czwartek, 25 kwietnia 2019

"Czarna Madonna" - Remigiusz Mróz.
Kiedy samolot znika znaczy się, że wokół czai się zło...


Każdy z nas miał już okazję zderzyć się z obiegającymi świat wiadomościami dotyczącymi jakieś samolotowej katastrofy. Od czasów słynnych zamachów na amerykańskie wieżowce w krąg obaw przed lataniem wpisują się także akty terrorystyczne, które przychodzą do głowy od razu kiedy tylko słyszy się o zniknięciu z radarów któreś z latających maszyn. Tym razem ludziom przychodzi zderzyć się z zagadką zaginionego Boeinga, z którym kontakt utracono w okolicach Morza Śródziemnego. I chociaż opisana przeze mnie sytuacja jest literacką fikcją, należy mieć na uwadze to, kto jest jej autorem. Wszak Remigiusz Mróz tworzy tak wiarygodne historie, że wielu czytelników zdążyło wręcz przywyknąć do myśli istnienia chociażby słynnej adwokat Chyłki. Jak było tym razem? Czy „Czarna Madonna” zrobiła na mnie podobne wrażenie?

ZARYS FABUŁY
Nic nie wskazywało na to, że lot Boeinga 747 zakończy się w taki sposób. Pasażerowie, pośród których była szykująca się do ślubu Aneta, mieli wylądować w Tel Awiwie. Tymczasem samolot nie dotarł na miejsce. Co się z nim stało? Przepadł? Nie do końca. Chociaż zniknął z radarów, co jakiś czas z jego transportera dociera sygnał. Rejestrowany z różnych stron świata.

Filip, w którego życiu niewątpliwie zaczyna dziać się coś niepokojącego, nie potrafi czekać z założonymi rękoma wiedząc, że pośród zaginionych pasażerów znajduje się jego ukochana. Im jednak więcej odkrywa, tym mocniej utwierdza się w przekonaniu, jak przerażająca może być prawda.

Co ma z tą sprawą wspólnego wizerunek Czarnej Madonny?

GŁÓWNY BOHATER, OSOBISTE ŚLEDZTWO
Głównym bohaterem powieści zostaje człowiek, któremu bieg zdarzeń pokrzyżował nieco plany. Miał zostać Bożym sługą, tymczasem kiedy pojawiła się Aneta uświadomił sobie, że jego powołaniem jest małżeństwo i miłość do kobiety. Sęk w tym, że los kolejny raz wylewa na niego kubeł zimnej wody. A wszystko dzieje się w momencie, kiedy na wskutek obowiązków nie wchodzi na pokład samolotu razem z ukochaną, która docelowo ma odbyć pielgrzymkę do Bożego Grobu w Jerozolimie. Mężczyzna nie zdaje sobie sprawy z tego, że być może widzi ją ostatni raz. Kto jednak jest w stanie przewidzieć zniknięcie samolotu? I to jeszcze takie?

MROCZNY KLIMAT
Nie banalny zamach i nie oklepana katastrofa wchodzą w grę. W końcu książka klasyfikowana jest jako horror, co przyznam – w moim doświadczeniu z prozą Mroza staje się totalną świeżością i czytelniczym debiutem. Opętania, egzorcyzmy, złe-paranormalne moce… Powieść bez dwóch zdań ma swój mroczny klimacik i potrafi wywołać gęsią skórkę, choć przyznam, że niektóre fragmenty rozległych opisów nieco mnie nużyły. Mam wrażenie, że akcja tej historii nie jest tak dynamiczna, jak to dzieje się w przypadku chociażby serii z popularną Chyłką. Gdyby tak wyrwać kilkadziesiąt stron, być może lektura zyskałaby na wartości.

WĄTEK RELIGIJNY, SMACZKI I SŁABOŚCI
Czego można się domyślić spoglądając na samą okładkę, autor wplata w treść wątek religijny. Nie ukrywam, że trochę obawiałam się negatywnego spojrzenia na tę kwestię, która w moim życiu jest po prostu czymś nietykalnym. Remigiusz Mróz zachował jednak stosowny umiar, zaciekawiając i bastując wtedy, kiedy trzeba. Książka ma kilka smaczków i ciekawostek, które zrobiły na mnie dobre wrażenie i zachęciły do głębszych poszukiwań w sieci. Widać, że autor dobrze przygotował się do tematu. Nie do końca jednak był w stanie scalić wszystkie dobre pomysły w płynną całość. Mam wrażenie, że czegoś mi tutaj zabrakło. Być może tej wiarygodności? Przytupu? Koniec na pewno zadziałał jednak na korzyść książki, z czego ogromnie się cieszę, bo wytrwale, z różnym nastrojem, do niego brnęłam.


PODSUMOWANIE
„Czarna Madonna” to lekko kontrowersyjna, poruszająca na pewno bardzo ciekawe tematy książka, nieco inna od tych, do których zdążyłam się przyzwyczaić jeśli chodzi o prozę Remigiusza Mroza. No cóż… zdecydowanie wolę go w „kryminalnym” wydaniu i choć ponarzekałam na tempo akcji, w efekcie nie nazwałabym tej powieści złą. Raczej przeciętną jak na standardy, do których autor zdążył nas już przyzwyczaić. Być może gdyby nie był to Mróz, poleciałoby siedem z minusem w dziesięciostopniowej skali. Tymczasem Panie Remigiuszu, szósteczka dla Pana. I z utęsknieniem czekam na kolejne dobre kryminały.

wydawnictwo: Czwarta Strona
kategoria: horror/dreszczowiec
ilość stron: 460
data wydania: lipiec 2017

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję księgarni Mega Książki.

12 komentarzy:

  1. Na razie pasuję, jedna książka Mroza zrobiła na mnie słabe wrażenie. Ale kto wie, może w przyszłości dam szansę dalszej twórczość autora ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj wypożyczyłam pierwszą książkę Mroza, 'nieodnaleziona'. Zobaczę, czy będą to moje klimaty. Ponoć jego twórczość albo się kocha, albo wręcz przeciwnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele osób uważa, że jest to jedna z najsłabszych książek autora. Ja nie czytałam, ale może kiedyś, sama to sprawdzę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojj nie moja kategoria. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam się jeszcze z twórczością pana Mroza, może kiedyś się zapoznam, ale na pewno nie zacznę od tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam tej książki. A czeka już dość długo na mojej półce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety nie moje klimaty :P
    Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka czeka na swoją kolej na mojej półce ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kompletnie mnie nie ciągnie do tego tytułu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Do tej pory nie miałam okazji przeczytać żadnej książki Mroza ale mam zamiar to nadrobić - nie wiem czy konkretnie od tego tytułu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie już "Behawiorysta" nie chwycił za serce, więc na razie nie mam ochoty na więcej Mroza.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja przeczytałam póki co "Behawioryste" i na pewno sięgne po kolejne książki Autora, ale chyba jednak nie po tą ...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...