piątek, 29 maja 2020

"Zaśpiewaj mi kołysankę" - Ryszard Ćwirlej.
Trzy sprawy do rozwiązania i stary Poznań w tle.


Niniejsza powieść to już piąty tom cyklu o podkomisarzu Antonim Fischerze, któremu niechlubny los stawia na drodze kolejne, skomplikowane sprawy do rozwiązania. Dla mnie było to pierwsze spotkanie nie tylko ze wspomnianym bohaterem, ale również z samym autorem. Co więcej, w mojej czytelniczej karierze również niezwykle rzadko miewam do czynienia z gatunkiem, jakim jest kryminał retro. Z czym zatem wiązała się dla mnie lektura „Zaśpiewaj mi kołysankę”? Z wyzwaniem i wielką niewiadomą. Ale że od czasu do czasu, by uniknąć monotonii, warto zapuścić się w nieznane rejony, postanowiłam spróbować. Co z tego wynikło? O tym w dzisiejszej recenzji.

ZARYS FABUŁY
Poznań, rok 1922. Opiekująca się chorą matką ośmioletnia Zośka wychodzi z domu po wodę. Kusząc się na cukierka oferowanego przez obcą osobę przepada bez śladu. Zdeterminowana rodzicielka udaje się do jedynego człowieka, który być może będzie w stanie jej pomóc. Do podkomisarza Antoniego Fischera. Tymczasem sprawa zaginionego dziecka nie jest jedyną, jaką przychodzi mu się zająć. Niedaleko Starego Rynku, w śmietniku zostają znalezione zwłoki mężczyzny zajmujące teraz pełną uwagę policji. Podejrzenia padają na młodego chłopaka widzianego w miejscu zdarzenia, na pozór nieszkodliwego złodziejaszka Zenusia Brodziaka.

Z kolei kapitan Felis Mikołajewski próbuje wpaść na trop obywatela Niemiec, któremu powierzono zadanie dostarczenia istotnych dokumentów. A który od jakiegoś czasu rozpłynął się w powietrzu. Czy ów człowiek ma coś wspólnego ze sprawami prowadzonymi przez Antoniego Fischera? Jedno jest pewne, czas ucieka, a na wolności grasuje ktoś, komu należy się wymiar sprawiedliwości.


KLIMATYCZNE TŁO DWUDZIESTOLECIA MIĘDZYWOJENNEGO
Poznańskie ziemie, pełne zróżnicowanego społeczeństwa z odmiennym podejściem do politycznych spraw, ludzi pochodzących z innych środowisk, dzielonych statusem majątkowym, środowiskiem pracy, sposobem na życie i językiem. Dwudziestolecie międzywojenne, stukot końskich kopyt, słodkie kanoldy, nabożeństwo po łacinie i traktat Ryski. Autor zbudował bardzo klimatyczne tło, jak na kryminał retro przystało, oddające wydźwięk dawnych lat i to właśnie tutaj uwił akcję swojej powieści, sprawy, z którą muszą stanąć oko w oko „szkieła”, czyli policjanci. Bazując na własnym detektywistycznym nosie. Wszak warto mieć na uwadze, że technika kryminalistyczna nie miała wtedy takiego wachlarza pomocy do zaoferowania, jak to jest we współczesnych czasach. Nie oznacza to, że jest mniej ciekawie. Wręcz przeciwnie. Przyjemnie i z dreszczykiem jest się zanurzyć w tą historię u boku Fischera, by móc docierać do sedna sprawy.

TRZY SPRAWY DO ROZWIĄZANIA
Wielowątkowa historia, wielotorowe śledztwo, które wymaga czasu i cierpliwości, nieraz wyprowadzając w pole. Książka, w której nie brak elementów zaskoczenia i która niesie ze sobą sprytnie zawoalowane rozwiązanie. Wstrząsająca historia porwania niewinnego dziecka i ograbiony trup z budzącymi wątpliwość śladami zbrodni. Ugrupowanie złodziei, areszt i plan odbicia przesłuchiwanego. A pomiędzy tym wszystkim instytucja policji, pokazana z humorem, ale i próbą utrzymania należnego szacunku. Początek wymaga skupienia, jako że w grę wchodzi cała paleta osobowości i aż trzy sprawy do rozwiązania. Autor unika chaosu, fabułę buduje na szczegółach i spokoju. Choć nie ma tutaj dynamicznego tempa rozwoju, nie można mówić o nudzie. Barwne dialogi, bogate w gwarę i przypisy zapewniają intrygującą przygodę nie tylko śladami zbrodni, ale także zamierzchłych lat.


DLA KOGO?
Specyficzny klimat, angażująca zagadka, świetna kreacja bohaterów. Jednym słowem, kryminał retro obowiązkowy dla wszystkich wielbicieli gatunku. Żałuję, że nie miałam okazji poznać poprzednich części cyklu, wtedy z pewnością jeszcze łatwiej byłoby mi wejść w tą historię. Niemniej jednak proza Ryszarda Ćwirleja zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.  

wydawnictwo: Czwarta Strona
cykl: Antoni Fischer (tom 5)
kategoria: kryminał retro
ilość stron: 526
data wydania: maj 2020

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.

12 komentarzy:

  1. To już kolejna pozytywna recenzja tej książki, jaką czytam. Lubię takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach zapoznanie się z całą serią ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zachęcająca recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam kryminały, a że Poznań bardzo miło wspominam to chętnie przeczytałabym książkę osadzoną w tym mieście :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Recenzja zachęca. Nie czytałam na razie poprzednich tomów, ale myślę, że jak skończę, którąś moją kryminalną serię, to skupię się na tej.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno nie czytałam czegoś w stylu retro, ale troszkę za tym zatęskniłam. Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła, ale jakbym miała sięgać, to zdecydowanie od pierwszego tomu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie czytałam jeszcze żadnego kryminału retro, ale ten bardzo mnie ciekawi i chciałabym właśnie od tego tytułu zacząć swoją przygodę z gatunkiem.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale fajna zakładka! :) Jestem ciekawa kryminału retro.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem, że sporo osób chwali, ale ja wciąż nie mogę przekonać się do książek tego autora :) Nie mówię jednak nie, może kiedyś się przekonam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lata 20 to jeden z moich ulubionych okresow historycznych

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka ciekawa, ale nie sięgam raczej po takie książki :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Chcę przeczytać całą serię :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...