„[…] aby żyć w naturze, z naturą, musimy
okiełznać naturę w nas samych.”
Małe, często niezauważane, jednak odgrywające jakże
istotną rolę – pszczoły. To dzięki nim mamy miód, wosk, czy propolis. Ale nie
tylko. Te niewielkie rozmiarem owady okazują się niezbędnym elementem prawidłowego
działania ekosystemu, bo przenosząc pyłek z rośliny na roślinę po prostu je „zapładniają”.
Czczone już w starożytności, uważane nawet na święte teraz masowo giną, a ich umieralność
przypisywana jest trującym pestycydom. Czy wyobrażacie sobie przyszłość, w których
mogłoby ich zabraknąć? Pierwiastek takiej wizji możecie znaleźć w
bestsellerowej powieści Mai Lunde, której głównymi bohaterkami są właśnie te
owady. Przed Wami recenzja książki - „Historia pszczół”, uhonorowanej
prestiżową Nagrodą Księgarzy Norweskich
Anglia, rok
1857. Pogrążony depresją William nie potrafi odnaleźć sensu życia.
Nikt nie jest w stanie podarować mu nadziei, bo chociaż otaczają go żona i
dzieci, czuje się samotny w miejscu, w którym się znalazł. Nie potrafiąc zmusić
się nawet do tego, by wstać z łóżka, myśląc o samobójczej śmierci nagle
odzyskuje natchnienie. A wszystko dzięki pszczołom, a dokładniej mówiąc, dzięki
pewnemu przemówieniu obrazującemu sposób ich funkcjonowania.
USA, rok 2007.
Dbający o rodzinną, przekazywaną z pokolenia na pokolenie pasiekę George,
całe swoje życie podporządkowuje pszczołom. Ma nadzieję na to, że pewnego dnia
jego obowiązki przejmie dorosły już syn, który będzie kultywował tę cenną i
dawną tradycję. Niestety Tom ma zupełnie inne plany. Marzy o edukacji, z dala
od domu i jakże daleko od planów snutych przez ojca. To jednak nie niemożność
dogadania się tych dwóch pokoleń okazuje się najgorsza. Otóż nie wiadomo
dlaczego nagle zaczynają ginąć setki pszczół.
Chiny, rok 2098.
Na ogromnych obszarze poświęconym drzewom owocowym pracuje Tao. Kobieta,
jak i wiele innych pracowników, całymi dniami zapyla kolejne rośliny, dzięki
którym wygłodniały lud będzie miał się czymś posilić. W świecie, w którym
brakuje pszczół, ta praca okazuje się niezbędna, jednakże niewyobrażalnie
wyczerpująca. Niemniej jednak Tao wie, że nie może się poddać, bo za zarobione
pieniądze pragnie zapewnić swojemu synowi wszystko, co najlepsze. Niestety
pewnego dnia dochodzi do strasznej tragedii. Z niewiadomych przyczyn mały Wei –
Wen traci przytomność, a przywieziony do szpitala znika w niewyjaśnionych
okolicznościach.
Trzy historie rozegrane na jakże dalekich od siebie,
trzech różnych płaszczyznach czasowych. Inni bohaterowie, inne miejsce oraz
inne historie. Jest jednak jeden wspólny punkt odniesienia – pszczoły, owady,
dzięki którym to wszystko ma o wiele więcej wspólnego, aniżeli ktokolwiek
mógłby się spodziewać. Będąc z pozoru
wyłącznie elementem tła, pszczoły ogrywają tutaj jedną z najważniejszych ról.
Bo niosą nadzieję, poczucie sensu istnienia, ale i stają się przyczyną ludzkich
rozterek, smutku czy tragedii.
Wywołująca różnorakie emocje, bogata w bohaterów „Historia pszczół” to powieść płynąca powolnym
rytmem, wręcz skąpiąca czytelnikowi dynamicznych obrazów akcji. Zawierająca
momentami szczegółowe opisy angażuje odbiorcę, pozwalając na nieustanne
refleksje czy na rozważenie każdej sytuacji, bo autorka podjęła tutaj niewątpliwie trudny temat, którego nie powinno
się bagatelizować. Rodzinne niesnaski, wewnętrzne niepokoje, ale i klęska
ogarniająca cały świat. Czy przyszłość kreowana w książce Mai Lunde to science
fiction? A może autorka przewidziała coś, do czego wielkimi krokami przybliżamy
się z każdym, kolejnym dniem?
