poniedziałek, 11 listopada 2019

"Dzień, w którym Cię poznałam" - Magdalena Majcher.
Czy zdradzają tylko ludzie źli?


Pośród natłoku przedświątecznych premier łatwo dać się omamić pięknym okładkom, pod którymi jednak nie zawsze kryje się wartościowa i godna uwagi treść. Są książki relaksujące, ale płytkie, są przesłodzone, są także i te, z których naprawdę można coś wynieść, bo za gorzkim obrazem prozy życia chowa się prawdziwa lekcja pokory, nadziei i wymiaru człowieczych dylematów. Do tych ostatnich na pewno zalicza się nowa powieść Magdaleny Majcher – „Dzień, w którym Cię poznałam”, historia wyjątkowa dla samej autorki, bo zaczerpnięta z jej własnego snu. Gotowi na konfrontację z nieprzewidywalnością losu i dojrzałą, polską, dobrą prozą? Wszystkich fanów literatury obyczajowej zapraszam na recenzję.

ZARYS FABUŁY
Maja to zwyczajna kobieta ze średnio udanym życiem. Nie można byłoby powiedzieć, że dzieje się jej jakaś krzywda, ale błędem byłoby nazwanie ją szczęśliwą. Od jakiegoś czasu nie układa się jej z mężem, mało tego – wykonywana praca przynosi wątpliwą satysfakcję. Kiedy więc wygrywa w konkursie na najciekawszy reportaż i ma okazję stworzyć własną książkę, życie kobiety wywraca się do góry nogami. Maja nie ma jednak pojęcia, że od tego momentu zmieni się po prostu wszystko. Tropem zbierania materiałów wyjeżdża do Gdańska. Tam jednak, oprócz rozmów z nieznajomymi, ale wartościowymi ludźmi czeka na nią mężczyzna, z którym połączy ją nie tylko wspólna pasja. Czy warto zostawić stateczne życie dla zupełnie nowego rozdziału? Nie tak prosto przecież przekreślić przeszłość i zacząć wszystko od nowa. Co jednak, kiedy ma się do wyboru wizję szarej codzienności skontrastowanej z upragnionym szczęściem? Co zrobi Maja?

Takie piękne świeczki dotarły do mnie w paczce wraz z książką. 
ZWYCZAJNI LUDZIE
Autorka przedstawia historię zwyczajnych ludzi, którzy mogliby żyć zaraz za naszym płotem. Bohaterów z dylematami, słabościami, lękami i pragnieniem tego, do czego dąży każdy z nas – pragnieniem bycia szczęśliwym. Maja i Mariusz pobrali się bardziej dla zasady, aniżeli z miłości. Monotonna codzienność, brak głębszego zainteresowania się pasjami drugiej osoby sprawia, że ich życie przypomina wspólną mękę, przez którą mniej czy bardziej świadomie cierpią. Nie rozumie tego kobieta do momentu, kiedy konfrontuje się z zupełnie innym mężczyzną, Bartkiem, dzięki któremu zaczyna czuć na czym tak naprawdę polega miłość. I nie chodzi mi tutaj o fizyczne zbliżenie i płytkie namiętności, a o rozmowę, wsparcie, wspólne tematy i wyznania. W powieści brak przerysowanych charakterów. Ciężko byłoby zatem kategoryzować postaci na te dobre i te złe. Stąd nie tak łatwo o ocenę poszczególnych osób i to tak mocno mną wstrząsnęło i tak szalenie mnie ujęło. Brak możliwości jednoznacznego wypowiedzenia się o głównych bohaterach. Każdy ciągnie za sobą bagaż „za i przeciw”.

