Autorka Bianca Iosivoni ostatnimi czasy gości na polskim ryku wydawniczym dwoma seriami, które zdobyły moje uznanie. Podoba mi się styl, jakim kreuje pisarka swoje powieści i emocje, które jest w stanie przemycić w słowa. Dziś co nieco na temat książki, która wpisuje się w szereg cyklu First, serii o młodych dorosłych mierzących się z trudami stawianymi przez los. Każdy dotychczas wydany tom dotyczył innej, miłosnej pary. Co zatem skrywa czwarty, „First last song”? O tym chciałam Wam opowiedzieć w dzisiejszej recenzji. Na parę słów dotyczących książki zapraszam więc wszystkich wielbicieli nurtu New Adult.
ZARYS FABUŁY
Kiedy Grace staje wczesnym rankiem przed drzwiami Masona zdaje sobie sprawę z tego, że właśnie odważyła się wdrożyć w życie odważny plan. Dziewczyna ze skrajnie niską samooceną chce schudnąć, a może jej w tym pomóc chłopak, który zna się na wojskowym reżimie. Mason to członek zespołu i student muzycznej uczelni, który zwyczajnie wisi jej przysługę. Choć oboje pochodzą z różnych światów i istnieje nikła szansa, że ich współpraca będzie przebiegać bez jakichkolwiek usterek, z czasem to Mason przekonuje się jak bardzo potrzebuje Grace. Tylko dzięki jej głosowi jego zespół ma szansę się rozwinąć, a przecież kariera w tej dziedzinie jest dla niego obecnym priorytetem. Czy jednak ambitne plany zawsze spotykają się z realizacją? Co, jeśli po drodze nastąpi kilka nieoczekiwanych zdarzeń.
POTRZEBUJĄ SIĘ NAWZAJEM, CZYLI SŁOWO O BOHATERACH
Główna bohaterka powieści nie miała lekkiego życia. Nawet teraz, z dala od matki, wciąż odczuwa jej oddech na plecach, mierząc się z krytyką dotyczącą chociażby lekko nadprogramowych kilogramów i braku wsparcia. Zdołowana, ze skrajnie niską samooceną nie potrafi brnąć w kierunku realizacji własnych marzeń. Strach przed wystąpieniami publicznymi po prostu ją paraliżuje, choć gdzieś tam z tyłu głowy istnie mała iskra odwagi, która pozwala jej małymi kroczkami podejmować się kolejnych wyzwań. Z kolei Mason to wbrew moim obawom całkiem przyjazny człowiek. Daleko mu do skrajnie wrednego bad boya. Opiekuńczy, troskliwy, chętny do współpracy – taki, którego szybko udało mi się polubić.
KOLEJNE ETAPY I MIŁOŚĆ
Relacja tej dwójki nie rozwinęła się szybko i po tak zwanych „łepkach”. Był początkowy dystans, były interesy do załatwienia. Poprzez przyjaźń, zabawne i kąśliwe dialogi. Wszak należy nadmienić, że zarówno Mason jak i Grace tkwią w związkach – i tutaj dodaję, że w grę wchodzą toksyczne uczucia, które potrafią napsuć sporo nerwów. Grace odchudza się by przypodobać się swojemu chłopakowi (przecież jeśli kochałby ją naprawdę, akceptowałby ją taką, jaką jest), zaś Mason w relacji z partnerką Jenny przechodzi przez kolejne etapy wykresu fali, która miewa swoje wzloty i upadki. Śledziłam więc poczynania dwójki z pierwszego planu z czystą przyjemnością i choć przebieg relacji da się przewidzieć, bo bez schematów się nie obyło – całość zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie.
PRZYJAŹŃ, AKCEPTACJA… CZYLI WĄTKI POBOCZNE
Oprócz wątku miłosnego autorka uruchamia wątki poboczne. Jest wspomniana już przyjaźń, są przywołane postaci z poprzednich części cyklu. „First last song” to opowieść o akceptacji drugiego człowieka, o wzajemnej pomocy, o tym, że człowiek zawsze powinien być sobą i obracać się w kręgu takich ludzi, którzy akceptują jego wady i zalety. Historia o niełatwej przeszłości, z pięknym, muzycznym tłem, które staje się poniekąd spoiwem głównych postaci. Są emocje, jest lekki styl i przyjemne dialogi. Co prawda nie ma takiej głębi, jaka pojawiła się przy okazji innego cyklu autorki – Hailee & Chase. Książka jest wyraźnie lżejsza i mnie oryginalna, co jednak nie odebrało mi przyjemności czytania. Autorka nie zawiodła.
PODSUMOWANIE
„First last song” to nieprzeładowana namiętnością historia miłości młodych dorosłych. Dość przewidywalna, jednak bardzo przyjemna w odbiorze. Z muzycznym tłem, paletą charakterów, sympatycznym pierwszym planem i dodatkiem w postaci czarnych owiec z backgroundu. Dla poszukiwaczy głębokich powieści – niekoniecznie, za to na pewno dla tych, którzy czytują powieści New Adult i szukają czegoś dobrego w tym gatunku. Końcówka wzrusza, a całość trzyma poziom poprzednich części cyklu. Tak więc jeśli podobały się Wam wcześniejsze książki z tej serii, ta również Was nie zawiedzie.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar.
Ten cykl mam dopiero w planach rozpocząć.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że zakończenie wzrusza. To jest bardzo zachęcające.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii. Może kiedyś uda mi się dotrzeć do pierwszej części, bo recenzja zachęcająca.
OdpowiedzUsuńDla mnie obok pierwszego był to najgorszy tom z całej serii.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Przez jakiś czas ciekawił mnie ten cykl, ale w końcu nie sięgnęłam po niego.
OdpowiedzUsuń