„Rośliny i ludzie. Rośliny potrzebują
miłości, żeby przetrwać. Ludzie też […] Jeśli nas zaniedbują, stajemy się
bezdomni i niezdolni do tego, co ważne.”
Nazwisko Colleen Hoover jest dla mnie jak najlepsza
marka, po której zawsze mogę się spodziewać usług najwyższej jakości. Moi stali
czytelnicy wiedzą, jak wielkim szacunkiem darzę prozę tej autorki. Tym razem
jednak miałam okazję zagłębić się nie tylko w jej twórczości, ale i życiu. Bo
pomimo tego, że „It Ends with Us” to nie jest żadna autobiografia, pisarka
zawarła w książce prawdę o sobie samej. Czy najbardziej osobista publikacja
Hoover poruszyła mnie tak, jak poprzednie, stworzone przez nią historie? Czy
warto dać się skusić pięknej okładce i kto tak naprawdę odnajdzie w niej
lekturę dla siebie? Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Życie Lily Bloom
zawsze kręciło się wokół kwiatów, a dziewczyna od zawsze zdawała sobie sprawę z
tego, że będzie chciała poukładać swoją przyszłość inaczej, niż jej matka. To
dlatego przeprowadziła się do Bostonu i założyła kwiaciarnię sprzedając rośliny
tym… którzy za nimi nie przepadają. Ale czymże byłoby szczęście bez miłości?
Lily poznaje sympatycznego lekarza, który z góry zapowiada, że nie angażuje się
w trwałe związki, a potem… Potem łamie własne zasady, bo jego uczucia okazują
się silniejsze niż założenia.
W tej bajce brak
jednak pięknego happy endu. Dziewczyna przekonuje się, że życie potrafi
zaskakiwać, nie zawsze pozytywnie. A ludzkie oblicza bywają szokujące. To, że w
związku Lily dzieje się coś dziwnego, dostrzeże Atlas, niegdyś bezdomny
chłopak, któremu w przeszłości podała pomocną dłoń. Czy łatwo wybaczać i czy
warto to robić? Jak trudno stawić czoła przeznaczeniu i czy można kochać
jednocześnie raniąc?
TRUDNY TEMAT I
KOCIOŁ EMOCJI
Ta książka to jeden, gigantyczny kocioł emocji, w którym
akcja pozostawia bez słów biegnąc w niewiadomym
kierunku aż do samego końca. Colleen Hoover pokazuje, że potrafi nie tylko urzekająco
pisać, ale też poruszać przy tym tematy
przybierające często postać tabu. Autorka w tej historii nie od razu
funduje ciosy, a wręcz przeciwnie, początkowo serwuje piękną i nieskalaną bólem
rzeczywistość, by czytelnik mógł w pełni poczuć to, co czują bohaterowie. A ci, jakże dalecy są od
banału i jakże wielkie stanowią wyzwanie.
TRÓJKĄT? ALE ZA TO
JAKI! SPRÓBUJCIE OCENIĆ BOHATERÓW. NIE ZDOŁACIE.
Podążając za powiedzeniem głoszącym, że nie ma ludzi
złych, autorka uniknęła szufladkowania
na tych czarnych i na tych białych. W efekcie mamy niosącą bagaż przykrych
doświadczeń z lat dzieciństwa Lily,
która miała okazję doświadczyć domowej przemocy. Jest Ryle, młody i niezwykle ambitny lekarz ze świetnie zapowiadającą
się karierą, który wbrew sobie kocha jak szalony. I dba o swoją miłość. Z małym „ale”. Nie zawsze wspomnienie
trójkąta bohaterów przynosi przyjazne skojarzenia. Nie chciałabym, byście
odrzucili tę książkę sugerując się faktem, że Colleen Hoover wrzuciła w wir
akcji drugiego mężczyznę, bo Atlas
przez długi czas bardzo biernie
uczestniczy w wydarzeniach. Bezdomny
chłopak pojawia się w życiu bohaterki po wielu latach przerwy. Po co? O tym
musicie przekonać się sami.
PRAWDZIWE
WYDARZENIA Z ŻYCIA AUTORKI
Są trwałe przyjaźnie, realne problemy i dylematy tak
żywe, jakby miały miejsce tuż obok. Są w końcu kwiaty i tragedie, jest stary
pamiętnik i jest miłość, ta prawdziwa, ta szczera, ta niedoskonała i potrafiąca
ranić. To nie jest banalna książka o
uczuciu rozwijającym się pomiędzy dwojgiem ludzi. To pełna goryczy historia, w
której Colleen Hoover, jak wspomina na samym końcu, zawarła wspomnienia wyjęte
rodem z własnego życia. Podziwiam ją za to, że po części zdecydowała się
opowiedzieć osobistą historię. Dowiadując się o tym doceniam „It Ends with Us”
jeszcze bardziej.
