„ – Legenda głosi, że tylko dwie rzeczy mogą
spotkać kobiety z rodziny de Vincentów lub te, które tu przebywają. Mogą one
skończyć… z zaburzeniami psychicznymi. – Śledząc palcem szarą żyłkę na blacie,
uniósł głowę i spojrzał na Julię. – Albo mogą zostać martwe.”
Tytuł, od którego włos jeży się na głowie, spojrzenie
mężczyzny z okładki, które przewierca na wylot, w końcu nazwisko autorki, od
której oczekuje się ponadprzeciętnych wrażeń. Nie tak łatwo sprostać
oczekiwaniom czytelnika, który nastawia się na wyborną lekturę i tak też
właśnie było w moim przypadku, przy okazji powieści Jennifer L. Armentrout
„Lucyfer”. Liczyłam naprawdę na wiele. Romans o mrocznym zabarwieniu, trzej
bracia, którzy noszą przydomki wyjęte rodem z piekła i rodzinne tajemnice,
które potrafią zbić z tropu nawet najbardziej czujnego odbiorcę. Brzmi
ciekawie? Jak zatem było? Zapraszam na kilka słów recenzji.
ZARYS FABUŁY
Czasami warto
postawić na zmiany. Z tą myślą Julia Hughes zostawia bezpieczną posadę
pielęgniarki i na przekór obawom zatrudnia się jako prywatna opiekunka u ludzi,
o których nie wie zupełnie nic. Dotąd wiodąca spokojne życie, na dzień przed
wizytą w domu pracodawców spędza szaloną noc w objęciach obcego mężczyzny,
Taylora, którego widok budzi w niej ponadprzeciętne emocje.
Jakże wielkie
okazuje się zdziwienie Julii, kiedy dowiaduje się, że Taylor to w
rzeczywistości Lucian de Vincent, mężczyzna wywodzący się ze znanego rodu,
„Lucyfer”, jej przyszły szef, w którego domu przyjdzie jej pracować. Nie ma
pojęcia, że osiemnastowieczna rezydencja szykuje dla niej o wiele więcej
niespodzianek. Wszak o rodzinie de Vincent krążą niechlubne legendy, a mury
starego domu skrywają rozliczne tajemnice.
OPIEKUNKA I
LUCYFER
Zacznijmy od postaci, ale niekoniecznie dlatego, że to
najmocniejszy punkt tej powieści. Trudno byłoby wybrać jej najbardziej udany
element, kiedy wszystko wokół zdaje się ze sobą idealnie współistnieć. Główna bohaterka, Julia, to kobieta z idealną mieszanką cech, z jednej strony niewychodząca przed szereg, stonowana
pod względem zachowania, niespecjalnie przebojowa, z drugiej gotowa na zmiany, zdeterminowana i otwarta na ludzi. Lucian vel Lucyfer (nazwa mówi sama za
siebie) to typ, od którego spojrzenia miękną kolana. Piekielnie przystojny, tajemniczy, niosący ze sobą swojego rodzaju
ryzyko, ale i bezpieczeństwo. Autorka udowadnia, że wcale nie trzeba kreować
chamskiego bad boya, by męski bohater nabrał
mrocznych cech. Na długo będę o nim
pamiętać, oj na długo. Podobnie jak i o postaciach drugoplanowych, którzy znaleźli
w tej historii wyraźne, istotne miejsce.
„ – Co robisz? – zapytała.
- Jestem tu, by cię chronić.
Julia przechyliła głowę na bok.
- Przed czym?
- Przed wszystkim.
[…]
- Jestem pewna, że potrzebuję ochrony tylko
przed tym, który podszywa się pod mojego zbawcę.”
WIELE WĄTKÓW,
CZYLI HISTORIA Z KTÓRĄ SIĘ PŁYNIE
„Lucyfer” to niewątpliwie romans, historia o miłości, która zaczyna się całkiem niegrzecznie. Nie oznacza to jednak, że
na większości stron odnajdziecie wyłącznie opisy łóżkowych harców.
Równowartościowym i zarazem rewelacyjnie
nakreślonym wątkiem okazuje się rodzinna tajemnica rodu de Vincent. I uwaga – nie jedna. Zaginiona (w oczach
społeczeństwa) siostra, która w rzeczywistości skrywana przez rodzinę zdaje się
być niespełna rozumu. Mężczyzna,
który ostrzega Julię przed zachowaniem Luciana i jego braci. Śmierć ojca,
nieustanne wrażenie czyjeś obecności i sztuka,
która jest w stanie wyrazić więcej, niż niejedno słowo. Uwielbiam aurę niepewności, niebezpieczeństwa i sekretów towarzyszącą całej lekturze od
samego początku do końca. Osiemnastowieczny dom, klątwa, rodzinne tragedie. A to wszystko skropione subtelną erotyką. Już nie pamiętam,
kiedy ostatnio tak wybornie bawiłam
się u boku książki. Tego było mi trzeba.
