„Dziecko jest pokarmem dla duszy jak chleb
pokarmem dla ciała.”
Takie to już niesprawiedliwości zdarzają się na tym
świecie, że podczas gdy jedne kobiety rozpaczają z powodu zajścia w ciążę, inne
rwą włosy z głowy ponieważ dowiadują się, że są bezpłodne. Podarowanie komuś
życia jest czymś niewątpliwie wyjątkowym i daje okazje do świętowania całą
rodziną w każdej z istniejących kultur. Toteż kiedy po wielu bezowocnych
próbach ludzie uświadamiają sobie, że nie zostaną rodzicami, niejednokrotnie
popadają w depresję wymagając fachowej pomocy i wsparcia bliskich. Co jednak mają
powiedzieć kobiety zamieszkujące taki kraj, jak chociażby Iran? To właśnie tam,
ciemiężone, ubezwłasnowolnione i zależne od mężczyzn często stają przed
rozkazem wydania syna na świat. Kiedy nie są w stanie, spotyka ich mało
świetlana przyszłość, często malowana łzami, żalem i bólem. Chcecie poznać
historię Rachel, która musiała stanąć oko w oko z takim właśnie scenariuszem?
Zatem zapraszam Was do przeczytania mojej recenzji książki „Dziewczyna z
ogrodu” - autorstwa Parnaz Foroutan.
XX wiek. Iran.
Młodziutka Rachel wkracza w progi nowej rodziny, mając przed sobą wizję
dobrobytu u boku zamożnego męża Aszera. W jej życiu dochodzi do wielu zmian.
Teraz jest już żoną, która ma wydać na świat potomka - dziedzica wielkiej
fortuny i dumę ojca. Jednak to, co w teorii okazuje się proste, w praktyce
wygląda zupełnie inaczej. Mijają dni, a wyczekujące licznych latorośli
małżeństwo z każdym miesiącem przeżywa kolejną porażkę i rozczarowanie. Obwiniana
o nieudolność młoda kobieta, żyjąc pod presją rodziny, nie potrafi pogodzić się
z tym, co ją spotyka. Najgorsze jest jednak to, że cierpliwość Aszera wydaje
się kończyć, a jej kres może okazać się dla Rachel tragiczny. Kiedy w ciążę
zachodzi jej szwagierka, w dziewczynie zaczyna kiełkować ziarno zazdrości i
nienawiści, które wzrasta w zastraszającym tempie. Zaś zdesperowany Aszer
dokonuje wyboru, którego może potem bardzo żałować.
Rolą kobiety w Iranie jest urodzenie dzieci, w tym – co
istotne - syna. Jeżeli wszystko przebiega pomyślnie, żona może czuć się w miarę
bezpiecznie. Gorzej, kiedy smutny los odbiera jej szansę na spełnienie
oczekiwań męża. Konsekwencje takiego obrotu sprawy mogą okazać się
nieprzewidywalne i różne, a wszystko zależy od wizji, jaką wykreuje w swojej
głowie mężczyzna. Otoczona wielką i natarczywą rodziną Rachel niejednokrotnie
wysłuchuje rad i pretensji, toteż tkwiąc w niegasnącym stresie roni wiele łez w
obawie przed gorzką przyszłością. Jednak chociaż otrzymuje od życia ciosy, a
słowa męża rozrywają jej serce, nie doświadcza z jego strony przemocy
fizycznej. Cierpi najbardziej wtedy, kiedy Aszer trzyma się od niej z daleka.
Autorka książki stworzyła wielowymiarowe postaci, o
których nie da się opowiedzieć w kilku słowach. Tutaj nie ma wyłącznie zła i tylko
dobra, bo odcieniem całej treści jest szarość – bogata w wady i zalety.
