Pierwszy
tom jednej z najbardziej wyczekiwanych zagranicznych serii mafijnych!
Dla Nero,
króla Legacy Prep, Elle jest tylko zadaniem do wykonania –jego
przepustką do mafijnych szeregów i szansą na zdobycie uznania w oczach własnego
ojca. Chłopak nigdy nie znał takiej dziewczyny jak ona. Jedyne panny, które
kiedykolwiek zaprzątały jego myśli, to te, które wskakiwały mu do łóżka. I to
wtedy, kiedy mówił im, że mają to zrobić.
Elle się
boi.
Dla Elle
Nero był tylko ciekawym zjawiskiem, które lubiła podziwiać z daleka.
Obserwowała go jak film, na którego oglądanie nie miała czasu. Jej codzienna
rzeczywistość była walką o przetrwanie na szkolnych korytarzach i zapewnienie
ochrony najbliższej przyjaciółce, Chloe.
Zły czas,
złe miejsce.
Kiedy
Elle przez przypadek staje się świadkiem porachunków mafijnych, drogi
jej i Nero w końcu się przecinają. Chłopak musi się dowiedzieć, co dokładnie widziała tamtego wieczoru. I
lepiej, żeby dziewczyna powiedziała to, co on chce usłyszeć, bo w przeciwnym
razie może nie doczekać swoich kolejnych urodzin.
Rozdział pierwszy
Rzucić szkołę
Elle siedziała
na lekcji hiszpańskiego, gapiąc się na ścienny zegar. Mogła przysiąc, że w
klasie było jakieś czterdzieści stopni Celsjusza.
Teraz kiedy do lunchu zostały zaledwie trzy minuty, zrozumiała jak
wspaniałym okresem była ostatnia przerwa świąteczna. W trakcie jej trwania ani
razu nie poczuła tych mdłości. I nie miało znaczenia, jak często to uczucie
pojawiało się w jej żołądku, i tak nie potrafiła do niego przywyknąć. Jakby jej
ciało przygotowywało się na zagładę.
Elle nienawidziła szkoły. Nie, tak właściwie, to Elle z całego serca nią
gardziła. Jedynym powodem, dla którego postanowiła przetrwać w Legacy Prep High,
była jej przyjaciółka – Chloe Masters.
Chloe jej potrzebowała. To fakt, Elle sama nie miała lekko, ale Chloe…
Ona przeżywała prawdziwe tortury. Elle zrobiłaby wszystko, żeby zapewnić jej
bezpieczeństwo. Jej przyjaciółka zasługiwała na kogoś, kto będzie nad nią
czuwał, szczególnie po tym, co się stało.
Wszystkie pieniądze, jakie Elle uzbierała podczas tej przerwy świątecznej,
musiała przeznaczyć na czesne. W przeciwnym razie zostałaby wydalona ze szkoły,
a to oznaczałoby brak ochrony dla Chloe. Na szczęście, dzięki swoim ocenom,
Elle dostawała stypendium pokrywające większość czesnego, a resztę musiała spłacić,
pracując prawie każdego wieczoru w restauracji.
Dwie minuty do lunchu. Myślałam, że
kiedy patrzy się na zegar, to czas płynie wolniej.
Elle przeraźliwie bała się lunchu. Uczniowie nie mieli okazji dokuczać
jej i Chloe w trakcie przerwy świątecznej, więc na pewno zebrała się w nich
agresja, którą, Boże dopomóż, będą musieli teraz jakoś wyładować.
Do lunchu pozostała minuta i Elle odwróciła głowę, żeby spojrzeć na
Chloe, ponieważ patrzenie na zegar mijało się już z celem. Serce jej pękło.
Chloe siedziała ze zwieszoną głową, wykręcając palce na obu dłoniach. Zawsze
tak robiła, gdy była zdenerwowana.
Elle wyobraziła sobie słodką twarz swojej przyjaciółki ukrytą pod zasłoną
włosów, oszpeconą głębokimi bliznami. Jedna zaczynała się pięć centymetrów nad
brwią i ciągnęła się aż po zagłębienie w policzku, a druga szła od skóry nad
ustami do dwóch centymetrów pod nimi. Obie znajdowały się po prawej stronie jej
twarzy.
Elle zadrżała na wspomnienie widoku Chloe zaraz po tym, jak ta została
oszpecona i przez to uczucie aż podskoczyła na dźwięk dzwonka.
Chwyciła szybko swoją torbę listonoszkę i wstała.
