„Ci, którzy bezwiednie przyjdą tu za śladem,
jaki pozostawiam dla nich, zastaną tylko bezgłośne echo, cień w osieroconych
umysłach. Oni: dziesiątki chudych myszy i jeden człowiek. Moja świta.”
Czy zło może czaić się wszędzie? Czy jego okrutne macki
mogą sięgać także głęboko pod ziemię? W miejscu, gdzie każdego dnia ludzie
ryzykują życiem pojawia się nowe oblicze zagrożenia. Coś, czego z pewnością
nikt nie mógł się spodziewać. Jesteście zainteresowani thrillerem, którego
akcja rozgrywana jest w kopalnianych chodnikach? Czy macie w sobie na tyle
odwagi, by zejść w mroczne czeluście i spojrzeć w oczy groźnemu wrogowi?
Zapraszam zatem do zagłębienia się w treści mojej recenzji książki Wojciecha
Bauera, człowieka, który kopalni poświęcił prawie 10 lat.
W podziemiach śląskiej
kopalni zostają znalezione zwłoki kobiety, młodej pani inżynier, która jako
nieliczna przedstawicielka płci pięknej pracowała pod ziemią. Nie byłoby w tym
nic dziwnego, wszak górnictwo bywa zawodem niebezpiecznym, gdyby nie fakt, że jej
ciało zostało zmasakrowane wskazując na to, że doszło do morderstwa. Urząd,
dyrekcja kopalni i prokuratura – do działania zostają pobudzone wszelakie instytucje,
jednak brak punktu zaczepienia i nietypowe okoliczności sprawiają, że trudno
złapać jakikolwiek trop. Czas nagli, a na horyzoncie pojawiają się kolejne
ofiary. Zdesperowani rządzący decydują się na niecodzienne działanie.
Zatrudniają do pomocy podstarzałego detektywa, byłego funkcjonariusza SB, który
jako inspektor BHP wciela się w kadrę robotników mając za zadanie odrobinę
powęszyć i zdobyć cenne informacje. Jednak strach kryjący się w kopalnianych
chodnikach zaczyna przybierać inny wymiar i wzrastać w swojej sile. Krążą
bowiem pogłoski, że to nie ktoś, ale coś pozbawia ludzi życia…
Nie od dziś wiadomo, że górnikom raczej daleko do
bezpiecznej posadki. Wybuch metanu, zawał czy obrywanie się skał odebrało życie
niejednemu pracującemu pod ziemią człowiekowi. Morderstwo dokonane z premedytacją to jednak
rzecz nietypowa, a na Kopalni Węgla Kamiennego Gertruda dochodzi do okrycia
wskazującego na to, że w chodnikach grasuje ktoś, kto nie cofnie się przed
niczym. Pytanie tylko, dlaczego? Rozpoczyna się wyścig z czasem, a w głowach
wielu ludzi budzą się mniej czy też i bardziej trafne tezy. Chociaż niektóre
nie znajdują uzasadnienia, zrozumiały jest na pewno strach, bo wyczuwając
zagrożenie każdy zaczyna drżeć w obawie o własne życie.
W piekło niebezpieczeństwa zostaje włączony główny
bohater, detektyw Nakonieczny, który początkowo jawi się jako człowiek z
ciągnącą się za nim, niechlubną przeszłością i tytułem byłego esbeka. Pomimo
tego, że mężczyzna lata świetności ma już za sobą, staje się aktualnym obiektem
zabójcy, który rusza jego tropem chcąc wyrównać zaległe, mafijne porachunki. Bogata
w czekające go wrażenia przyszłość szykuje dla niego jeszcze jedno zadanie. To
jemu przypada rola wejścia w świat, w którym na każdym kroku może czaić się
śmiercionośne zło. Czy podoła zadaniu? Czy odkryje coś, przed czym ugną się
nawet ci najtwardsi?