CZYM JEST ZDRADA?
Autorka wzięła na tapet kontrowersyjny temat, jakim jest zdrada i postanowiła przetrząsnąć go w całości, pokazując wszystko od środka, od zarodka, aż do samego finału. Od tej strony, od której nie mamy okazji w literaturze przyglądać się zbyt często. Jak sama bohaterka powieści twierdzi, dotąd sądziła, że zdradzają ludzie wyłącznie źli. Tymczasem… sama odnajduje szczęście w ramionach innego mężczyzny, ale nie przychodzi jej to łatwo, bez dylematów czy obaw. Tym samym autorka stawia przed czytelnikiem ciekawe pytanie mogące wszcząć emocjonującą dyskusję. Czy warto zadziałać egoistycznie, łamiąc obietnice składane w przeszłości po to, by zapewnić sobie szczęście? Ale przecież wtedy człowiek krzywdzi także tą trzecią osobę, blokując jej drogę do miłości z samym sobą. Czy zatem powinno się tkwić przy decyzji minionych lat? A czy wtedy, bez miłości – kierując się wyłącznie litością i moralnością – małżeństwo i tak nie będzie skazane na porażkę? Co zatem jest większą krzywdą? Do takich pytań i rozważań motywuje czytelnika autorka. Jestem pod wrażeniem siły rażenia, jaką może wykrzesać z siebie słowo pisane.


CZASY SOLIDARNOŚCI
Karmiącym wiedzę wątkiem jest zaangażowanie głównej bohaterki w zbieranie materiałów dotyczących ludzi walczących z komunizmem, czasów Solidarności – stąd wyprawa do Gdańska, kolebki upadku systemu. Ludzie działający w ukryciu, ryzykujący własnym życiem w walce o wolność narodu. Rozmowy Mai przeprowadzone z działaczami tamtych przełomowych lat uświadamiają, jak wielki wkład w nasz dobrobyt mają zwyczajni, a jednak ponadprzeciętnie odważni ludzie, nasi przodkowie i jak wielką wolę walki i poświęcenia może mieć zdesperowany człowiek. Zgrabnie ujęła autorka dwa skrajne wątki i połączyła je w jednej, poruszającej i finalnie zaskakującej historii. Choć szczerze powiedziawszy nie jestem tym faktem zszokowana. Magdalena Majcher każdorazowo niesie swoją prozą coś więcej aniżeli tylko literacką rozrywkę.


PODSUMOWANIE
Dojrzała, mądra, wartościowa powieść o życiu zwyczajnych ludzi, którzy mierzą się ze swoimi słabościami i dylematami. Którzy próbują odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie: czy warto dotrzymywać obietnic kosztem własnego nieszczęścia? A może zdrada nie jest wcale taka czarno-biała, za jaką wielu z nas ją uważa? Książka utkana z namacalnych emocji, wyścielona kawałkiem polskiej, autentycznej historii. Może niekoniecznie ze świątecznym akcentem, jak mogłaby niektórym sugerować okładka z zaśnieżonym krajobrazem i czas premiery powieści – ale na pewno taka, którą obowiązkowo trzeba zaliczyć. Zwłaszcza, jeśli jest się fanem rodzimej, dobrej i niosącej refleksję literatury obyczajowej.

wydawnictwo: PASCAL
kategoria: powieść obyczajowa
ilość stron: 399
data wydania: 30 października 2019

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu PASCAL oraz Autorce.

9 komentarzy:

  1. Strasznie chcę przeczytać tę książkę.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje się idealną lekturą na zimę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawa pozyvcja na takie długie wieczory ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Magdalena Majcher to jedna z moich ulubionych pisarek, także ten tytuł czeka już na półce. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Możliwe, że dam jej szanse, zwłaszcza, że nie znam twórczości tej autorki..
    Przy okazji tak okładka jest czarująca.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się okładka tej książki, jest taka klimatyczna... Ale i opis brzmi zachęcająco, a a Twoja recenzja mnie utwierdza w przekonaniu, że warto się skusić na "Dzień, w którym cię poznałam" ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, że wszystkie te świąteczne książki są do siebie bardzo podobne...

    OdpowiedzUsuń
  8. Patrząc na okładkę, aż mi się zamarzył już śnieg :) Ale znając życie na święta nie spadnie ani grama...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...