Uda ci się. Mimo tej
pocieszającej myśli, znowu czuła mdłości, wywołane zapewne tym, że tak naprawdę
w to nie wierzyła.
Podeszła do drzwi, czując Chloe depczącą jej po piętach. Właśnie w tym
miejscu, przez ostatnie trzy i pół roku, można było znaleźć Chloe – tuż za
Elle. Chloe powoli, każdego dnia wycofywała się coraz bardziej, każdego dnia
centymetr po centymetrze, aż w końcu zaczęła chodzić tuż za Elle. Szybko
nauczyły się, że przemierzanie korytarzy ramię w ramię, sprawiało, że stawały
się bardziej widoczne dla agresorów.
Przeszła przez próg, wkroczyła na korytarz i ruszyła w kierunku stołówki,
idąc wolnym tempem. Opracowała system na krótkie przerwy – należało dojść do sali
możliwie najkrótszą drogą, o ile na tej drodze nie stał tłum. Masa ludzi
oznaczała spotkanie tych, którzy im dokuczali, czyli na przykład Cassandry –
królowej szkoły. Elle nauczyła się, żeby nie zatrzymywać się ani na chwilę i
możliwie jak najszybciej dotrzeć do klasy. W sali lekcyjnej zawsze było
najbezpieczniej. Nauczyciele zazwyczaj siedzieli tam podczas krótkich przerw,
czekając na rozpoczęcie się kolejnych zajęć. A ostatnia zasada brzmiała: nie
patrz nikomu w oczy. Jednakże Elle nie wlepiała wzroku w ziemię. Po pierwsze to
był zły pomysł, a po drugie i tak nie należała do tego typu osób.
Tylko w trakcie przerwy na lunch korytarze były dla nich bezpieczniejszym
wariantem. W stołówce czekały o wiele większe zagrożenia.
Elle dotarła na stołówkę i spojrzała na dostępne opcje kolejek. Jak
zawsze, uczniowie ustawili się w dwie. Pierwsza prowadziła każdego dnia do
innego menu – pizza, indyk, pieczeń – można było tam zjeść to, co znalazło się
w jadłospisie na dany miesiąc. Na końcu drugiej zawsze znajdowało się to samo –
kotlet z kurczaka lub hamburger i frytki. Lecz Elle i Chloe nie miały tak
naprawdę wyboru. Dla nich dostępna była tylko jedna opcja, czyli ta kolejka, w której
ustawiło się mniej strasznych ludzi. W praktyce oznaczało to często niezbyt smaczny
lunch.
Elle podeszła na koniec krótszej kolejki, najwidoczniej pozostali
uczniowie uznali, że to co jest na końcu drugiej, jest lepsze. Przyjrzała się
ludziom, którzy w niej stali i doszła do tego samego wniosku co zwykle.
Dobry wybór – pomyślała.
Dwie osoby wepchnęły się z przodu w ich kolejkę. Jednak ani ona, ani
Chloe nie zaprotestowały. Wolały nie zwracać na siebie uwagi innych uczniów.
– Nie dzwoniłeś i nie pisałeś przez całą przerwę. Nie tęskniłeś za mną? –
Cassandra objęła Nero za szyję.
Nero objął ją w talii.
– Sorry mała. Byłem zajęty.
Nero Caruso. Był ucieleśnieniem męskiego ideału: wysoki, przystojny
brunet. Bardziej umięśniony od większości chłopaków z ostatnich klas, ale i tak
smukły. Podczas przerwy najwyraźniej podciął włosy i Elle pomyślała, że to nietypowe,
ponieważ od zawsze miał je dłuższe i zaczesane do tyłu. A teraz, kiedy były o
wiele krótsze, żyły własnym życiem. I ta wersja bardziej jej się podobała.
– Dzisiaj w nocy też będziesz dla mnie zbyt zajęty? – Elle widziała, jak
piersi Cassandry unoszą się jeszcze wyżej.
I w tej samej chwili Nero przyłapał Elle na wpatrywaniu się w nich.
Spojrzał na nią swoimi zielonymi oczami, po czym nachylił się, żeby wyszeptać
coś Cassandrze do ucha.
– Znajdźcie sobie pokój! – krzyknął ktoś stojący w kolejce.
Cassandra odrzuciła głowę do tyłu i też przyłapała Elle. W odpowiedzi posłała
jej groźne spojrzenie. To wybudziło dziewczynę z transu. Było jej wstyd, że tak
łatwo dała się zaskoczyć. Nauczyła się nigdy nie patrzeć żadnemu uczniowi w
oczy, szczególnie, gdy się z kimś obściskiwał.
