„Wspominanie
to jak oglądanie filmu, w którym aktorzy grają nasze role.”
Co byście zrobili,
gdyby nagle z Waszego życia zniknął ktoś bardzo bliski? Gdyby jedną z opcji
mogło być porwanie, czy rozpoczęlibyście
niekończące się poszukiwanie u boku policji? A może wolelibyście zadręczać się
siedząc bezczynnie w domu? Co jednak wtedy, gdyby już wkrótce miało się okazać,
że o tej bliskiej osobie nie wiedzieliście prawie nic, a ona, żyjąc tuż obok
Was, była tak daleko, jak gdyby nie było jej wcale? Los bywa zaskakujący i
właśnie jedno ze swoich złośliwych oblicz zapragnął pokazać Jenny, bohaterce
powieści „Zanim zniknęła”. Zapraszam Was na mocny debiut, tym razem przybierający
postać thrillera psychologicznego. Przekonajcie się i Wy, jak wielką niewiadomą
może okazać się przyszłość.
Jenny, z zawodu lekarka, wyczekuje powrotu piętnastoletniej
córki, która umówiła się ze znajomymi i o wyznaczonej godzinie miała pojawić
się w domu. Mijają minuty, a szybko przesuwające się wskazówki zegara wskazują
na to, że Naomi spędziła całą noc poza miejscem zamieszkania. Zaniepokojona
matka, która z nastolatką nie miała dotąd takich problemów, przeczuwa najgorsze,
a jej obawy już wkrótce niestety się potwierdzą. Dziewczyna zniknęła. Czy
została uprowadzona? Czy ktoś ją zgwałcił? Czy żyje? A może jej ciało leży już
gdzieś głęboko zakopane pod ziemią? Kto zatem miał motyw, by zrobić coś
takiego? Czy chodzi tutaj o zemstę, zazdrość….? A może o zupełnie coś innego?
Policja, dochodzenie, nieustannie trwające
śledztwo i nic, co mogłoby stać się jakąkolwiek podpowiedzią. Jednak załamanej Jenny
ów czas otwiera oczy na to, co dotąd pozostawało niewidoczne. Na jaw wychodzą
bowiem rodzinne tajemnice, dzięki którym kobieta odkrywa, że na temat tych,
wokół których żyła i żyje, dotąd nie wiedziała prawie nic. Jak wielką zagadką
okażą się dla niej mąż i synowie? Czy Jenny tak naprawdę znała swoją córkę, a
może widziała u niej tylko to, co widzieć chciała? Czy brodząc pośród
fałszywych ścieżek, które wcześniej utorował jej los, odkryje także prawdę o
sobie samej?
„Czasem
miałam wrażenie, jakbym uciekała z jednego życia do drugiego i z powrotem. Nie
zawsze byłam pewna, od czego uciekam, ale to chyba działało.”
źródło |
Obraz szczęśliwej
rodziny: ojciec – uznany i szanowny neurochirurg, matka – dbająca o sprawy
zawodowe i domowe lekarka oraz odnoszący sukcesy synowie i córka. Można by powiedzieć,
że jest czego pozazdrościć, a jednak… Już wkrótce jedna osoba znika i domowa
sielanka ulega diametralnej zmianie. Życie bez Naomi już nigdy nie będzie takie
samo, tym bardziej, że jedno wydarzenie uruchamia lawinę kolejnych nieszczęść,
a wizerunek nieskazitelnej rodziny zacznie nosić na swojej powierzchni następne,
głębokie rysy.
Historię zniknięcia
piętnastoletniej dziewczyny poznajemy z perspektywy zrozpaczonej matki, która
stara się ją odnaleźć. Tęskni, płacze, czuje pustkę, a jednak tak naprawdę
zaczyna dostrzegać to, czego nie chciała widzieć przedtem. Okazuje się, że tak
naprawdę Naomi była dla niej zagadką, bliską osobą, która pod maską pozorów
kryła wiele tajemnic. Czy dobra matka mogła do tego dopuścić? A może gdyby
Jenny nie odkładała na kolejny dzień ważnych rozmów i gdyby zechciała poświęcić
jej więcej czasu, nie doszłoby do tej tragedii? Czy jeszcze kiedyś przyjdzie im
się spotkać? Czy matka zobaczy córkę żywą? Komu Jenny powinna teraz zaufać? Czy
wokół niej żyje ktoś, kto z ze zniknięciem Naomi może mieć coś wspólnego?
„Naga
siła burzy jest przerażająca, ale porywa. To inny rodzaj strachu niż zimne
przerażenie, które od roku czeka na mnie codziennie rano.”
Akcja powieści
rozgrywana jest na dwóch płaszczyznach czasowych, które można podzielić na:
przed zniknięciem Naomi i po nim. Zatem przełomowa dla rodziny Jenny, jak i dla
czytelnika, noc, okazuje się tutaj wyznacznikiem całej fabuły i co
najistotniejsze, pokazuje jak wiele zmian dokonało jedno wydarzenie. Otóż zmianie
ulega nie tylko liczba domowników, ale także sposób ich myślenia. Spada kotara
ułudy i fałszu, a brudy i niedogodności – dotąd zamiatane pod dywan – zaczynają
wychodzić na jaw. Czytelnicy preferujący ciągłość akcji mogą odczuwać delikatny
dyskomfort związany z nieustanną zmianą czasu – kilka dni przed zniknięciem,
rok po, kilka dni po itd. A jednak po pewnym czasie można do tego przywyknąć i
co więcej, ów zabieg okazuje się niezbędnym w celu poznania całej sytuacji i zbudowania
napięcia oraz wywołania niepewności.
„Zanim zniknęła” to
debiut, który z nieśmiało wkraczającą w progi literatury akcją niewiele ma
wspólnego. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się nieprzewidywalność i nieustannie towarzyszące
zakłopotanie, co w przypadku tego gatunku jest czymś niezwykle istotnym. Dobrze
poprowadzona narracja, opisy umiejętnie odzwierciedlające daną sytuację – w tym
okaleczoną psychikę matki tracącej córkę oraz najważniejsze - zaskakujące zakończenie.
Myślę, że Jane Shemilt wkroczyła w kręgi autorów pewnym i stabilnym krokiem,
torując sobie drogę w kierunku absolutnego sukcesu. Jeżeli macie ochotę na
spora dawkę niepewności i lubicie intensywną pracę umysłu – to traf w
dziesiątkę.
moja ocena: 5+/6
wydawnictwo:
Amber
ilość stron: 351
data wydania: styczeń 2016
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Amber.
Powinna nam się spodobać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy gorąco i zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Lubię tego typu książki, ale trzeba mieć odpowiedni nastrój, żeby po taką sięgnąć. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
czytanienaszymzyciem.blogspot.com
Lubię debiuty, więc i na ten może się skuszę
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę przeczytać;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co zrobiłabym w takiej sytuacji, wolę nie myśleć... Lubię thrillery psychologiczne więc z dużą chęcią przeczytam, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTakie debiuty lubię :)
OdpowiedzUsuńDość popularna fabuła...ale thrillerów psychologicznych nie umiem sobie odmawiać. 😊
OdpowiedzUsuń