„Nauczyłam się, że istnieją różnice pomiędzy
miłością a miłością.”
„Stara miłość nie rdzewieje” – ale czy aby na pewno? Co,
jeżeli takowa zakończyła się w sposób, którego wolelibyśmy nie pamiętać, a
mokra od łez poduszka jeszcze na długo potem nie mogła wyschnąć? Czy darząc nienawiścią
osobę, która nas skrzywdziła, bylibyśmy w stanie o wszystkim zapomnieć i wykrzesać
ze swojego wnętrza te stare, głębokie i płomienne niegdyś uczucie? Wszystko
pewne zależałoby od sytuacji, ale już sam temat wydaje się gorący i
niewątpliwie interesujący. Tym razem zabiorę Was w głąb historii Emely, która
padła ofiarą miłosnego rozczarowania – co chyba nie jest niczym wyjątkowym. Z
pewnością zaś wyjątkowe jest to, co stało się potem. Przed Wami „Lato koloru
wiśni” autorstwa Cariny Bartsch.
Emely, młoda
studentka literaturoznawstwa, wita w progach Berlina ukochaną przyjaciółkę Alex,
która właśnie przeprowadza się tutaj na stałe. Owa zmiana niesie ze sobą prawie
same pozytywy, a częste spotkania, dotąd zastępowane rozmowami telefonicznymi,
pozwolą Emely poczuć, że ma blisko siebie kogoś naprawdę ważnego. A jednak
złośliwy los postanawia zagrać jej na nosie. Pojawia się bowiem jeden, bardzo
niewygodny problem. Wizyty w nowym mieszkanku przyjaciółki wiążą się z możliwością
natknięcia się na Elyasa, brata Alex, a o nim dziewczyna z pewnością wolałaby
nie pamiętać. Otóż dokładnie siedem lat temu to właśnie przez niego wylała
niejedną łzę i zwątpiła w moc miłości, która w chwilach powodzenia wydawała się
niezniszczalna. Czy widok jego turkusowych oczu odświeży w niej wspomnienia? Wszystko
wskazuje na to, że niekoniecznie, bo nienawiść, którą Emely kieruje w jego
stronę, wydaje się nie mieć końca. Ponadto w życiu dziewczyny pojawił się ktoś
nowy – tajemniczy wielbiciel, który wraz z każdym kolejnym mailem zdobywa jej
sympatię.
Główna bohaterka książki to z pozoru zwykła dziewczyna,
którą trudno byłoby scharakteryzować jednym zdaniem. Momentami niepewna siebie,
kiedy indziej zaś zaborcza i kąśliwa. Skłonna do uczuć i wrażliwości, ale też
pamiętliwa i ślepa na szczere intencje. Czy można jej się dziwić? Przecież
niejedno w życiu wycierpiała, a dbając o samowystarczalność pragnie przecież
szczęścia, uważając na to, by nie powielać popełnionych w przeszłości błędów…
Elyas, jako brat Alex, nie jest dla Emely obojętnym
rodzeństwem ukochanej przyjaciółki. To człowiek, którego wręcz nienawidzi, a
już sama jego obecność wydaje się ją parzyć. Uszczypliwe uwagi, kpiące żarty
wycelowane w jej stronę – dziewczyna nie pozostaje mu dłużna, chociaż tak
naprawdę po prostu wolałaby go nie spotykać. Z pewnością sobie na to zasłużył,
w końcu kilka lat temu okazał się głównym powodem miłosnego rozczarowania,
które w sercu Emely wyryło niemałe piętno bólu. Zatem dlaczego on teraz usilnie
stara się pochwycić jej uwagę? Czy chce przypomnieć jej o tym, jak wyjątkowym
jest dupkiem? A może chodzi o coś zupełnie innego? Niemniej jednak serce
bohaterki zaczyna zdobywać już ktoś inny, tajemniczy i romantyczny adorator. No
właśnie – kto?