OBOWIĄZKOWA
Wielowątkowa historia, na kartach której możecie odnaleźć
mieszankę tego, co najlepsze. Dynamiczna, ale nieprzejaskrawiona, z elementem zaskoczenia, po którym
dosłownie opada szczęka. Wiedziałam, że po książkach Jennifer L. Armentrout
mogę spodziewać się dobrych wrażeń, nie przypuszczałam jednak, że autorka
zafunduje mi taką petardę. Mogłabym
o niej pisać, i pisać, i pisać… ale po co? Powiem tylko tyle – koniecznie przekonajcie się sami, że „Lucyfer” ma tę
moc!
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Filia.
Muszę przeczytać <3
OdpowiedzUsuńKoniecznie. Bardzo, bardzo namawiam :)
UsuńSloro petarda, to trzeba przeczytać.:)
OdpowiedzUsuńTak. Naprawdę nie brakuje wrażeń. Daję mocne 9 na 10!
UsuńCo prawda autorki jeszcze nie miałam okazji poznać, ale czułam, że to może być coś dobrego. I cieszę się, że okazało się, że tak jest. Koniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńAutorka ma na swoim koncie całe serie, ale jeśli nie chcesz się plątać w starsze książki, teraz masz okazję zacząć poznawanie jej stylu z tą. Bardzo, bardzo polecam.
UsuńBardzo lubię książki osadzone w osiemnastym wieku :)
OdpowiedzUsuńAkcja nie jest osadzona w osiemnastym wieku. Tylko dom głównego bohatera pochodzi z tak dawna.
UsuńSkoro pojawia się element zaskoczenia to jestem jak najbardziej na tak.
OdpowiedzUsuńI to jeszcze jaki element! Książka jest naprawdę warta Twojego czasu.
UsuńCzytałam kilka książek autorki :)
OdpowiedzUsuńTa jest na pewno jedną z lepszych. Bardzo polecam.
UsuńDopisuję do list "do przeczytania - już" :) Koniecznie muszę sięgnąć po tą książkę. Wydaje się idealna na jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak! Koniecznie przeczytaj. Książka zapewnia wiele wrażeń. Ja bawiłam się przy niej rewelacyjnie.
UsuńPo Twojej pozytywnej opinii jestem przekonana, że ta książka i mnie się spodoba. Z chęcią poczekam do premiery;)
OdpowiedzUsuńhttps://nacpana-ksiazkami.blogspot.com/
Naprawdę jest na co czekać. Dla mnie rewelacja. Książka zapewnia całą paletę wrażeń.
UsuńChętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo polecam! Oryginalna, dynamiczna, REWELACYJNA książka.
UsuńA wiadomo kiedy kolejne części już nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńPóki co nic. Jak się czegoś dowiem, będę pisać :)
UsuńSuper czekam na informacje. A czy w takim razie możecie polecić coś w podobnym klimacie jak Lucyfer. Będę bardzo wdzięczna :)
UsuńCiężko zasugerować coś w podobnym klimacie, bo książka jest dość oryginalna. Może stare już "Piekło Gabriela" z nieco pikantniejszą treścią, ale motywem sztuki (to nie jest banalny erotyk, uwierz) albo "Papierowa księżniczka" - dość kontrowersyjna, ale jak dla mnie - bardzo ciekawa.
UsuńWiadomo już co z kolejną częścią. Premiera drugiego tomu, tj. książki "Gabriel" - 20 marca ! :)
UsuńCzekam z utęsknieniem na kolejną część.
OdpowiedzUsuńKolejna część, tj. "Gabriel" - 20 marca ! :)
UsuńKiedy można się spodziewać kontynuacji?
OdpowiedzUsuńKolejna część, tj. "Gabriel" - 20 marca ! :)
UsuńPrzeczytałam i jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Takich emocji nie dała mi jak dotąd żadna książka. Czy są jeszcze jakieś inne książki o rodzinie de Vincent?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie ma, ale już niedługo premiera kolejnej części. Tym razem będzie to "Gabriel". W księgarniach od 20 marca.
UsuńŚwietnie, już nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńŚwietna! Właśnie skończyłam czytać! ❤ nie mogę się doczekać kolejnej części!
OdpowiedzUsuńNiestety, choć autorkę dobrze kojarzę z nieco młodzieżówek (nie jestem pewna, czy "Lux" jest młodzieżówką), to "Lucyfer" mnie do siebie nie przekonał. W swojej biblioteczce mam lepsze, dla mnie bardziej zapadające w pamięć. Ta była dla mnie nieco średnia, irytowali mnie bohaterowie i nie trafiło to do mnie. Nie wiem, może po kilku miesiącach wrócę, by przeczytać to jeszcze raz, ponieważ wtedy moja opinia się może zmienić. Ale na razie, dla tej ksiażki, o dziwo, jestem na nie!
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam Gabriela. Byłam pewna, że po Lucyferze się nie zawiodę. Świetna historia i nie tylko z powodu akcji miłosnych, ale ich mrocznej naturze. Mam nadzieję, że już niedługo odkryje wielkie tajemnice Devlina. Jest tak tajemniczy,że nie wiem co o nim myśleć.
OdpowiedzUsuńWiadomo może kiedy będzie kolejna część?