„Co zostaje, kiedy miłość się kończy?
Wspomnienia, z początku piękne, świeże, wyraźne, potem coraz bardziej bolesne,
jak kawałki ostrego szkła. Z czasem się zacierają i sami nie wiemy, czy to
dobrze, czy źle, że mogą zniknąć na zawsze.”
Miłość nie zna żadnych granic, bo prezentując szczere
oblicze jest w stanie przenosić góry. Nie straszne jej podziały, różnice i nie
straszny dystans, a o tym przekonuje samego siebie, jak i czytelnika, bohater
książki Federico Moccii – „Tylko ty”. Czy macie ochotę na poszukiwanie miłości
u boku Włocha stąpającego po naszych rodzimych ziemiach? Czy wszystkie drogi
faktycznie prowadzą tylko do Rzymu? A może i do Warszawy? Zapraszam Was
zapoznania się z przedpremierową recenzją nowej książki pisarza, którego powieści
sprzedane w Polsce sięgają trzystu tysięcy sztuk!
Nicco, młody
mieszkaniec Italii, jest pewien tylko jednego. Poznanie Ani było dla niego
czymś więcej, aniżeli tylko zwykłą, przejściową przygodą i nie zamierza na niej
poprzestać. Zdeterminowany i wiedziony sercem pragnie wyruszyć na poszukiwanie
tej, która zawładnęła jego umysłem. A otrzymany adres prowadzi go do Polski, bo
właśnie tam mieszka dziewczyna, z którą tęskno spotyka się tylko w pięknych
snach. U boku najlepszego przyjaciela, Grubego, pozostawiając swojskie klimaty
trafia do Warszawy. Niestety szybko okazuje się, że docierając pod wskazany
adres nie zastaje żadnej Ani. Istnieje jednak coś takiego jak przeznaczenie, bo
jeżeli ktoś bardzo kogoś kocha, los potrafi to docenić. Natrafiając na baner
reklamowy z widniejącym na nim wizerunkiem ukochanej, Nicco dowiaduje się, że
ulokował swoje uczucia w modelce i to w dodatku całkiem popularnej. Czy ją
odnajdzie i czy Ania będzie marzyła o tym, o czym marzy on?
Niektóre miłosne
przygody ograniczają się do kilku spotkań, pozostających w pamięci epizodów,
które jednak nijak wpływają na przyszłość człowieka. W przypadku Nicco,
bohatera książki „Tylko ty” jest zupełnie inaczej. Poznanie Ani i upojnie
spędzone chwile pod skrzydłami rzymskiego miasta nie potrafią zniknąć z jego
umysłu. Stąd, pragnąc zawalczyć o własne szczęście, mężczyzna odwiedza nieznany
mu kraj, gdzie może spodziewać się wszystkiego, ale może czekać na niego także
jedno, wielkie i przykre rozczarowanie. Nękany wspomnieniami wielu porażek
Nicco jawi się jako bohater wrażliwy, ale i odważny zarazem. Nie każdy przecież
byłby w stanie pokonać tak wielki dystans tylko po to, by jeszcze raz
zakosztować uczucia i przekonać się o jego prawdziwości. Na pierwszy plan, co
jakiś czas, wkracza jednak jeszcze jedna postać, której obecność w tej książce
niejednokrotnie staje się mocno odczuwalna. Gruby, serdeczny i życzliwy
przyjaciel Nicco, nie na marne towarzyszy mu w tej podróży. I jego czeka bowiem
całkiem zaskakująca przygoda.
„W miłości nie ma reguł – zauważam. – Chcesz
robić to, czego pragniesz, czujesz namiętność, która pali cię od środka, i
zapominasz o całym bożym świecie, na nikogo się nie oglądasz, chcesz tej
drugiej osoby, i koniec. Miłość jest czerwona, mój drogi, czerwona jak ogień…”
Warszawa, Kraków, Zakopane. U boku tej powieści wkraczamy
w progi swojskiego dla nas, aczkolwiek egzotycznego dla autora świata, który całkiem
dobrze poradził sobie z kreacją wizerunku naszego kraju. Pojawiły się wzmianki
o istotnych miejscach, pomnikach - były i pierogi, a sami Polacy zostali
ukazani w bardzo pozytywnym świetle. Na szczęście! Miałam wrażenie, że Federico
Moccia musiał kiedyś odwiedzić nasz kraj, chyba że tak umiejętnie potrafi
korzystać z informacji zamieszczonych w sieci. Dla mnie bynajmniej poznawanie
naszego państwa z perspektywy obcokrajowca okazało się całkiem przyjemnym
doświadczeniem. Chociaż wspomnę, że przyrównanie Warszawy do Nowego Jorku
wydawało mi się odrobinę zabawne. Ale przecież nie będę się czepiać tego, co
może działać na korzyść naszej stolicy.
