środa, 2 września 2020

"A miało być tak pięknie" - Kylie Scott.
Stara miłość nie rdzewieje.


Zjawisko czy uczucie, jakim jest miłość, było i wciąż jest przedmiotem rozlicznych literackich utworów. I choć nie da się go ująć w ramach jednej definicji, jedno jest pewne, im bardziej zakazane, tym lepiej smakuje. Zbuntowane, posłuszne, oślepiające czy uskrzydlające, niejednokrotnie nie patrzy na wiek. Jeśli jest prawdziwe, nie gaśnie nigdy, a mają okazję przekonać się o tym bohaterowie powieści „A miało być tak pięknie”, autorstwa Kylie Scott. Lubicie romantyczne historie i powroty po latach? Tłumione uczucia, które nie powinny się wydarzyć? Może to zatem propozycja dla Was. O plusach i minusach książki postaram się opowiedzieć w dzisiejszej recenzji.

ZARYS FABUŁY
Adele przyjeżdża na ślub swojego ojca. Pozna jego nową, sympatyczną żonę i weźmie udział w rodzinnej uroczystości, ot co. A potem wróci do siebie i będzie mogła zapomnieć o wydarzeniach rozegranych w przeszłości na kolejnych wiele lat. Ale plany i założenia w konfrontacji z rzeczywistością lubią przybierać niespodziewany obrót. Wszystko komplikuje fakt, że Adele zatrzyma się u Pete’a, byłego pracownika jej ojca i zarazem przyjaciela rodziny. Starszego o piętnaście lat mężczyzny, z którym wciąż ma do wyjaśnienia wiele nierozwiązanych spraw.

Siedem lat temu, szesnastoletnia Adele na zabój zakochała się w przystojnym Pete. Do tego stopnia, że postanowiła się przed nim obnażyć. Przyłapani na gorącym uczynku kochankowie spotkali się z ogromnym gniewem ze strony ojca nastolatki. A miłosne igraszki skończyły się załamanym nosem Pete’a.

Teraz każdy z nich ma już bagaż doświadczeń i plany na przyszłość. Ale choć oboje nie zamierzają wracać do przeszłości, nie wszystko się zmieniło. Czy da się uciec przed uczuciami?

DWIE PŁASZCZYZNY CZASOWE
Powieść poznajemy z perspektywy głównej bohaterki, Adele, jednak historia rozegrana jest na dwóch płaszczyznach czasowych. W jednej z nich czytelnik przygląda się nastoletnim pląsom córki właściciela firmy, która nie może oprzeć się urokowi imponującego jej, dojrzalszego mężczyzny. Choć pomiędzy nią, a Pete rodzi się przyjaźń, wszak starszy o piętnaście lat trzydziestojednolatek wyróżnia się dojrzałością spośród znajomych dziewczyny, w grę wchodzi coś więcej. Pożądanie, młodzieńcze pragnienia i nadzieje. Nie zawsze w grę wchodzi rozsądek, w końcu ciężko oczekiwać go od osoby nie będącej nawet pełnoletnią. Książka jednak naprzemiennie przenosi czytelnika w świat teraźniejszej dorosłości postaci i udowadnia, że choć minęło wiele lat, bieg czasu nie jest w stanie zmienić wszystkiego.

WYRAZISTA ADELE I ZACHOWAWCZY ON
Współczesna Adele jest więc gadatliwą dziewczyną, która nie potrafi powstrzymać się przed zapomnieniem tego, co było. Daleko jej do cichej, szarej myszki, jest przyjacielska, choć bywa tak, że działa pod wpływem chwili. Zbyt często przemawiają przez nią emocje, czego nie do końca da się powiedzieć o głównym bohaterze powieści. Niby obojętny, chłodny w swoim postępowaniu, zachowawczy. Zdecydowanie częściej stawiający na analizę sytuacji, aniżeli Adele. W końcu ma już swoje lata. Mam jednak wrażenie, że w jego osobie zabrakło mi dopracowania cech, przez co nie do końca udało mi się rozgryźć i wyobrazić postać tego bohatera. To uważam za minus powieści.


STARA MIŁOŚĆ NIE RDZEWIEJE
Kylie Scott ma lekkie pióro. Kreuje dialogi bazujące na humorze, z wyraźną ich przewagą nad opisami. Pojawia się motyw przeszłości, rodzinne relacje i skrywane pragnienia. Są przelotne relacje, zazdrości i powolne dochodzenie do wniosku, że nie da się żyć wbrew własnemu sercu. Autorka uwiła tę książkę wokół miłości nieskupionej wyłącznie na seksie. Wzięła sobie za cel powiedzenie, że stare uczucia nie rdzewieją. Nawet te, które budziły kontrowersje i wydawały się być zakazane. Relacja dwójki głównych bohaterów stanowi centrum książki, bez wyraźniejszych tematów pobocznych. Przez to między innymi całość przebiega raczej przewidywalnym torem.

DLA KOGO?
Romans. Przyjemny, ale raczej mało odkrywczy. Historia dla tych, którzy szukają książki romantycznej, z humorem, nieobciążającej i niewulgarnej. Według mnie powieść na jeden wieczór, choć nieobowiązkowa. Taka, u boku której spędza się miłe chwile, ale o której równie szybko się zapomina. Daję od siebie szóstkę z plusem, ale w dziesięciostopniowej skali.

wydawnictwo: Editio Red
kategoria: romans
ilość stron: 267
data wydania: 25 sierpnia 2020

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.

14 komentarzy:

  1. Coś czuję, że nie polubiła bym się z tą książką. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Na jakieś leniwe popołudnie to z pewnością lektura idealna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta lektura pewnie może być fajną inspiracją do odkopania wspomnień sprzed lat :) Namysłu nad tym jak dziś wyglądałoby spotkanie z licealną miłością. Nie wiem czy chciałabym spotkać chłopaka, który dawno temu zawrócił mi w głowie - chyba wolę, żeby został w pamięci jako tamten nastolatek :) Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdybym miałam więcej czasu może bym się na nią skusiła. Na pewno innych zachęciłaś.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba się nie skuszę na tą książkę, ale czasem fajnie przeczytać takie lekkie i nieobciążające powieści:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba nie dla mnie... chyba, że będę miała ochotę na coś "odmóżdżającego" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na razie sobie podaruję, mam ciekawsze książki na oku ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Romantyzm i humor to dobre dla mnie połączenie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pewnie by mi się spodobała, ale na razie nie czuję potrzeby, aby po nią sięgać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Skoro romans bez wulgaryzmów to może bym i przeczytała... zależy od czasu czy będę mieć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię takie lekkie romanse a i okładka jest przyciągająca ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na razie ją sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mimo, że jesteś zadowolona z książki to ja sobie chyba ją podaruję :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...