PODSUMOWANIE
Z taką powieścią jeszcze się nie spotkałam. Colleen
Hoover udowodniła kolejny raz, że każda z jej książek potrafi zaszokować,
wzruszyć i oczarować oryginalnością. Nie
potrafię przestać myśleć o tym, czego było dane mi doświadczyć, bo śledzenie
słów zawartych na kartach „It Ends with Us” to nie tylko czytanie. To przeżywanie.
Gorzka, prawdziwa, naprawdę niełatwa historia o wielu obliczach miłości powinna
trafić na regał domowej biblioteczki każdej kobiety. Nie wiem czy to dla
mnie najlepsza powieść tej autorki, ale na pewno najbardziej wyjątkowa,
zupełnie inna od poprzednich. Polecam z czystym sumieniem. Uwierzcie mi, że
warto.
wydawnictwo:
Otwarte
kategoria:
literatura kobieca, powieść obyczajowa, romans
ilość stron: 352
data wydania:
październik 2017
Ten bestseller
dostępny jest na stronie księgarni TaniaKsiazka.pl, która przeznaczyła
niniejszy egzemplarz do recenzji. Serdecznie dziękuję!
Uwielbiam tę autorkę i nawet jeśli w książce jest trójkąt, to wiem, że jest dobry, w sensie, że psychologicznie jestem w stanie go zrozumieć. Książka jeszcze przede mną, ale już się nie mogę doczekać lektury :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy na temat jej twórczości podobne zdanie. Ja sięgając po jej książkę po prostu wiem,że będzie mi się podobała i jeszcze się nie sparzyłam. Zazdroszczę Ci, że "It Ends with Us" masz przed sobą. To pełna wrażeń, pełna goryczy, ale wartościowa lektura. Zupełnie inna niż poprzednie jej książki.
UsuńJedynie troszkę mniej mi się podobało "Losing hope" i "Pułapka uczuć"(czy jakoś tak), ale i tak nie były to złe książki.
UsuńJa miałam okazję czytać "Maybe Someday", "Confess", "Ugly Love", "Hopeless", "November 9" i obecne "It Ends with Us". O wspomnianych przez Ciebie tytułach słyszałam zaś tylko z opinii innych. Chyba miałam nosa nosa, że nie sięgnęłam po te tytuły, o których wspominasz :D
UsuńUwielbiam książki autorki. Ta jednak szczególnie mnie interesuje, właśnie ze względu na jej osobisty charakter.:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy na temat jej twórczości podobne zdanie. Ta książka jednak jest inna, jak dobrze zauważyłaś, bardzo osobista choć równie piękna jak poprzednie. Polecam ją szczerze.
UsuńTa książka naprawdę zapowiada się bardzo ciekawie :) i dodatkowo ma cudowną okładkę, która przyciąga wzrok :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, okładka jest magiczna. Ale prawdziwe piękno tej publikacji tkwi wewnątrz historii. Polecam szczerze.
UsuńBardzo lubię powieści Hoover, wszystkiego w nich po trochu. Romans, dramat, tajemnica :) W poprzednim miesiącu przeczytałam "It ends with us" i jak zwykle pochłonęłam ją w mgnieniu oka. Zdecydowanie jedna z lepszych pozycji autorki.
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
Zgadzam się, to bardzo dobra i bardzo wyjątkowa książka. Ja zarwałam dla niej nockę i nawet przez moment nie zawahałam się, czy warto to robić. Oby więcej takich powieści.
UsuńA ja jeszcze książek autorki nie poznałam. Może zacznę od tej powieści :)
OdpowiedzUsuńJak nie sięgnąć po tę książkę po takiej recenzji? Ja ją w planach i tak mam, w końcu to Colleen Hoover, której twórczość bardzo lubię. Nie mogę się doczekać aż sama doświadczę tych wszystkich emocji, o których wszyscy piszą. Mam nadzieję, że ja też ją tak przeżyję i polubię.
OdpowiedzUsuńZarys fabuły zachęcający, a brak happy endu jeszcze bardziej
OdpowiedzUsuńCudowna książka. Moja nowa ulubiona pani Hoover <3 Uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jej trzy powieści i to Maybe someday spodobało mi się najbardziej. O tej książce czytam same pozytywy i coś czuję, że trafi w mój gust. ;)
OdpowiedzUsuń