mnie masę emocji - zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Być może skuszę się na nią, gdy ujrzę ten tytuł w bibliotece, ale nie będę zabiegać o to, aby zdobyć ją za wszelką cenę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej książki, choć takie niepoukładane małżeństwa wywołują u mnie wstręt. Ciekawe jak potoczą się losy bohaterów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Chętnie zajrzę do tego debiutu :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji muszę przeczytać tą książkę! :)
OdpowiedzUsuńpo taką książkę trzeba chyba sięgnąć w odpowiednim momencie. Recenzja bardzo ciekawa, książka również wydaje się warta uwagi, ale w tym momencie nie mam ochoty na lekturę tego typu. Zapamiętam na przyszłość tytuł :)
OdpowiedzUsuńDość ciekawa recenzja :-) Spotkałam się już kilkakrotnie z opisem tej książki i wszystkie opinie były pozytywne :-)
OdpowiedzUsuńhttps://kkatesbooks.blogspot.com/ zapraszam.
Takie udane debiuty lubię czytać, więc pewnie się skuszę:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za polskimi autorami ale chyba się skuszę naprawdę mocno mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńBlog o książkach
Bardzo spodobał mi się tytuł, niby nic nowego, ale ma w sobie to coś. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi tak intrygująco, że z jednej strony chciałabym przeczytać, a z drugiej zobaczymy.. :)
OdpowiedzUsuńWalczę o tę powieść w konkursie. Może się uda...
OdpowiedzUsuń