Historia miłosna rozpisana na kartach książki „Lato
koloru wiśni” to rozgrywana na tle akademickiej scenerii powieść dla młodzieży,
chociaż według mnie także i dla nieco starszych kobiet lubujących się w tak
zwanych love stories z udziałem młodych bohaterów. Autorka, poprzez wykreowaną
fabułę udowadnia jak nikt inny, że miłość od nienawiści dzieli bardzo cienka
granica. Czy jednak takimi uczuciami da się operować i nieustannie zmieniać ich
kolejność? Niejednokrotnie nie można komuś zapomnieć wyrządzonych krzywd, bo
tkwią one wewnątrz serca. A jednak miewamy chwile słabości i warto pilnować
tego, by ktoś niechciany ich nie wykorzystał. Emely była po uszy zakochana w
Elyasie, ale czar tego związku pękł jak mydlana bańka. Czy teraz, kiedy chłopak
ponownie i nieco nachalnie wkracza w jej życie, ognista nienawiść w końcu się
wypali – a może rozszaleje? Pamiętajcie, że w grę wchodzi także Luca – e-mailowy
wielbiciel bohaterki. Oj, dzieje się naprawdę sporo…
„Lato koloru wiśni” to dobrze napisana, wciągająca, ale i
buchająca pozytywną energią książka. To, co wysuwa się tutaj na pierwszy plan,
to cięte, ale przede wszystkim pełne humoru dialogi. O ile walka fizyczna
pomagająca rozładować nienawiść nie byłaby tutaj na miejscu, o tyle bitwa na
słowa rozgrywana na życiowej arenie nieraz wywoływała na mojej twarzy uśmiech. Ciekawa
kreacja bohaterów i raczej skromna ilość zanudzających opisów – cała kompozycja
okazuje się całkiem udana. I chociaż mam wrażenie, że wszystko zmierza w
kierunku, który wydaje mi się nieco przewidywalny, przekonam się o tym już niedługo.
Przede mną bowiem „Zima koloru turkusu”.
Książkę zdecydowanie polecam – w szczególności młodzieży.
To jedna z tych historii, które wnoszą w codzienność dreszczyk ekscytacji i
powodują chęć przeżycia podobnej, przepełnionej miłością przygody. Nie
znajdziecie tutaj wielkich, namiętnych scen, bo autorka nie zużyła wszystkich elementów
romansu w pierwszym tomie, czym utorowała drogę ciekawości prowadzącej do
kolejnej części. Ja jestem ogromnie ciekawa cóż takiego rozegra się na jej
łamach. Wy zaś, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji poznać „Lato koloru wiśni”,
macie coś do nadrobienia.
moja ocena: 5/6
wydawnictwo: Media Rodzina
ilość stron: 492
data wydania: czerwiec 2015
Oj mam na nią apetyt
OdpowiedzUsuńO bardzo się cieszę, że ją przeczytałaś. :D I cieszę się że ci się podobała. Ja uwielbiam charakter głównej bohaterki. :) Przy żadnej książce się tak nie śmiałam jak przy tej. :D
OdpowiedzUsuńMam ochotę przeczytać tę książkę pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń"Zima koloru turkusu" ma całkowicie inny charakter, ale jest równie piękna i wciągająca. Obie książki znalazły się w gronie najlepszych przeczytanych przeze mnie książek w 2015 :)
OdpowiedzUsuńJa jestem dopiero na początku drugiej części, więc na jej temat mogę mało powiedzieć. Ale póki co bardzo mnie wciąga. Pozdrawiam ;)
UsuńCzytałam już kilka recenzji tej książki i ciągle myślałam, że to nie dla mnie, ale ty mnie namówiłaś;) Cieszę się, że w końcu akcja dotyczy młodzieży akademickiej, a nie tylko licealistów;)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Uwielbiam tę książkę. Za mną już drugi tom, jednakże jeszcze nie opublikowałam recenzji. :)
OdpowiedzUsuńJa jestem właśnie w trakcie drugiego. Póki co bardzo wciąga ;)
UsuńZdecydowanie po takiej historii w moim sercu rozpęta się piekielna walka. Wyobraznia oszaleje. Bardzo fajna pozycja.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie historie, a Lato koloru wiśni już od dawna chciałabym przeczytać! Muszę to w końcu zrobić! ;)
OdpowiedzUsuń