Prawie każda kobieta szuka mężczyzny, przy którym będzie
mogła czuć się bezpiecznie. Takiego, który w momentach grozy nie dopuści do
wyrządzenia jej krzywdy. Takiego, którego ramiona będą stanowiły azyl ukojenia.
A któż może lepiej sprawdzić się w takiej roli, aniżeli zawodowy ochroniarz?
Facet, który nie obawia się wyzwań czy lufy pistoletu wycelowanej w jego
kierunku. Dotąd owo skojarzenie przywoływało mi na myśl film „Bodyguard” z
Kevinem Costnerem w roli głównej. Od teraz będzie jeszcze ktoś. Nikolaj
Aleksandrow, czyli bohater nowej powieści Meg Adams o treściwym i adekwatnym do
treści tytule „Ochroniarz”. Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Lena Mejer,
właścicielka prężnie rozwijającej się na rynku firmy kosmetycznej, wiedzie na
pozór wygodne życie. Bez zobowiązań, miłosnego zaangażowania i troski o
finanse. I choć w jej wspomnieniach od czasu do czasu powraca bolesna
przeszłość, kobieta zdaje się z nią całkiem dobrze radzić. Nie ma bladego pojęcia,
że już wkrótce wszystko się zmieni. Pogróżki, śledzenie i nieodparte wrażenie,
że ktoś włamał się jej do domu. Lena nie ma innego wyjścia, musi skorzystać z
usług prywatnego ochroniarza. Kiedy progi jej domu przekracza nietuzinkowo
działający Nikolaj, pół Polak, pół Rosjanin, kobieta nie jest wybitnie
zadowolona. A jednak czuje, że to jedyna osoba, która może zapewnić jej
bezpieczeństwo. Pomiędzy tą dwójką rodzi się niezaprzeczalna więź, której oboje
nie chcą dopuścić do swojej świadomości. Sęk w tym, że kiedy w grę wchodzą
skrywane tajemnice, z czasem może zrobić się zbyt niebezpiecznie. Co, kiedy
prawdziwe zagrożenie zaskoczy w najmniej spodziewanym momencie?
POSTACI I ICH
TAJEMNICE
Nie postawiła autorka na wyrazisty kontrast osobowości, a
raczej zdecydowała się na mocnych i
nieugiętych bohaterów, jeśli chodzi o pierwszy plan. Lena to kobieta sukcesu, która nie
zamierza popadać w rolę pokornej i potulnej owieczki. Zdaje sobie sprawę z zagrożenia,
które na nią czyha, ale życie dostatecznie dało jej popalić, by teraz popadła w
letarg. Nie jest łatwo, kiedy dostaje się pogróżki
i kiedy pojawiają się uczucia, od których lepiej się wzbraniać. Ale trafiła
kosa na kamień. Niko, nieugięty
ochroniarz, prędzej padnie trupem, aniżeli będzie zamierzał się poddać. W
wielu dziedzinach. W przypadku obu tych postaci podoba mi się zachowana równowaga pomiędzy zadziornością, a brakiem
przesady. To czyni parę wiarygodną, choć nie uznałabym tej cechy za jedyny
atut postaci. Prawdziwym smaczkiem są bowiem tajemnice, a obok tych nie da się przejść obojętnie.
NAMIĘTNOŚĆ I
SENSACJA
Stalker, a może ktoś o wiele bardziej groźny? Demony
przeszłości czy zagrożenie czyhające za rogiem właśnie teraz? Tutaj wrogiem
może okazać się każdy, bo każdy zdaje się nosić swego rodzaju maskę. Meg Adams sprawnie lawiruje akcją, wodząc czytelnika za nos. Otóż, Drodzy Państwo, wątek miłosny nie jest jedynym, jaki
pojawia się w książce. Narkotyki, brudne
interesy, mafia, tajemniczy człowiek, który proponuje Lenie układy i wydaje
się nieugięty w swoich propozycjach. Fabuła jest odkrywcza, potrafi zaskoczyć i
trzyma w zainteresowaniu do samego końca. Jest namiętność, jest i krwawa
sensacja. Czegoż chcieć więcej? Wielbicielki niezłych ciach, w tym wypadku
mających koneksje z rosyjskim narodem, mogą się czuć w pełni
usatysfakcjonowane.
DLA KOGO?
To nie jest moje
pierwsze spotkanie z prozą Meg Adams i choć jej poprzednia książka zrobiła
na mnie dobre wrażenie, ta jest zdecydowanie
lepsza. Namiętność i iskry kotłujące się pomiędzy postaciami, kryminalne tło, elementy zaskoczenia,
wartka akcja i asy chowane przez bohaterów w rękawach. Polecam wszystkim
wielbicielkom romansów. „Ochroniarz” to jedna z tych publikacji, które powinny
trafić na Waszą listę.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.
Cieszę się że książka Ci się podobała, bo również i będę miał czytała. 😊
OdpowiedzUsuńDobrze, że tak mocno odczuwa się namiętność pomiędzy głównymi bohaterami.
OdpowiedzUsuńJestem już po lekturze i faktycznie przyznać, że ta jest znacznie lepsza :)
OdpowiedzUsuńBodyguard jest cudowny więc może i na ta książkę się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńCzytanie tak pozytywnych recenzji cieszy. Może, więc znajdę dla niej czas.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Temat, który przyciągnie nie jednego czytelnika. No właśnie, chyba, że... mieszka na mojej dzielnicy. Wtedy będzie poszukiwał raczej odmiennej tematyki. :) ale recenzja ciekawa.
OdpowiedzUsuńNie mam żadnej książki tej autorki, choć nazwisko mi znane od dawna. Może kiedyś trafi w moje ręce, choć lista moich marzeń jest wyjątkowo długa, bo też i tyle pojawia się nowości moich ulubionych autorek.
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, które potrafią zainteresować i czymś też zaskoczyć. Będę ją mieć na uwadze. ;)
OdpowiedzUsuńLubię książki, w których pojawia się wątek mafii, narkotyków. Zazwyczaj dużo się wtedy dzieje :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń