„Syberia, przez którą zaplanowałem podróż,
to bezkres tajgi, bezdroży, to pół zamkniętego dotychczas świata.”
Są tacy ludzie, którzy nie obawiają się mierzyć naprawdę
wysoko. Są marzenia, które chociaż mało realne, mogą stać się rzeczywistością.
Są plany, które uznane za szaleńcze miewają szczęśliwe zakończenia, bo
przeważnie bywa tak, że te najbardziej niesamowite osiągnięcia w początkowej
fazie wiążą się z krytyką i powątpiewaniem. Taka właśnie okazała się podróż
Romualda Koperskiego - skazana na niepowodzenie, a jednak zwieńczona sukcesem,
o którym inni mogą tylko pomarzyć. Zapraszam na recenzję książki, w której człowiek
stoczył pojedynek z Syberią. Lubicie
literaturę podróżniczą i przesiąknięte pragnieniem poznawania relacje? Może się
Wam spodobać.
O CZYM JEST TA
KSIĄŻKA?
Zurych – Syberia –
Alaska – Kanada – Nowy Jork. Absurd czy pomyłka? Nic z tych rzeczy. Polski
podróżnik właśnie w tej kolejności rozplanował samochodową eskapadę do Stanów
Zjednoczonych - przemierzając rosyjską tajgę, stawiając czoła przyrodzie,
własnym słabościom i przepisom. Bez sponsorów, bez wsparcia, bez
współtowarzyszy i ludzi wierzących w powodzenie tej wyprawy. A wmawiano mu, że
nie dotrze nawet do Moskwy. Co widział? Co poczuł? Co przeżył? Jak wyglądała
jago walka z owianą wieloma wyobrażeniami, a jednak wciąż nieodkrytą Syberią? Właśnie o tym jest ta książka, o niesamowitych
wrażeniach człowieka, który nieugięty w realizacji własnych założeń postanowił
zawalczyć o marzenia.
Przekomarzał się z Jakutem, pił z celnikami na
kazachskiej granicy, posilał się słuchając historii budowniczego Kanału
Białomorskiego. Uczestniczył w święcie w Askiz, podziwiał niekonwencjonalny
urok Jeziora Bajkał i ucztował z mafiosami. Na lądzie, ale i wodzie,
szczęśliwie, chociaż w towarzystwie trudności, które potrafiły dawać się we
znaki. Podziwiając nietknięte ludzką ręką cuda przyrody czy doświadczając
gościnności osób, które wcale go nie znały. Jako Polak, turysta… czy znajomy
samego Jelcyna. Brzmi interesująco? W
czasie tej podróży wydarzyło się naprawdę wiele.
CO AUTOR OFERUJE
CZYTELNIKOWI?
Autor książki zabiera
czytelnika do swojego land rovera i oferuje bezpieczną, a zarazem pełną
czyhających za rogiem niebezpieczeństw przejażdżkę, podczas której niepewność
chwili wiąże się z pewnością bezpieczeństwa. Wszak dzięki literaturze tego
gatunku można zwiedzać wyobraźnią siedząc w ciepłym domu i czerpiąc korzyści z
opisywanych wrażeń, pod warunkiem, że są one interesujące i przekazywane z
zaangażowaniem oraz pasją. W tym wypadku właśnie tak jest.
STYL AUTORA
„Pojedynek z Syberią” to relacja, która pokazuje odbytą
krok po kroku podróż w nieznane. Chronologiczność
wydarzeń, szczegółowe opisy konkretnych
sytuacji oraz krajobrazów, przy jednoczesnym zachowaniu należytego umiaru słowa sprawiają, że
opowieść Romualda Koperskiego chłonie się z czystą przyjemnością, bez wkradającej się nudy czy powszechnie
znanych faktów. Autor rzadko kiedy odnosi się do wiedzy historycznej,
skupiając się raczej na własnych doświadczeniach,
przytaczając co jakiś czas anegdoty zasłyszane od napotkanych mieszkańców. A rozmaitych
i egzotycznych ludów tutaj nie brakuje. Przekrój wykonywanych przez nich
zawodów, zamieszkiwanych obszarów czy statusów społecznych staje się świetnym
dowodem na to, jak zróżnicowana potrafi być jedna Syberia i jak wiele tradycji
mieści się w jednej przecież Rosji.
I wszystko mi się tutaj podoba, przy czym ubolewam nad
tym, że nie pojawiło się więcej zdjęć. Publikacja oczywiście została w nie
wyposażona, jednak z przyjemnością nacieszyłabym oczy pokaźniejszą galerią,
która byłaby idealnym zwieńczeniem tej ciekawie przekazanej przygody.
Wiernie
odwzorowane rozmowy, w skład których wchodzą konwersacje z pijanymi, zwierzającymi
się ze swoich grzeszków celnikami, wywiad z grą aktorską, którego przypadkiem
przyszło podróżnikowi udzielać podczas pobytu w Rosji czy opowieści o
prastarych kurhanach związanych z klątwą pozbawiającą życia. Wszystko jest tutaj interesujące, oprócz
docelowej Ameryki. Dlaczego? O tym możecie przekonać się sami…
PODSUMOWANIE
Dlaczego turysta w Krasnojarsku wzbudza taką sensację?
Czemu dla mieszkańców tajgi dzielenie się ogniem ma tak ogromne znaczenie? Jak
zakończyła się wiejąca grozą przygoda z napotkanym po drodze niemową? Jeżeli
odpowiedzi na te pytania choć odrobinę Was nurtują, a literatura podróżnicza leży w obrębie Waszego czytelniczego gustu –
polecam.
moja ocena: 7-/10
wydawnictwo:
Bernardinum
ilość stron: 328
rok wydania: 2016
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Bernardinum.
Chętnie bym wsiadła do tego land rovera :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobra ksiązka, czytałam ją w zeszłym roku i strasznie się mi podobała. Warto przeczytać
OdpowiedzUsuńChętnie bym ją przeczytała. Uwielbiam książki o Syberii :D
OdpowiedzUsuńściskam :* Latające książki
Wysłuchałam tej wspaniałej książki! Ale widzę, że papierowa posiada zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMogloby byc tych zdjec wiecej, w,takich publikacjach nigdy dosc, ale to nie szkodzi. Chetnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMogłabym się nią zainteresować w wolnym czasie, chociaż literatura podróżnicza to nie jest gatunek, który czytam :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam podróżnicze książki, więc ta lektura to mój typ :)
OdpowiedzUsuń