Remigiusz Mróz to autor, którego nikomu nie trzeba już
przedstawiać. Kojarzony, nie bez przyczyny, z literackimi kryminałami, które
spod jego pióra wyrastają jak grzyby po deszczu, teraz doprawdy zaskakuje
swoich czytelników powieścią spod gatunku fantasy. I choć na co dzień stronię
od takich historii, musiałam sprawdzić jak pisarz poradził sobie z kreacją
zupełnie innego świata. „Chór zapomnianych głosów”, ku mojemu zaskoczeniu, okazał
się wznowieniem wydania z 2014 roku. A książka okazała się jakże zupełnie inna
od pozostałych powieści autora i tylko sarkazm z dialogach przypominał mi, że
to przecież ten sam, a nie inny Mróz. Jakie zatem historia zrobiła na mnie
wrażenie? I co było, według mnie, tak odbiegające od znanego mi stylu autora?
Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Astrofizyk Hakon
Lindberg przedwcześnie budzi się z kriogenicznego snu. Pięćdziesiąt lat w
diapauzie. I o pięćdziesiąt za mało. Coś poszło nie tak… Mężczyzna szybko
przekonuje się, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. Bo porozrzucane wokół
niego, rozbebeszone ciała współpasażerów okrętu kosmicznego świadczą tylko o tym, że na pokładzie znalazł
się okrutny zabójca. Okazuje się, że oprócz Hakona przeżył tylko nawigator Dija
Udin Alhassan, który zdaje się być tak samo zdezorientowany całą sytuacją, jak
on sam. Czy to Dija dokonał zbrodni i tym samym przerwał żmudną misję?
W obliczu braku
pomocy, która przecież nadejść nie może, zostają pozostawieni sami sobie.
Sytuacja staje się jedną z tych bez wyjścia i choć zdaje się, że na pokładzie
nie ma nikogo więcej, co jakiś czas dzieją się rzeczy, które każą powątpiewać w
tą teorię. Nie do końca ufając sobie nawzajem, mają do wykonania bardzo trudne
zadanie. Czy dotrą do przyczyny rozegranej makabry? Czy istnieje jakakolwiek
szansa na to, że uda im się przetrwać?
JEDYNI OCALENI
Skandynaw i Arab
– nie jednak radykał. Oboje zdezorientowani,
nieufni względem siebie, a jednak zdani na swoje wyłącznie towarzystwo. Jako
odważni śmiałkowie wyruszyli w kosmiczną misję, która skończyła się klapą.
Najgorsze jest jednak to, że są świadomi
niemożności zasięgnięcia pomocy. Bardzo trafnie oddaje autor ich
nastroje, z jednej strony nastawienie do walki i chęć odkrycia prawdy, z
drugiej słabości, niepewności, chęć
wypchnięcia do przodu tego drugiego, bo przecież w grę wchodzi ocalenie
własnego życia. Są kąśliwe komentarze,
słowne przepychanki. Jest w końcu wielki znak zapytania ciągnący się za ich
poszczególnymi zachowaniami. Czy na pewno oboje mają czyste intencje? Czy są
jedynymi ocalałymi? To, co jednak było dla mnie trudne do przełknięcia, to nazwiska
postaci. Z Mrozem nierozerwalnie kojarzą mi się typowo polscy bohaterowie.
A tutaj łamańce językowe, za którymi
niestety nie przepadam. Po kilkunastu stronach na szczęście udało mi się
przywyknąć.
OBCA CYWILIZACJA?
A MOŻE CZŁOWIEK MORDERCA?
Powieść, jak na science fiction przystało, miesza świat rzeczywistych, ludzkich odruchów
z tym, co wciąż nieodkryte bądź po
prostu nierealne. W grę wchodzi środowisko wciąż niezbadane dla ludzkości. Wszechświat, który być może kryje
jeszcze jakieś niespodzianki. Autor pozostawia pole manewru tajemnicy, pojawiają
się niewyjaśnione zdarzenia takie jak chociażby rozpoczęcie nadawania z mostku,
przy którym nikt się nie znajduje. Czytelnikowi towarzyszy więc świadomość możliwej ingerencji obcych cywilizacji.
Czy jednak tak daleko wypłynął autor wyobraźnią? Czy taki obrał kierunek? O tym
napisać Wam już nie mogę, choć przyznam, że rozległych i odważnych pomysłów mu
nie zabrakło.
JAK NA FANTASY
PRZYSTAŁO…
W tle typowo fantastyczne
otoczenie. Diapauza, naukowe teorie, pięćdziesiąt lat dzielących bohaterów
od Ziemi. Atmosfera bywa duszna, a
sama myśl o dzielącej postaci odległości od pomocy, paraliżuje. W to wszystko
przemyca Remigiusz Mróz swoje umiejętności
kreowania sensacji. Są makabryczne, krwawe sceny, od których tak naprawdę
wszystko się zaczyna. Samo zakończenie było dla mnie wielką zagadką. Autor
umiejętnie zwodził moją intuicję fundując wiele fabularnych zwrotów. Co nieco
przeczuwałam, chociaż zdaje się, że to nie koniec. Po finalnych słowach
historii następuje zapowiedź kolejnej
części.
DLA KOGO?
Zupełnie nowe
oblicze Mroza. Do książki można więc podejść bez uprzedzeń czy konkretnych
oczekiwań. Na pewno sugeruję tytuł czytelnikom stricte lubującym się w powieściach science fiction, gotowym na
starcie z nutą nierealności. Wartka
akcja, różnorodność zdarzeń i zachowań, plastyczne opisy i ciekawe dialogi –
jak to zawsze u autora bywa. Według mnie, nie ma to jak dobry kryminał,
choć jako antyfanka typowego fantasy na pewno przy książce bawiłam się
zaskakująco dobrze. Myślę więc, że zagorzali wielbiciele gatunku nie będą
zawiedzeni.
Za książkę oraz
dodatki bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.
Tym razem chyba jednak nie dla mnie ....
OdpowiedzUsuńJa jeszcze w ogóle nie poznałam twórczości autora :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię science fiction może po nią sięgnę. Do tej pory nie czytałam nic tego autora.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
dość ciekawa pozycja ;)!
OdpowiedzUsuńMroza czytam od dwóch lat. Nie wszystko mi się podobało, ale po przeczytaniu ostatniej strony zawsze pojawiała się jedna myśl - to musiał napisać szalenie mądry mężczyzna...
OdpowiedzUsuńPo książkę sięgnę, a może znajdę ją pod choinką...
ogólnie Mroza nie trawię, ale piszesz, że nowe oblicze... więc trochę mnie to intryguje.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości autor, więc może to będzie dobry początek. 😊
OdpowiedzUsuńW listopadzie po raz pierwszy miałam styczność z twórczością pana Mroza i muszę przyznać, że nie za bardzo się polubiłam ze stylem tego autora. Nie mam więc chęci na poznawanie jego kolejnych książek... A już na pewno nie powieści science fiction, bo to totalnie nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja nie jestem chyba do niej przekonana :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nic Mroza nie czytałam. Wole mniej popularnych autorów. Pewnie za jakiś czas nadrobie braki, bo to juz troche wstyd nie wiedziec co wychodzi spod piora tego autora.
OdpowiedzUsuńNo cóż... ja przeczytałam ją niedawno i chyba nie jestem tak optymistycznie do niej przekonana. Jeszcze nie napisałam recenzji, bo sama nie wiem jak to opisać :]
OdpowiedzUsuń