W życiu bywają wspomnienia, z którymi trudno się uporać,
a złośliwy los nie szczędzi kolejnych ciosów skłaniających do przybierania
masek. Bo wygodniej funkcjonować za pomocą kogoś, kim się nie jest, niż
wystawiać swoje prawdziwe „ja” na huragany upokorzeń i na ból. Takim wstępem
chciałam Was zabrać na recenzję powieści Ludki Skrzydlewskiej pt.
„Sentymentalna bzdura”. Gorący romans z
wątkiem sensacyjnym w tle i ponad
1 000 000 odsłon na Wattpadzie – dumnie głosi przyciągająca oko
okładka. Czy faktycznie warto dać tej historii szansę? Do przebrnięcia prawie
sześćset stron zadrukowanych niewielką czcionką, więc już na wstępie zaznaczam,
że na tą historię trzeba wygospodarować sobie trochę więcej czasu.
ZARYS FABUŁY
Chowa się za
zasłoną „królowej śniegu”. Veronica mieszka z dala od rodzinnego miasteczka,
mając na swoim koncie kurs krav magi i CV pełne zajmowanych stanowisk w
szanowanych firmach. Ze względu na swoją przeszłość zupełnie niezainteresowana
umizgami płci przeciwnej, zostaje zaproszona na ślub siostry w wyniku czego
czeka ją konfrontacja z człowiekiem, którego tak bardzo chce uniknąć. Jedyną
opcją ratunku przed Carterem, z którym pragną ją zeswatać jej rodzice, jest udawany
narzeczony. Skąd go znaleźć, kiedy na horyzoncie brak kandydatów? Wtedy z
pomocą rusza Tony, przyjaciel, który podsuwa jej pod nos Henry’ego, swojego
brata geja. Wydaje się, że beznadziejna sytuacja Veroniki jest uratowana. Sęk w
tym, że zachowanie chłopaka nie do końca współgra z deklarowaną przez niego
orientacją. Henry nie jest gejem, choć ma swoje powody, by podobnie jak
Veronica chować się za kurtyną pewnych kłamstw.
UKRYCI ZA ZASŁONĄ
KŁAMSTW, CZYLI SŁOWO O BOHATERACH
Niekrótka to
przygoda i pełna wrażeń, choć nie od samego początku byłam przekonana co do
dobrej jakości tej historii. Ale może po kolei, by nie zdradzić zbyt wiele, a
zarazem nakreślić obraz powieści oferowanej przez nieznaną mi dotąd autorkę.
Główną bohaterką książki zostaje moja imienniczka, Veronica. Zachowawcza, chłodna, zdystansowana. Nie bez przyczyny. I
zbyt powierzchowne i niesprawiedliwe byłoby określenie, że zadziera nosa.
Przeszłość kobiety i napotkani przez nią ludzie
mieli ogromny wpływ na zbroję, którą na siebie przyodziała. Pojawiły się
momenty, kiedy jej zachowanie wydało mi się deczko przesadzone i irytował mnie
fakt niewdzięczności za ratunek w
opałach. Niemniej jednak ostatecznie Veronica okazała się waleczną i niezwykłą osobą, która dzielnie stawia czoła
niespodziankom szykowanym przez los. Z kolei
Henry, zdeklarowany gej, dość szybko uświadamia, że nie jest odporny na wdzięk
pięknych kobiet. Tajemnicą poliszynela dla czytelnika jest jego sfałszowana orientacja, chociaż nie
wiadomo, dlaczego chłopak ukrywa się pod
maską homoseksualisty. Zna się na prawie, jest czuły, namiętny i napalony…
Kim tak naprawdę jest Henry? Tego zdradzić Wam nie mogę.
CZARNA OWCA
Do kontrastu stawia autorka postać człowieka, który ze
względu na status społeczny rodziny uważa, że jest bezkarny. Carter, czarna owca tej historii potrafi napsuć
czytelnikowi wiele nerwów. Bezczelny, typowy napalony „samiec”, który nie liczy się z uczuciami i poczuciem
bezpieczeństwa kobiet. Co najgorsze, według rodziców bohaterki dobry kandydat
na męża! Czy spotka się ze sprawiedliwością? I kto postanowi mu ją wymierzyć?
NAMIĘTNOŚCI I
SEKRETY
Historia o niespodziewanej miłości przepleciona szeregiem przeciwności i sekretów.
Mroczna przeszłość, źli ludzie, niesłuszna
władza pieniądza, która często przesłania ludziom prawdę o drugim
człowieku. Przemoc, często tuszowana
i co najgorsze, fundowana przez tych najbliższych. Najcenniejsze wartości, namiętność, szczerość, kojące rozmowy. A
pomiędzy tym… czyhające niebezpieczeństwo.
W końcu jak głosi okładka, pojawia się wątek sensacyjny. W tle – i warto to
stwierdzenie wziąć sobie do serca, jako ciekawy dodatek ujawniający się
szczególnie w dalszym ciągu.
PODSUMOWANIE
Sporo opisów, sporo
dialogów, wiele emocji. Początek potraktowałam z przymrużeniem oka, jak
wspomniałam wcześniej, nie do końca przekonana co do wiarygodności tej
historii, potem było już o wiele lepiej.
Ludka Skrzydlewska to autorka, której nie
brakuje pomysłów, w wyniku czego „Sentymentalna bzdura” to nie kolejna, powielona wattpadowska
historia, a całkiem oryginalny kawałek literatury New Adult. W dodatku, o
czym koniecznie muszę wspomnieć, spowity w piękną okładkę.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Trochę obawiam się tej ilości opisów ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, czy tak książka przypadła by mi do gustu. 😊
OdpowiedzUsuńFaktycznie piękna okładka, ale i treść mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńMasz rację okładka naprawdę przykuwa oko. Ja jestem na tak i dopisuję do listy ;)
OdpowiedzUsuńOkładka tej książki rzeczywiście jest ładna. Będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca przekonana, ale do jej premiery mam czas na zastanowienie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Fajna tematyka, mogłoby mi się spodobać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!^^
Do historii z Wattpada podchodzę z dystansem, zwłaszcza do NA, więc mimo Twojej bardzo pozytywnej opinii, chyba sobie daruję poznawanie "Sentymentalnej bzdury". (Swoją drogą, tytuł bardzo chwytliwy i przyciągający uwagę ;))
OdpowiedzUsuńFabuła z początku brzmiała dość banalnie, ale wybroniłaś tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOj potrafisz zachęcić do czytania:)
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie piękna :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za gatunkiem, ale podobaja mi sie bohaterowie
OdpowiedzUsuńojj, chyba nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobry tytuł, od razu przyciągnął moją uwagę! Tym nie mniej wydaje mi się, że fabuła nie jest w moim stylu. Chociaż cieszy mnie, że wattpadowe książki są coraz lepsze! :)
OdpowiedzUsuńJestem zachęcona.
OdpowiedzUsuń