„Ludzie są dużo bardziej skomplikowani od
psów i mają dużo ważniejszy sens życia.”
Mówi się, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie,
bo wtedy ci o szczerych, ale i nieszczerych intencjach pokazują swoje prawdziwe
oblicze. Ludzie serdeczni, ale i zakłamani, otwarci, chociaż także noszący
maski. Niektóre z takich znajomości trwają wieki, podczas gdy inne rozpadają
się w trakcie pierwszej chwili próby. Istnieje też jednak powiedzenie, że tym
najlepszym, najwierniejszym i najbardziej oddanym przyjacielem człowieka jest
pies. A gdyby tak spojrzeć na świat i temat ludzko-zwierzęcej relacji z
perspektywy tegoż czworonoga? O miłości, cieple i oczywiście o przyjaźni jest
powieść „Był sobie pies”, którą chciałam Wam dzisiaj przedstawić. Pozwolę więc sobie
napisać parę słów o najbardziej wyszczekanej historii ostatnich lat.
TROCHĘ O FABULE
Bailey już wie, że
przyszedł na świat z pewną niezwykle ważną misją. I chociaż jego psie życie
zaczęło się całkiem przyjemnie, szybko przekonał się, że nie zawsze bywa łatwo.
Zwłaszcza, kiedy zadanie wymaga czasu. Przynosząc właścicielom radość i ucząc
ich miłości, musi odejść… Jednak przychodzi mu urodzić się na nowo. W
rzeczywistości, w której potrzeba szerzenia dobra zajmuje szczególne miejsce,
czworonożny przyjaciel zaprasza czytelnika do świata widzianego swoimi oczyma.
Pełna emocji i wrażeń historia, która doczekała się ekranizacji, otwiera bramy
zwierzęcego umysłu pozwalając przeżyć coś, czego jeszcze nie było.
NARRACJA I PRZEKAZ
Książka o miłości,
przyjaźni, o chwilach trudnych, ale i przepełnionych radością. O
narodzinach i umieraniu – powieść o życiu. Nie
brak tutaj wrażeń i emocji, które wywołują uśmiech bądź cisną do oczu łzy.
Ostatecznie piękna i wzruszająca, choć
nie od początku wszystko przypadło mi tutaj do gustu. Przyznam, że wejście w
psi świat wymagało ode mnie cierpliwości, bo
przez pierwsze kilkadziesiąt stron trochę się wynudziłam. Akcja jakoś tak
opornie brnęła do przodu, a wątpliwości co do dalszego ciągu nie pozwalały mi
zintegrować się z bohaterem, który, jak się potem okazało, tak wiele miał mi do przekazania. Cieszę
się, że pokonałam wewnętrzną, chwilową blokadę, bo w rezultacie przeżyłam
naprawdę piękną przygodę. To nieszablonowa
historia, z wyjątkowym bohaterem i niesamowitą lekcją.
PODSUMOWANIE
„Był sobie pies”
to familijna książka dla dzieci i dla dorosłych, dla poszukiwaczy
niekonwencjonalnych powieści o tych najważniejszych wartościach pokazanych z
niecodziennej perspektywy i oczywiście dla wszystkich fanów czworonożnych
przyjaciół. Po tej lekturze wielu z Was spojrzy na swoich pupilów w
zupełnie inny sposób. Warto przebrnąć przez nieco toporny początek, by potem
dać się ponieść wzruszającej, wyciskającej łzy, radosnej, ale przede wszystkim pełnej ciepła historii. Mam nadzieję,
że ekranizacja będzie w stanie oddać klimat tej książki. Dacie jej szansę?
Ekranizacja wkrótce w kinach:
moja ocena: 6+/10
wydawnictwo:
Kobiece
ilość stron: 391
premiera: 15
lutego 2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Kobiecemu.

Ciekawa jestem tego psiego spojrzenia, całkiem inaczej wartościującego nasze życie. Jak będę mieć okazję, na pewno przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, ale raczej nie sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńZwiastun filmu trochę wzrusz jacy. Myślę,że książka będzie równie ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG - zapraszam
Jestem pewna, że ryczałabym jak bóbr. Kocham psiaki, a takie historie wyciskają ze mnie potoki łez :(
OdpowiedzUsuńPoza tym sama okładka, każe książkę przytulić do siebie :)
Pozdrawiam
Chętnie zapoznam się z tą książką, na ekranizacje też nabrałam chęci, na pewno wzbudzą we mnie wiele emocji :)
OdpowiedzUsuń