„Odkąd poznałam mitologię grecką, wyobrażam
sobie Zeusa, władcę gromów, grzmotów i piorunów – z twarzą mojego ojca.”
Jak daleko, z przydziałem obowiązków i zadań wytyczanych
dziecku, może posnąć się rodzic? Czy zapewniając własnej pociesze szereg
niezliczonych godzin dodatkowych zajęć nie odbieramy jej szansy na prawdziwe
dzieciństwo i szczęście? Czy prześcigając się na drodze o lepsze wykształcenie,
aby na pewno nie zapominamy o tym, że ci najmłodsi powinni także odetchnąć i
uczyć się podejmowania własnych wyborów oraz samodzielnego organizowania czasu
wolnego? Co byście jednak powiedzieli na przypadek, w którym ojciec pragnie
uczynić swoje dziecko „nadczłowiekiem”? Czy traumy kaleczące psychikę za młodu
da się kiedyś wyplenić? Poznajcie historię kobiety, która przyszła na świat w
złym miejscu i o złym czasie. Maude Julien i jej „Za kratami” to autentyczna
historia opowiadająca o jej życiu spędzonym w domu, którego mury okazały się
dla niej więzieniem.
Maude nie ma
kolorowych zabawek, znajomych i wolnego czasu. Potrafi za to grać na wielu instrumentach,
jeździć konno, pływać, pić alkohol czy znosić widok zarzynanych zwierząt. Czy
urodziła się inna? Nie. Raczej przyszła na świat w rodzinie szalonego ojca,
którego zamiarem było uczynienie z niej człowieka nieznającego żadnych
życiowych przeszkód. Zamknięta i odseparowana od rówieśników dziewczynka nie
opuszcza murów domu, gdyż całe zewnętrzne środowisko jest dla niej złe.
Zmuszona do ciężkiej pracy, kilkunastogodzinnej nauki, wizyt w rzeźni czy do
przebywania w ciemnej piwnicy, za najmniejsze przewinienie zostaje surowo
karana. Nie mogąc wyrażać twarzą żadnych emocji, gdyż radość, smutek czy strach
cechują ludzi słabych, ma w przyszłości zostać strażniczką grobu ojca. Stąd
pijąc alkohol i ćwicząc przy tym tendencję do jego przyjmowania czy też
skłaniana do wchłonięcia kurzej krwi, zostaje okaleczona psychicznie na długie
lata, do których teraz postanawia wrócić. „Za kratami” to traumatyczne
wspomnienia czasów dzieciństwa, a do wnętrza patologicznej sytuacji zabiera nas
właśnie ona – cicha ofiara niezrównoważonego ojca.
Co byście powiedzieli słysząc o tym, że ojciec kładzie na
skraju klifu córkę po to, by wyćwiczyć w niej odruch walki ze strachem? Czy wyrzucanie
na głębię dziecka, które nie potrafi pływać, to dobra metoda na naukę poruszania
się po wodzie? Czy karanie ucznia za błędy popełnione podczas lekcji gry na
instrumencie czy w trakcie przyswajania obcego języka to norma? I wreszcie, czy
uczestnictwo w krajobrazach rzeźni, gdzie kwik mordowanych świń i ryk wołów są
w stanie zapewnić dziecku hart ducha? W barwach strachu i nieustannego lęku
malowane były czasy, kiedy Maude miała sześć, osiem czy dziesięć lat. Czy
pomysł ograniczenia jej wolnych chwil i zakaz kontaktu z wrogimi ludźmi były
oznaką troski ojca? A przecież on tylko chciał, by dziewczynka poradziła sobie
w przyszłości. Miała być „nadczłowiekiem”, do czego sam niejednokrotnie się
przykładał, pilnując jej na każdym kroku. Czy dziecko wyrastające w
patologicznym domu, jest w stanie odnaleźć się w dorosłym świecie?
„Za kratami” to przejmująca opowieść, której kolejne
fragmenty czyta się niejednokrotnie z powątpiewaniem kiwając głową. Wyobraźnia człowieka
wydaje się nie mieć granic, ale najgorsze jest to, kiedy na wskutek niej
cierpią niewinni ludzie. To niesamowite, że w cywilizowanym kraju, wcale nie
tak dawno miały miejsce tak przerażające rzeczy. Jak straszne dzieciństwo
musiała mieć autorka książki, której ojciec miał najwyraźniej poważne problemy
psychiczne. Zaś zastraszona matka, wyzbyta jakichkolwiek oznak własnej woli,
działała pod jego dyktando, wykonując wymyślane przez niego wyroki niczym
szmaciana lalka – teatralna marionetka.
„W zeszłym roku musiałam napisać: „Nie
chciałabym innego taty”.
Czy można wybrać sobie ojca?
Czy można wybrać sobie ojca?
Kiedy list „Wszystkiego najlepszego, mamusiu”
jest już gotowy, matka mnie odprawia,
nie całując nawet na dobranoc. W naszym
domu nikt nikogo nie dotyka, nawet przy okazji Dnia Matki. Mam wrócić do pokoju
i zaczekać, aż się położy, a potem wsunąć list pod jej drzwi.”
Wnikając w głąb życia małej Maude, towarzysząc jej w
tych ponurych chwilach, kiedy to pochłonięta lękiem i strachem próbuje walczyć
o przetrwanie dnia, niejednokrotnie uświadamiamy sobie to, że dziewczynka nie
ma do rodziców wielkich pretensji. Nie buntuje się, nikogo nie wyzywa czy nie
płacze. Pokornie przyjmuje wszystkie obowiązki, i tłamsząc w sobie kotłujące
się w niej emocje, uczy się ich nie okazywać. Jej postawa jest naprawdę
ciekawym obiektem do rozważań i do szczegółowego prześledzenia zwłaszcza dla tych,
których lubią się zajmować działaniem ludzkiej psychiki oraz jej odruchami.
Maude Julien - źródło |
Książka Maude Julien mocno wzburzyła francuską opinię
społeczną. Jeżeli interesuje Was tematyka skrzywdzonych dzieci i patologicznych
sytuacji, polecam ją i Wam. Nie znajdziecie tutaj przesadnie okrutnych aktów
przemoc fizycznej czy dokonywanych gwałtów, a jednak to, co przeżyła mała
bohaterka, niejednokrotnie wydaje się gorsze. Jak wiele może znieść człowiek i
na jak potężne cierpienie może skazać go najbliższa osoba? Poznajcie drogę,
którą musiała pokonać Mauden, wyzbyta dzieciństwa i przedwcześnie przeniesiona
do czasów dorosłości – tej, której z pewnością nie można nazwać normalną.
moja ocena: 4/6
wydawnictwo: Sonia
Draga
ilość stron: 300
data wydania: listopad 2015
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu
Sonia Draga.
Muszę ją przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno wywołuje wiele emocji. Z chęcią ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńSama recenzja sprawiła, że miałam gęsią skórkę, tematyka jest nieco przerażająca, choć niestety coraz bardziej aktualna, bo w dzisiejszych czasach jest coraz więcej rodzin, w których kładzie się nacisk na to by dziecko było utalentowanych muzycznie sportowcem ze znajomością 10 języków, najlepiej by jeszcze w wieku 10 lat skończyło Harvard, a w wieku 15 lat zarobiło pierwszy milion... smutne to i straszne, ale coraz bardziej prawdziwe...
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Na tę chwilę odpuszczam, właśnie czytam o napadzie szaleńca z bronią na szkołę...
OdpowiedzUsuńCóż życie pisze najgorsze, ale i najciekawsze scenariusze.
OdpowiedzUsuń