wtorek, 21 stycznia 2020

"3M: Miasto, mafia & miłość" - Łukasz Gołębiewski.
Sto pięćdziesiąt stron, bohater i jego koty...


Sto pięćdziesiąt stron powieści i nieznane mi dotąd nazwisko autora. Sięgnięcie po taką książkę, po wielu popularnych pewniakach, było dla mnie ryzykiem, a jednak mimo to zdecydowałam się na podarowaną Łukaszowi Gołębiewskiemu szansę, bo i brzmienie tytułu i jego części składowe zadziałały na mnie zachęcająco. Połączenie „3M: Miasto, mafia & miłość” zwiastowało historię pokroju takich, które śledzę z zapartym tchem. Czy stało się tak i tym razem? O tym w dzisiejszej recenzji.

ZARYS FABUŁY
Ma swoje koty, przyczajenia i niewyrobiony nawyk poczucia obowiązku. Wolny ptak, nieszkodliwy wielbiciel pięknych kobiet kolejny raz spóźnia się na ważne spotkanie, o którym zawsze marzył i które mogłoby być dla niego przepustką w branży. Tymczasem grzebie swoje szanse, zatopiony w ramionach byłej dziewczyny. Jakże wielkie okazuje się jego zdziwienie, kiedy zostaje wplątany w aferę związaną z zabójstwem, stając się w oczach policji podejrzanym numer jeden. Gangsterskie porachunki, świat władz i niepewnego jutra. Czy zbieg okoliczności może podyktować czyjąś przyszłość?

SPÓŹNIALSKI SAMOTNIK W SERCU STRZELANINY – CZYLI SŁOWO O BOHATERZE
Główny bohater to samotnik z dość charakterystycznymi przyzwyczajeniami i niemożnością emocjonalnego zaangażowania się w poważny związek. Kochający koty, o których wspomina przy każdej okazji, angażuje się w przelotne przygody miłosne czy to odwiedzając pobliskie prostytutki czy też swoje byłe. Nieraz wyliczając kolejne kobiece imiona i owiewając ich aurą przyjemnych wspomnień. Widać, że erotyka ma u niego wcale nie takie małe znaczenie. Samotnik to samotnik, ale seks to co innego. Zdający sobie sprawy z faktu, że nie należy do grona osób angażujących wszystkie swoje siły w realizację celu raczej nie ma co liczyć także na sukcesy zawodowe. Wręcz przeciwnie. I taki właśnie nieszkodliwy gość zostaje wplątany w gangsterskie porachunki. Czy się z nim polubiłam? Niekoniecznie. Choć pod względem kreacji postaci uważam go za największy atut tej książki. Łukasz Gołębiewski ma talent do budowania portretów psychologicznych i konsekwentnie ciągnie po kartach postać obranym wcześniej kolorem.

TYTUŁOWE ELEMENTY I PRAWDA NA ICH TEMAT
Książka jest cienka, więc nie ma co liczyć na rozbudowane wątki i tego mi właśnie brakowało. Pojawiło się parę ciekawych pomysłów zaburzonych nieco przeskokami czasowymi związanymi z zadumą i rozważaniami bohatera. Jest akcja i teraźniejszość, jest kolejna zajmująca umysł dama z przeszłości. Tytułowa miłość ogranicza się raczej do fizyczności i wspomnianych wyżej kotów. Nie ma tutaj poruszających wyobraźnię opisów zbliżeń, więc jeśli ktoś liczy na wspomnianą w streszczeniu erotykę, będzie musiał się rozczarować. Mafia pojawia się dopiero w drugiej połowie, przy czym również zostaje potraktowana ogólnikowo. Autor maksymalnie skupia się na opisach, w wyniku czego dialogi stanowią zdecydowaną mniejszość. Mam z akcją zatem problem i targają mną bardzo niejednoznaczne uczucia. Łukasz Gołębiewski ma wyobraźnię i nie brak mu dobrych pomysłów. Ma także lekkie pióro. Zabrakło rozbudowania wątków, etapowego ich uwierzytelnienia i co za tym idzie, zabrakło budowanego napięcia. Książkę przeczytałam szybko i z zaciekawieniem rozwoju zdarzeń, ale nie przeżyłam jej jakoś szczególnie.


POLICJA
W tle świat policji, ukazany od nieco groteskowej strony. Charakterystyczna funkcjonariuszka i jej niewłaściwy kontakt z podejrzanym, śledztwo ograniczające się do leniwego wytypowania prawdopodobnego sprawcy i wątpliwe zaangażowanie w powagę sprawy. A przecież w grę wchodzi życie głównego bohatera.

PODSUMOWANIE
„3M: Miasto, mafia & miłość” to króciutka powieść, którą ciężko mi jednoznacznie ocenić. Ma kilka zalet, na czele których stoi mocny portret psychologiczny głównego bohatera i to na nim radzę się skupić tym, którzy postanowią dać tytułowi szansę. Ciekawe pomysły, ale jak dla mnie – za mało emocji, zbyt ubogo jeśli chodzi o rozbudowane wątki. Powiem tak: książka na pewno nada się dla wielbicieli krótszych form. To kawałek męskiej historii, więc chyba nie do końca dobrze się stało, że trafiła w moje ręce. Ja ukończyłam ją z poczuciem niedosytu. A wybór sięgnięcia po tytuł pozostawiam już Wam.

wydawnictwo: Biblioteka Słów
kategoria: kryminał
ilość stron: 156
data wydania: 15 stycznia 2020

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Biblioteka Słów.

10 komentarzy:

  1. Szkoda, że wątki nie są bardziej rozbudowane. Raczej nie skuszę się na tę książkę w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm..., trochę mnie zaciekawiła, ale w obliczu tak wielu powieści, tę odłożę na później :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie nie wiem, czy się opłaca czytać. Po czytaniu nie powinno się czuć niedosytu - chyba że wyjdzie kolejna część, choć tutaj - raczej wątpię.

    www.pomistrzowsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka nie przekonuje mnie do siebie niestety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro to "męska" książka, na dodatek z niekoniecznie rozbudowanymi wątkami, to sobie daruję jej poznawanie ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam ją w planach, ale chyba zrezygnuję. To już kolejna niepochlebna opinia na temat tej książki, którą przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka raczej by mnie nie zainteresowała, więc czytanie jej sobie odpuszczę.
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Okropnie skomplikowany tytul

    OdpowiedzUsuń
  9. Mało stron, więc nie będzie stratą czasu gdyby nie przypadła do gustu... Może kiedyś dam szansę i przeczytam :) intrygujący tytuł i nieznajomym autor 😮

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...