Człowiek jest podatną na otoczenie istotą, a na jego zachowanie może mieć wpływ
także miejsce, w którym przebywa i ludzie, którzy go otaczają. I właśnie tą
skomplikowaną naturę osobowości widzimy wyraźnie na podstawie sylwetek każdego
z bohaterów, zaczynając o tych głównych i kończąc na drugoplanowych. Nie
wchodząc jednak w szeregi nieco mniej istotnych postaci, przyjrzyjmy się małżeństwu
wokół którego kręci się cała akcja powieści. Rachel, momentami jeszcze nie do
końca dojrzała i według naszej kultury – zbyt młoda na macierzyństwo, pragnie
spełnić obowiązek i uczynić męża szczęśliwym. Wydaje się więc być człowiekiem z
szalą cech przechyloną na stronę plusów. A jednak słysząc nieustanne pretensje
z każdym dniem gorzknieje, nienawidzi i w tym całym szaleństwie podupada sens
jej życia. Czy można więc się dziwić , że pragnie po trupach zawalczyć o własne
szczęście? Zatem czy można winą obarczyć Aszera? Dbający o dobrobyt rodziny
mężczyzna, jak każdy jego znajomy chciałby doczekać się potomstwa. Przecież
jego brak to klęska, oznaka słabości i wystawienie się na języki mieszkańców
całego miasta. Zaślepiony marzeniami o dziecku błądzi, ale czy robi to
świadomie?
„Tam, skąd pochodzę, mówią, że ciężarna
kobieta jest jak worek dojrzewającego jogurtu, nie wolno nią nawet potrząsnąć.”
„Dziewczyna z ogrodu” to nietuzinkowa historia, która
dotykając problemu rodziny z irańskiej miejscowości nie emanuje przemocą. Tutaj
na pierwszy plan wychodzi bezradność, przykre złośliwości losu i bohaterowie,
którzy gubią się w tym co dobre, a co złe. Autorka książki postanowiła
przedstawić świat ludzi, którzy przemycają do swojej codzienności strach przez
okrutnymi dżinami, a ich życie kierowane jest niełaskawą kulturą i brakiem
zrozumienia.
Akcja powieści generalnie biegnie niespiesznym rytmem,
opadając we wrażenia i rosnąc na przemian. Trzeba też zauważyć, że wkradło się
w nią trochę chaosu, a to za sprawą skakania po różnych datach i wspomnieniach,
które czasami mogą sprawiać nieco trudności w zrozumieniu danego fragmentu. Autorka
posługuje się kwiecistym stylem, jakby w jednym momencie pragnęła uaktywnić
wszystkie zmysły odbiorcy. Tym samym myślę, że gdybym miała czytać jej kolejną
książkę, nie potrzebowałabym uprzedniego poznania umieszczonego na okładce nazwiska,
by wiedzieć, że powieść wyszła spod pióra właśnie tej twórczyni.
Bardzo ciekawa, nieszablonowa, odbiegająca od utartych
schematów kreacja bohaterów, akcja podążająca w kierunku pozostającym tajemnicą
do samego końca to coś, za co cenię tę książkę najbardziej. Parnaz Foroutan
skłoniła mnie do nieustannych rozważań i przemyśleń dotyczących zagadkowego
finału, a moja czysta, ludzka ciekawość sprawiła, że przebrnęłam przez całość w
kilka godzin. Obrazowe opisy, odmienne tradycje i wciąż aktywny kult
nadzwyczajnych sił – dżinów, może pochłonąć i Was, jeżeli lubicie powieści z
oryginalnymi bohaterkami na czele. Gdyby nie czasowe skoki, które trochę
nieumiejętnie wprowadzone burzą wypracowywany w głowie czytelnika ład, dałabym
tej książce naprawdę wysoką ocenę. Ale chociaż za tę niedogodność trochę jej
odejmę, uważam, że wciąż jest to pozycja godna uwagi – w szczególności dla
dojrzałych, wrażliwych i szukających niepowielonych treści pań.
moja ocena: 4+/6
wydawnictwo: Kobiece
ilość stron: 240
data wydania:
styczeń 2016
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu
Kobiece.
Mnie te skoki w sumie nie przeszkadzały, chociaż były momentami mylące. Książka bardzo mi się podobała, chociaż wyjątkowo mnie zasmuciła...
OdpowiedzUsuńWydawnictwo idealne dla mojej mamy - wszystkie książki z niego trafiają w jej gust :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam, lubię od czasu do czasu sięgnąć po lekturę tego typu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hon no Mushi
Filmy tego typu, są całkiem miłe do konsumowania, zobaczymy jak pójdzie z książką, ale najpierw przeczytam "Władcę pierścieni".
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tymi skokami. Załapałam się na tym, że sceny współczesne miałam po prostu. :)
OdpowiedzUsuń