„Nagle
usłyszeli sygnał telefonu komórkowego. Dźwięk dochodził z tylnej kieszeni
spodni Gojnego. Walter, wciąż w rękawiczkach, wyjął aparat i spojrzał
na wyświetlacz akurat w chwili, gdy pojawiło się na nim okno wiadomości:
LUBISZ PATRZEĆ?”
Z debiutami powieściowymi
bywa różnie. Nieraz boimy się po nie sięgać, ponieważ rozczarowują jakością, a
brak doświadczenia autora i popełnione w związku z tym błędy odbierają całą
przyjemność poznawania dalszej treści. A jednak miałam okazję przekonać się o
tym, że nie warto z takowych rezygnować. Niektórzy wchodzą bowiem na literacki
rynek z tak wielkim rozmachem i potężnym uderzeniem, że ciężko się po tym
pozbierać. Mamy więc debiuty słabe, udane, dające nadzieję na rozwój autora,
ale i debiuty absolutnie doskonale. I właśnie z tym ostatnim miałam okazję
stanąć wczoraj oko w oko. „Nie patrz w tamtą stronę” Marcina Grygiera to
kryminał, o którym zdecydowanie powinniście usłyszeć.
Pośród gęstwiny drzew Puszczy Kampinoskiej, w
śniegu zostają znalezione zmasakrowane zwłoki młodej dziewczyny.
Zidentyfikowanie ciała okazuje się jednak niezwykle trudne, a morderstwo z
pewnością nie należy do przypadkowych, gdyż w miejscu odciętej głowy ofiary
znajduje się … koński łeb. Okrucieństwo dokonanego czynu szokuje policję, na
którą spada obowiązek zajęcia się tym niebanalnym przypadkiem. Nadkomisarz
Roman Walter będzie musiał zmierzyć się ze złem, które jeszcze nie powiedziało
ostatniego słowa. Czas płynie, a w niebezpieczeństwie mogą znaleźć się wszyscy.
Czy chodziło tutaj o zemstę? Czy morderstwo było wynikiem działania chorego
umysłowo szaleńca? A może w grę wchodzą
także inne, mroczne ludzkie instynkty – to, że kiedy komuś dzieje się krzywda –
my nieraz lubimy sobie popatrzeć …
Nadkomisarz Roman
Walter, nadużywający alkoholu mężczyzna z bagażem bardzo trudnych,
nieprzepracowanych doświadczeń, w wyniku wykonywanego zawodu zostaje wplątany w
kolejną, niełatwą sprawę. Wszystko wskazuje na to, że w pobliżu grasuje szalony
morderca, który pozbawiając życia młodą dziewczynę, dopracował każdy szczegół –
łącznie z ułożeniem zwłok i „udekorowaniem” ich głową konia. Czy w ten sposób
chciał coś przekazać? Policja rusza w pościg, a tropy bywają mylące i
skomplikowane. Rozpoczyna się seria przesłuchań, a każdy, nawet najmniejszy
szczegół może mieć niezwykle istotne znaczenie. Morderca jednak nie należy do
tych, którzy drżąc z tytułu popełnionego czynu chowają się w najciemniejszym
kącie. Już wkrótce bowiem da o sobie znać, a to, co ma do przekazania, zjeży
włos na głowie nawet tych najbardziej wytrzymałych.
„Będziesz
tylko patrzył. Zapamiętasz każdy szczegół. I nigdy nie zapomnisz.”
Historia
przedstawiona w kryminale Marcina Grygiera została rozszczepiona na trzy
przeplatające się ze sobą części. Każda z nich rozgrywana jest w nieco innym
czasie, a jednak wszystkie mają wspólny punkt, który dowodzi całą fabułą
trzymając czytelnika w niepewności i niegasnącej ciekawości. Poznajemy zatem
wątek główny, dotyczący dokonanego morderstwa, jednakże w jego cieniu
nieustannie przewijają się dawne losy nadkomisarza Romana Waltera – z rodzinną
tragedią w tle oraz historia pewnego chłopca, którego bolesne dzieciństwo z
pewnością pozostawiło w psychice trwały ślad. Każdy z tych elementów wywołuje
niezbędne w kryminałach dreszcze emocji i lęku, a powieść porywa już od samego
początku. „Nie patrz w tamtą stronę” to właśnie ten typ sensacji, który kocham
najbardziej. Wyzbyty chaosu, klarowny, a jednak mający swoje tajemnice, których
kotara opada dopiero na samym końcu.
Co istotne i warte
uwagi, powieść opiera się na towarzyszącym jej co jakiś czas pytaniu „Czy
lubisz patrzeć?”. Z natury często jesteśmy ciekawscy i szukając sensacji nieraz
karminy swoje niezdrowe potrzeby rozrywki ludzkim nieszczęściem. Czy samo
patrzenie jest złe? Ale czy widząc krzywdę drugiego człowieka, nie stajemy się
aby jej współautorami? Jakie znaczenie ma owo pytanie w tej powieści?
Przekonajcie się o tym sami, bo wstępując w szeregi Romana Waltera wrażenia i
efektowny finał macie gwarantowane.
Nieprzewidywalna
fabuła, uzupełniający siebie nawzajem bohaterowie, tajemniczość i przenikający
z kart książki na czytelnika klimat strachu. Uważam, że Marcin Grygier pokazał
swój talent od tej najlepszej strony i wkroczył na rynek literacki z mocnym
przytupem. Jestem po wielkim wrażeniem i mam nadzieję, że niedługo będę miała
okazję przeczytać jego kolejne dzieła, tak dobre, jak to debiutanckie. Mi tymczasem
pozostało polecić Wam tę książkę i życzyć Wam samych pozytywnych wrażeń u jej
boku. Z takich polskich autorów naprawdę możemy być dumni.
moja ocena: 5/6
wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
ilość stron: 448
data wydania: 14 stycznia 2016
Za
książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Interesujący debiut:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ta książka jest świetna ! :)
OdpowiedzUsuńLubię patrzeć, ale jeszcze bardziej lubię patrzeć na dobre literki i je wyczytywać z ciekawych książek :)
OdpowiedzUsuńTytuł zapiszę sobie "na później";) Tymczasem zostałaś nominowana do "Read More Book Challenge" szczegóły tutaj: http://ksiazkoholiczka94.blogspot.com/2016/01/read-more-books-challenge-nie-jestem.html
OdpowiedzUsuńTak dopracowane książki lubię :)
OdpowiedzUsuńTo rozszczepienie historii brzmi ciekawie. Będę miała tą książkę na uwadze. Zawsze miło się czyta takie super dopracowane debiuty.
OdpowiedzUsuńściskam :*
Latające książki