Mroczne tunele, w których jedynym światłem jest niesiona
na hełmie lampa, surowe wyrobiska, gdzie na każdym krańcu czają się
przelęknione, ale jakże i odważne chwilami myszy. Autor książki umieszcza akcję
w miejscu dla wielu niecodziennym, które już samo w sobie budzi różnorakie
skojarzenia. By jednak w pełni móc oddać klimat panujący pośród górniczej braci
trzeba go zasmakować. Tylko ktoś, kto zderzył się z kopalnianą rzeczywistością
jest w stanie przedstawić ją prawdziwie, a doświadczenie Wojciecha Bauera
właśnie na to mu pozwoliło. Wynikiem tego jest wiarygodnie przedstawione
środowisko tych, którzy każdego dnia zjeżdżają szolą kilkaset metrów w dół.
„Pora chudych myszy” rozpoczyna się morderstwem, czym
przypomina sensację połączoną z powieścią detektywistyczną. Nieco później przeradza się w thriller, by ostatecznie
przybrać formę horroru rodzącego szereg pytań i domysłów. Autor postanowił
bowiem prawdopodobne szaleństwo i okrucieństwo człowieka pomieszać z elementami
paranormalnymi, dzięki czemu nie wiadomo czy to faktycznie przyczajony ktoś,
czy też ukryte i królujące w podziemiach coś wychodzi tutaj na pierwszy plan. A
zagadka pozostaje do samego końca i ujawiona pozostawia czytelnika z szeroko
otwartą gębą.
Jak na powieść rozgrywaną na Śląsku przystało, by
uwiarygodnić fabułę, autor musiał zadbać o sprytne wplątanie w treść charakterystycznej
dla tego regionu gwary. Od czasu do czasu pojawiają się więc dialogi wyjęte
rodem ze słownika Ślązaków i momentami mogą one niezaznajomionym z nimi osobom
przysporzyć nieco trudności i dyskomfortu. Ale bez obaw, nawet nie rozumiejąc
niektórych słów można wyłapać każdy mający znaczenie element, ponieważ Wojciech
Bauer wziął pod uwagę to, że książka trafi do szerokiego grona odbiorców i
ograniczył się z ową gwarą do niezbędnego minimum.
Wciągająca akcja, wyraziści bohaterowie, śmierć,
ezoteryka, strach i ten genialny klimat – wiele elementów, które w mojej ocenie
wypada korzystnie, składa się na ostateczną pozytywną opinię o tej książce.
Pojawił się tutaj fragment odrobinę nudnego zastoju i było trochę początkowych
zawiłości związanych z sytuacją głównego bohatera, ale kiedy przebrnęłam przez wszystkie
trudy, czekała mnie wielka nagroda. Brawa
za pomysł i za świetne odwzorowanie świata tych, którzy na co dzień pracują w
naprawdę niełatwych okolicznościach. Chętnie pochłonęłabym więcej.
Czytałam tę książkę z przejęciem, lękiem, autentycznym
zaciekawieniem, ale i sentymentem. Jako że wywodzę się z górniczej rodziny i
chociaż mój ojciec jest już emerytem, w podziemiach wciąż pracuje mój mąż.
Klimat powieści jest więc bliski mojemu sercu, bo całą scenerię znam już z
opowieści tych najbliższych. Książkę polecę jednak wszystkim wielbicielom
dobrych thrillerów – tym, którzy pracują „na dole”, ale także i tym, którzy
dzięki autorowi chcieliby na chwilę dotrzeć do najciemniejszych zaułków, jakie
skrywa ziemia.
moja ocena: 5-/6
wydawnictwo: Videograf
ilość stron: 300
gatunek: thriller
data wydania: marzec 2016
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję
wydawnictwu Videograf.
Mam ochotę na ten thriller, i nawet ten pojawiający się na końcu horror mnie nie odstraszy;)
OdpowiedzUsuńWidać, że tematyka i emocjonalna sfera książki nie były Tobie obojętne. Podoba mi się śląski klimat, gwara i tunele ciemnych kopalni. Myślę, że lektura jest idealna dla mnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHo ho zapowiada się ekscytująco.
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać tę powieść i pewnie jutro o niej napiszę. Klimat specyficzny i mroczny, dużo dowiedziałam się o pracy w kopalniach, ciemność, stęchlizna i pisk myszy...
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam. Nie czytałam jeszcze książki o takiej tematyce :)
OdpowiedzUsuń