Czy nasza planeta jest jedyną, na której toczy się życie?
Czy człowiek ma wyłączność, jeśli chodzi o dominację ras? A może gdzieś we
wszechświecie istnieje inna, nieznana nam cywilizacja, która pewnego dnia
postanowi dać o sobie znać? Tyle słowem wstępu, ponieważ w cyklu Lux autorstwa Jennifer L. Armentrout
przybyli spoza Ziemi Luksjanie zdążyli już mocno zaznaczyć pośród ludzi swoją
obecność. A niektórzy z nich okazali się
prawdziwie fascynujący. Autorka wychodzi zatem naprzeciw swoim fanom oferując
spin-off cyklu, pt. „The Darkest Star”. Poznajcie siedemnastoletnią Evie i tajemniczego
Luca. Jeżeli jesteście fanami historii spod gatunku paranormal romance tudzież
fantasy, zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Ziemia mocno
odczuła obecność Luksjan, którzy nadal stąpają po planecie człowieka. Jednym z
miejsc, w których można ich spotkać, jest klub Foretoken. To właśnie tam ludzie
i kosmiczni przybysze mogą spotykać się bez poniesienia większych konsekwencji.
Prawie… Kiedy do klubu, w tajemnicy przed matką, wybiera się Evie nie ma
pojęcia, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo. A wszystko dlatego, że poznała
Luca. A Luc miał okazję poznać już wcześniej jej rodzinę i to od mało
pochlebnej strony. Zainteresowana nowopoznanym światem Evie nie odpuszcza,
pchając się w coraz większe niebezpieczeństwo. Zafascynowana Luc’kiem poznaje
kolejne tajemnice nie zdając sobie sprawy z tego, że czasami niewiedza bywa
błogosławieństwem. Luc nie jest jednak Luksjanem. Jest kimś znacznie
potężniejszym…
Kiedy zaczynają
ginąć kolejne dziewczyny, robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Czy Evie
ujdzie z życiem? Kim tak naprawdę jest Luc i jaką prawdę o sobie samej odkryje
bohaterka?
ON KOGOŚ MI
PRZYPOMINA…
Evie to młoda dziewczyna, która – jak się okazuje – tak naprawdę
niewiele dotąd wiedziała o otaczającym
ją świecie. Żyjąc w bańce błogiej nieświadomości tak mocno fascynuje się
odkrywaniem prawdy, że naiwnie ryzykuje.
Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, a jednak je bagatelizując. Luc to w dużej mierze Daemon, czyli
główny bohater kolejnych tomów serii LUX. Mroczny,
pełen zagadek, niebezpieczny, budzący ciekawość, a zarazem zachowujący się
w nie do końca zrozumiały sposób. Do czasu. Nie mam nic przeciwko powieleniu
osobowości, bo zdaję sobie sprawę, że nie tak łatwo w książce tego samego cyklu
naszkicować inną męską, a zarazem ciemną pod względem charakteru postać. I choć
pomiędzy tą dwójką przez długi czas nie dopatrzyłam się chemii, z czasem zaczęło się coś dziać.
ŻYCIE PO INWAZJI
Powieść rozpoczyna się w momencie, kiedy ludzie doszli już do siebie po wielkiej inwazji
Luksjanów, którzy chcieli przywłaszczyć sobie Ziemię na własność. Życie
wróciło do normy i choć wiele osób poniosło śmierć, rodziny zdążyły na nowo
ułożyć sobie priorytety i codzienny rytm. Nie brakuje jednak niejasności związanych z klubem Foretoken,
w którym można spotkać prawdziwych, aczkolwiek niejednokrotnie przystojnych
przybyszy spoza planety. Z jednej strony nie dzieje się nic spektakularnego, z
drugiej zaczynają ginąć kolejne
dziewczyny, którym było dane widzieć zbyt wiele. Historia nabiera tempa. Do
tego wszystkiego w domu Evie zjawia się
Luc, który najwyraźniej… zna już jej mamę. I działa to też w drugą stronę.
Zaszokowana dziewczyna dowiaduje się, że jej ojciec wcale nie był tym, za kogo
go miała. Autorka sprytnie łączy ze sobą
kolejne wątki, nie ograniczając się wyłącznie do uproszczonych konstrukcji
fabuły. Jest dynamicznie, pojawiają się zwroty akcji i nowe fakty, którym
ja z czystą przyjemnością po prostu się przyglądałam.
WĄTEK MIŁOSNY
Wątek miłosny nie
jest nachalny. Rozwija się etapowo, oczywiście bazując na pewnych zbiegach
okoliczności, niemniej jednak trzeba sobie poczekać na rozwój sytuacji, której
towarzyszą rozliczne pytania, poznawanie siebie nawzajem, troska i elementy paranormal. Nie jest to jedna z tych
powieści, w których uczuciowe „ochy i achy” wychodzą na pierwszy plan. A
wyważona tematyka sprawia, że „The Darkest Star” może okazać się książką, która
przypadnie do gustu wielbicielkom różnych gatunków.
DLA KOGO?
Dlaczego „wielbicielkom”? Bo to historia raczej dla dziewczyn. Dla fanek historii fantasy z romantycznym akcentem. Może niekoniecznie dla starszych czytelniczek, a dla młodzieży. Jako że książka
stanowi spin-off serii, radziłabym wpierw
zapoznać się z losami poprzedników świata LUX, niemniej jednak na upartego można
sięgnąć po tą powieść bez znajomości innych tomów, w końcu dotyczy ona losów zupełnie nowej pary. Chcecie przekonać się o tym,
że przybysze z innej planety potrafią być równie rozpalający jak nasi ludzcy mężczyźni?
Zobaczcie co ma Wam do zaoferowania Jennifer L. Armentrout.
Recenzja powstała we współpracy z księgarnią inverso.pl, która przeznaczyła niniejszy
egzemplarz do recenzji. Serdecznie dziękuję.
Nie czytałam poprzedniej części autorki, dzieki której ta powstała. Ja mam pecha do paranolmalnych romansów. Jeszcze nie wiem czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Lubię mroczne książki, ale nie przepadam za młodzieżową literaturą... może kiedyś powinnam się skusić i dać szansę. Zobaczę :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę po tę książkę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Nie mówię nie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wątek miłosny nie jest nachalny. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńRaczej nie planuję lektury :)
OdpowiedzUsuńNie skreślam tej książki całkowicie, ale w najbliższym czasie jej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie planuję sięgać po tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie, ale kto wie mogłaby mnie zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, więc nie skuszę się na tę pozycję ;)
OdpowiedzUsuńZnam serię Lux i była fajna:)
OdpowiedzUsuńMoże mi sie spodobać
OdpowiedzUsuń