„Tylko ty” to nie tyle powieść o miłości, ile o pogoni za
jej zapachem. Autor nie postawił na rychłe spotkanie i ociekające słodyczą
wyznania, bo zbudował akcję na nieustannej wędrówce obrazującej to, jak wiele
zakochany człowiek jest w stanie zrobić dla tej drugiej osoby. Ważne tylko, by
został potem za to doceniony. Pojawiają się nieoczekiwane przeszkody, liczne
improwizacje, Nicco staje nawet na granicy porażki, a jednak trzeba pamiętać o
tym iż determinacja zwycięża i wszystko wskazuje na to, że obu mężczyznom
będzie się ona opłacać.
Pomysł na wykonanie takiej książki okazał się naprawdę
trafiony. Jednak pomimo doświadczenia i warsztatu Federica Moccii zabrakło mi
tutaj dopracowania postaci. Tak naprawdę do teraz nie byłabym w stanie opisać
jaki tak naprawdę jest Nicco czy jaka z charakteru jest nasza polska Ania. To
zaś odrobinę ciąży zwłaszcza kiedy chce się zbudować w głowie całkowity obraz
tak niebanalnej i niezwykłej sytuacji.
Nowa powieść autora rewelacyjnej historii „Trzy metry nad
niebem” to lekka, przyjemna, pozytywna i nieobciążająca umysłu książka
doskonała na wiosenne czy letnie dni. Liźniecie tutaj kultury Włoch i
potowarzyszycie mieszkańcom tego kraju w wędrówce po Polsce, szukając wraz z
nimi miłości. Przekonacie się o tym, że pomimo granic i różnic kulturowych, w
każdym zakątku świata kocha się tak samo i że uczucie może być jeszcze piękniejsze,
kiedy człowiek otrzymuje je po długim i zaciętym boju. Chociaż książka nie
wywołała u mnie wszechogarniającego zachwytu i być może nie będę o niej
pamiętać za rok, poprawiła mi humor i okazała się miłym przerywnikiem pomiędzy
„ciężkimi” lekturami skłaniającymi do głębokich refleksji. Jeżeli więc macie
ochotę na coś niezobowiązującego i odprężającego, Federico Moccia i jego „Tylko
ty” mogą trafić w Wasze gusta.
moja ocena: 4/6
wydawnictwo: Muza SA
ilość stron: 315
premiera: 27
kwietnia 2016
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję
wydawnictwu Muza SA.
Jej ale się głośno zrobiło o tej książce. Ta autorka bardzo fajnie pisze. :) W ogóle zaskakuje mnie, że akcja toczy się właśnie w Polsce, to miłe zaskoczenie. Postaram się sięgnąć, po tą powieść. :)
OdpowiedzUsuńLost in books
(blog znajduje się pod nowym adresem, bardzo bym cię prosiła o zrobienie aktualizacji w obserwatorach, usuń a następnie proszę dodaj jeszcze raz, z góry dziękuję.)
"Trzy metry nad niebem" zaczęłam już jakiś czas temu, ale cały czas brakuje mi weny, by ją dokończyć. Zapowiada się jednak na tyle ciekawie, że pewnie niedługo będę musiała znaleźć na nią chwilę czasu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://faaantasyworld.blogspot.com/
Wiem, że to jest część 2 jakiejś serii, więc wypadałoby zacząć od 1.
OdpowiedzUsuńLubię czasem sięgać po takie lżejsze powieści dla relaksu.
OdpowiedzUsuńHmmm....być może sięgnęłabym po nią, ale troszkę po Twojej recenzji emocje opadły. Chyba poświęcę czas, na jakieś trafniejsze pozycje.
OdpowiedzUsuńGłośno o tej książce, jak będę mieć ochotę na coś lekkiego to być może siegne. Nawet jeśli też nie zapadnie w pamięć na dłużej, to skoro poprawia humor to czemu nie;)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię Grubego, totalnie zakręcony człowiek:)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś jakąś książkę tego auora (chyba Amore 14) i tak bardzo mi się nie spodobała... teraz mam uraz i w ogóle nie mam ochoty na pozycje od tego pana ;)
OdpowiedzUsuń