Rany, co się ze mną dzisiaj dzieje?
Tylko tego jej brakowało – wkurzyć Cassandrę. Cassandra uwzięła się na nią już
od pierwszej klasy, kiedy chłopak, którego Cassandra najprawdopodobniej lubiła,
powiedział Elle, że podobają się mu jej włosy. Cassandra zrobiła wtedy z niej cel
zaczepek i od tamtej chwili chłopak trzymał się na dystans.
Kolejka wreszcie ruszyła do przodu i Elle z Chloe mogły w końcu wziąć po
tacce. Dzisiaj w menu były lasagne, zielona fasolka i mus jabłkowy. Szczerze mówiąc, mogło być gorzej.
Wyjęła wodę z lodówki i dotarła do bufetowej, wręczając jej swój numerek.
– 1089.
– Możesz brać na kreskę tylko w pierwszym tygodniu, Elle, potem będziesz
musiała zasilić konto albo przynosić codziennie pieniądze. – Bufetowa mówiła
głośniej, niż zachodziła taka potrzeba. – Nie zamierzamy przerabiać tego samego
w tym roku. – dodała.
Elle chyba nie mogła czuć większych mdłości.
– Dobrze. – Przesunęła się, żeby Chloe mogła podać swój numer.
– 1072. – Na widok przerażonej twarzy Chloe, Elle mdliło jeszcze bardziej.
Musiały teraz dotrzeć jakoś do swojego stolika.
Elle ruszyła w kierunku miejsca, gdzie obie zwykle siedziały. Na stołówce
był z góry ustalony rozkład, kto gdzie siedział. Prymusi zajmowali miejscówki najbliżej
kolejek. Nikt im nie dokuczał, po prostu byli ignorowani. Stoliki z tyłu
zajmowali tzw. popularni. A Elle i Chloe od trzech i pół roku jadły w tym samym
miejscu, niedaleko drzwi i prymusów. Tylko jeden stolik pełen nerdów oddzielał
Chloe i Elle od popularnych uczniów. Mówiły na nich: roboty.
Elle usiadła tyłem do drzwi – lubiła dokładnie widzieć, co dzieje się na
stołówce. Chloe usiadła naprzeciwko niej – ona z kolei nie chciała widzieć
nikogo.
– Spałaś wczoraj? – zapytała Elle ze współczuciem. Elle wiedziała, że
Chloe nie sypiała zbyt dobrze. Często miała koszmary. Jednak dzisiaj wyglądała,
jakby w nocy nie przespała nawet jednej pełnej godziny. Była trupio blada. Jej
czarne włosy zmatowiały i Chloe starała się zakryć nimi prawą stronę swojej twarzy.
Elle zauważyła, jak bardzo zapadnięte były jej szare oczy o szczerym spojrzeniu.
– Niezbyt dużo. Chyba po prostu nie chciałam wracać do szkoły. – Ze
względu na swoją przyjaciółkę, Chloe zmusiła się do lekkiego uśmiechu.
Po chwili jednak znowu spojrzała na Chloe ze współczuciem.
– Nie martw się. To nasz ostatni semestr. Już niedługo nie będziemy
musiały oglądać twarzy robotów. Poza tym może czterdzieści pięć minut mija szybciej,
niż to zapamiętałyśmy – pocieszyła ją Elle, próbując żartować z sytuacji.
– Nie było nas trzy tygodnie, Elle, a nie trzy lata – odpowiedziała cicho
Chloe.
– Hej, przez trzy tygodnie dużo może się wydarzyć. W trakcie przerwy
roboty mogły poprosić kogoś o serca. – Zaśmiały się na tę wizję.
– Gdyby tak było, to okazałoby się, że moja cała licealna kariera była
jednym długim koszmarem, a ja obudzę się właśnie… – Chloe zacisnęła powieki i
otworzyła je sekundę później. – W tym momencie. Nic z tego, wygląda na to, że
nikt nie poprosił dobrej wiedźmy Gladioli o pomoc. – Elle prychnęła śmiechem i nawet
Chloe nie mogła się powstrzymać od chwilowej radości. Elle ucieszył widok
rozluźnionej Chloe.