Trudno znaleźć tutaj jeden moment kulminacyjny. Istotne wydarzenia dotyczące poszczególnych
postaci zostały rozsiane po całej książce, przez co osiągnęła ona nietuzinkowy
wymiar i została skropiona nutą nieprzewidywalności. Bo zdając sobie sprawę
z tego, że tragedia nadeszła już na samym początku, nie mamy pojęcia czego możemy
się spodziewać i dokąd to wszystko prowadzi. „Historia pszczół” to bez dwóch zdań historia wychodząca poza utarte
schematy i opowieść, z którą nie stykamy się na co dzień. To, co
niewątpliwie należy tutaj docenić to pomysł autorki i jego oryginalność. Nie
dziwię się, że ta książka wzbudza takie zainteresowanie.
Przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość, wiarygodni choć fikcyjni bohaterowie, a jednak
temat wciąż aktualny i tak bardzo nas dotyczący. Opierając koncepcję
powieści na wspomnianych owadach, autorka wykazała się nie tylko umiejętnością
tworzenia nietuzinkowych treści, ale i wiedzą dotyczącą samego pszczelarstwa. Stykając się z przedstawioną tutaj historią
ma się nieodparte przekonanie, że powstawała ona wolno, a każde kolejne zdanie było
przemyślane i starannie opracowane. Ów brak pośpiechu odbija się także na
samym czytelniku, który delektuje się lekturą bez poczucia przymusu, by
raptownie sięgnąć po kolejny rozdział.
Chociaż z pewnością ostatecznie chce się dotrzeć do finału.
„Historia pszczół”
to majstersztyk, jednakże nie dla każdego. To gratka dla wymagającego
czytelnika, ale potrafiącego obyć się bez galopującej akcji czy podnoszących
adrenalinę wrażeń. Ta fabuła zaskakuje samą tematyką i właśnie na tym
polega jej kunszt, bo będąc fikcją okazuje się tak bardzo realna i prawdziwa,
że aż przerażająca. Spróbujcie jej klimatu i Wy.
moja ocena: 4+/6
wydawnictwo: Literackie
ilość stron: 516
data wydania: 14 kwietnia 2016
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Literackiemu.
Czuję że ta książka może stać się dla mnie ciekawym wyzwaniem.
OdpowiedzUsuńMimo tego, że nie ma jakieś szalonej akcji, to z chęcią bym ją przeczytała. Temat faktycznie oryginalny.
OdpowiedzUsuńNajbardziej interesują mnie te "przeskoki czasowe". A pszczoły kojarzą mi się przede wszystkim z książką Sue Monk Kidd- mam chęć troszeczkę zmienić te skojarzenia :)
OdpowiedzUsuńOsobiście nie podeszła mi ta książka za bardzo, może dlatego iż taka tematyka nie bardzo do mnie przemawia. Książkę trochę męczyłam ale każdy w końcu lubi co innego a ja jestem trochę wybredna :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Słyszałam o książce, ale nie wiedziałam że jet napisana w takiej formie. Te łączenie różnych czasów brzmi ciekawie. Będę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńściskam :*
Latające książki
Bardzo zachęcająca pozycja :-))
OdpowiedzUsuńFabuła brzmi kusząco, chociaż nie ukrywam, że powolnie snująca się akcja to coś, za czym nie przepadam.
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie lektury :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i ogromnie mi się podobała... czyli chyba jestem wymagającym czytelnikiem :) Jak na razie "Historia pszczół" jest jedną z najlepszych książek jakie czytałam w tym roku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książki - inna rzeczywistość
Przeskoki czasowe zdecydowanie mnie zniechęcają. Choć pszczołom kłaniam się nisko.
OdpowiedzUsuńWidziałam już kilka recenzji, polecających tę powieść, będę mieć ją na uwadze.
OdpowiedzUsuń