Obie zaczęły jeść lunch; Elle uważnie przyglądała się stołom robotów. Tamta
strona stołówki była tak właściwie całkiem różnorodna. Było tam kilka stołów ze
sportowcami – przy jednym z nich siedziała cała drużyna futbolowa, a przy
reszcie znajdowała się mieszanka graczy baseballu, softballu, koszykówki i
piłki nożnej. Dla reszty ludzi pozostało zaledwie kilka stolików.
Przy tym, którego nienawidziła najbardziej, siedziały wielbicielki mody
ubierające się wyłącznie w ubrania od projektantów i należące w większości do
zespołu cheerleaderek. Cassandra była, oczywiście, szefową tego stołu. Obok
znajdowali się ci obrzydliwie bogaci, naprawdę obrzydliwie bogaci. Siedzieli tam sami chłopacy, a
najważniejszy przy tym stole był Sebastian, brat bliźniak Cassandry. Elle
drżała ze strachu nie tylko na jego widok, ale nawet na sam dźwięk jego
imienia.
I w ten sposób docierało się do ostatniego stołu, którego skład trudno
było właściwie opisać. Od zawsze siedziała tam ta sama trójka – Nero, czyli tak
właściwie król Legacy Prep oraz jego dwóch kumpli. Cała trójka była nazywana
przez pozostałych uczniów „ekipą Nero”. Większy miał na imię Amo, a mniejszy
Vincent. Wszyscy byli w ostatniej klasie. Jednak tym razem Elle zauważyła
jeszcze jednego chłopaka siedzącego przy ich stoliku.
Musi być w pierwszej klasie.
Elle zastanawiała się, kto to. Z tej odległości widziała tylko jego blond włosy.
Nagle poczuła, że coś się zmieniło. Zdała sobie sprawę z tego, że
popełniła ogromny błąd – straciła czujność.
– Cały dzień cię szukałam. Potrzebuję kelnerki, która by po mnie
posprzątała. – Cassandra zepchnęła talerz Elle ze stołu, po czym na nowo
rozbrzmiał jej skrzekliwy głos. – No, wyczyść to, kelnerko.
Na stołówce zapanowała cisza. Na słowo kelnerka Elle dostawała gęsiej skórki, a jednak dla reszty uczniów
mogło to być równie dobrze jej prawdziwe imię.
Elle pomyślała o dwóch możliwych rozwiązaniach. Opcja numer jeden:
zignorować to, co się wydarzyło lub udawać, że nic się nie słyszało. Opcja
numer dwa: odpowiedzieć coś mądrego albo rzucić kilka krótkich słów. Wybrała
pierwszą i skupiła wzrok na Chloe, czego
zaraz pożałowała, widząc panikę na twarzy przyjaciółki.
– Wiem, że mnie słyszysz, suko. – Cassandra uniosła talerz Chloe i umiejscowiła
go nad jej głową. Chloe szybko próbowała się odsunąć, ale dwie Blond-Dupy Cassandry stanęły po
jej obu stronach, zmuszając Chloe do pozostania na miejscu.
– Posprzątaj ten bałagan, jak na kelnerkę przystało albo ten dziwoląg
będzie musiał sprzątać po sobie.
Dziwoląg było jedynym słowem,
które wprawiało Elle w większe obrzydzenie niż kelnerka.
Nagle poczuła, że ktoś uderzył ją w twarz. To był Sebastian. Elle spojrzała
na Chloe nerwowo wykręcającą swoje palce. Przed takimi właśnie rzeczami chciała
chronić swoją przyjaciółkę,
Okej, nie mogło być gorzej. Elle
spojrzała na bałagan na podłodze. Akurat dzisiaj musieli serwować do jedzenia
te trzy rzeczy. Dziewczyna schowała
dumę w kieszeń i podniosła ścierkę. Następnie wepchnęła dumę jeszcze głębiej do
kieszeni, uklękła i zaczęła sprzątać podłogę.
Gdy Elle skończyła się już hańbić, podeszła do Chloe.
– Chodź, Chloe. Idziemy. – Wyciągnęła do niej rękę. Wiedziała, że Chloe
nigdy by jej nie chwyciła, ale to był znak, żeby się stąd zmywały.
– Sorki, przegapiłaś jedno miejsce. – Cassandra chciała przechylić talerz
znajdujący się nad głową Chloe, więc Elle zrobiła jedyną rzecz, jaka przyszła
jej do głowy. Popchnęła talerz mocniej w przeciwnym kierunku, obrzucając Cassandrę
jedzeniem.
Stołówkę wypełniły mieszane reakcje. Niektórzy nie mogli powstrzymać się
od śmiechu, podczas gdy inni byli najwyraźniej zszokowani tym, co się właśnie
wydarzyło i nie umieli w żaden sposób zareagować. Elle czuła większe mdłości niż
kiedykolwiek. Jakby za chwilę miała naprawdę zwymiotować tę odrobinę lunchu,
którą zjadła, zanim znalazł się na podłodze.
– Pieprzona suka! – Głos Cassandry stał się bardziej skrzekliwy, niż zdawałoby
się to możliwe. – Już po tobie.
Elle już wiedziała, że mają teraz tylko jedną opcję: ucieczkę.
Złapała za tył koszulki Chloe i ją pociągnęła. Chociaż jej przyjaciółka
była w kompletnym szoku, to nie na tyle, żeby nie móc się ruszyć. Elle pobiegła
w kierunku drzwi – właśnie dlatego siedziały przy stoliku znajdującym się
najbliżej wyjścia.
Jednak tuż przed tym, jak do nich dotarły, zauważyła pana Evansa stojącego
w przejściu. Pan Evans uczył ją angielskiego i jako jedyny w Legacy Prep wierzył
w kreatywne nauczanie, a do tego był miły dla oka. Wszystkie dziewczyny się w
nim podkochiwały, od kiedy na początku roku zaczął uczyć w tej szkole.
Cholera, była w potrzasku. Elle
po prostu zamarła bez ruchu, w pełni świadoma, że już po niej. Zrobienie czegoś
takiego Cassandrze nikomu nie uchodziło płazem.
– Elle, Chloe, wracajcie do klasy – nakazał spokojnie pan Evans. Brzmiał
nieco zbyt spokojnie, ale Elle nie zamierzała marnować ani sekundy. Postanowiła
od razu skorzystać z tej przepustki. Właśnie wygrała cholerny los na loterii.
Elle i Chloe ulotniły się ze stołówki. Wychodząc, Elle znowu usłyszała
pełen opanowania głos pana Evansa.
– Panno Ross, proszę posprzątać ten bałagan, który pani zrobiła. Przecież
nie mogę dopuścić do tego, żeby pozostali uczniowie myśleli, że mogą bezkarnie
robić takie rzeczy, prawda? Aha, a kiedy już pani skończy, proszę dołączyć do
mnie w biurze wicedyrektora… – Jego głos cichł w oddali.
Już po mnie. Jestem praktycznie
martwa. – pomyślała.
Gdy dotarły do klasy od hiszpańskiego i zamknęły się za nimi drzwi, Elle
odezwała się jako pierwsza.
– Tak bardzo cię przepraszam, Chloe. To była odruchowa reakcja. Nie
chciałam, żeby ubrudziła cię
jedzeniem.
– Wiem, ale co my teraz zrobimy? Ona nas zabije. Wiesz o tym. – Elle nie
była pewna, czy Chloe oddychała ciężko po biegu, czy ze strachu o swoje życie.
Elle usiadła i położyła głowę na biurku.
– Nie mam pojęcia. – Znowu spojrzała na Chloe. – Jakieś pomysły?
– No, możemy rzucić szkołę. – Chociaż Chloe brzmiała sarkastycznie, to w
rzeczywistości mogło być ich jedyne wyjście.
Czy to książka dla Was?
Przed decyzją o przeczytaniu książki poczekam na Twoją recenzję. 😊
OdpowiedzUsuńOstatnio wątki mafijne w tego typu książkach są bardzo popularne.
OdpowiedzUsuńKsiążki mafijne są ciekawe, ale mam nadzieję, że to nie będzie książka w stylu 365 dni..
OdpowiedzUsuńmogłaby być i dl mnie ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to będzie lepsze od 365 dni i ten watek mafijny naprawdę tu zaistnieje :]
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo na pewno będzie ciekawa lektura :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie, mimo, że lubię kryminały, thrillery etc. Brzmi trochę jak łatwa książka na jeden wieczór.
OdpowiedzUsuńZastanowię się jeszcze nad tą książką. Na chwilę obecną mam jednak inne w planach. ;)
OdpowiedzUsuńPoczekam na opinię powieści.
OdpowiedzUsuńNa razie trudno powiedzieć. Może po przeczytaniu Twojej opinii zdecyduję, czy to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Cię porwało, bo poświęciłaś na to sporo czasu. Widać, że warto czytać....
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy
Możliwe, że i ja się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńSerie mafijne to ja lubię czytać. Może się skuszę :)
OdpowiedzUsuń