Poprzednia powieść cyklu Pucked zrobiła na mnie bardzo niespójne wrażenie. Na tyle, że
zdecydowałam się sięgnąć po kolejną powieść autorki, by sprawdzić, jak to z jej
twórczością naprawdę jest. Z jednej strony mocno wulgarna, z drugiej definitywnie
poprawiająca humor. Z irytującymi „bobrami” na czele, ale i ostatecznie
bohaterami, których dało się polubić. Co zatem serwuje Helena Hunting w „Pucked
up”? Na pewno historię nowej pary. Ale choć na pierwszy plan wychodzą kolejne
postaci, w tle wciąż pozostaje to samo środowisko ponętnych i lubiących
korzystać z życia gwiazd hokeja. Gotowi na nową porcję namiętnych wrażeń? Na tą
recenzję zapraszam fanki mocno pieprznych treści.
ZARYS FABUŁY
W świecie Bucka
Buttersona nie ma proszenia się o randki i seks. Chętnie do przetestowania jego
sprzętu laski same pchają mu się do łóżka. Nic więc dziwnego, że zdążył już
wyrobić sobie taką, a nie inną reputację, która może mu jednak trochę
przeszkodzić wtedy, kiedy będzie myślał o poważnym związku. Czy kiedykolwiek się
na to zdecyduje? Zdaje się, że tak. Właśnie nadeszła chwila, kiedy Buck ma dość
przelotnych przygód i chce zawalczyć o uczucia Sunny Waters, która z pewnością nie
jest jedną z tych łatwych do zdobycia panienek. Czy mu się uda? Czy Sunny w
końcu się w nim zakocha? Czu Buck w ogóle nadaje się do stałych związków?
ZNAJOMI BEZ
BONUSU. CZY COŚ Z TEGO BĘDZIE?
Podoba mi się fakt, że autorka postawiła w tym tomie na męski punkt widzenia. Pierwszoosobową narrację przejmuje więc
Buck, który choć momentami denerwujący, staje się czytelnikowi
całkiem bliski. Popularny, rozchwytywany
hokeista, który na wskutek wypadku przy pracy zyskał nowe, zdecydowanie
poprawiające jego wygląd zęby. Typowy casanova,
sportowiec na lodzie i w sypialni. Ale stop! Teraz postanawia się zmienić. Czy
tak łatwo odkleić od siebie poprzyszywane
łatki? Z pewnością nie, tym bardziej, kiedy wokół pojawiają się ludzie
zdecydowanie nieułatwiający sprawy. Buck to jednak także dobry i uczuciowy facet, stąd patrzyłam na jego poczynania z
przymrużeniem oka. Sunny z kolei,
nie jest jedną z tych kobiet, które od razu wskakują do łóżka. Potrzebuje przekonania, bo ma do siebie szacunek. Daleko jej jednak także do
cnotki, więc jak na powieść Helen Hunting przystało, pikanterii nie zabraknie.
ODWAŻNIE,
WULGARNIE, ZABAWNIE, CZYLI SŁOWO NA TEMAT TŁA
Już na samym
wstępie autorka wyraźnie zarysowuje klimat, który potem będzie panował w
całej książce. Wniosek nasuwa się sam. To nie
jest grzeczna i ckliwa lektura. Nagość,
że tak powiem okrężną drogą – wszędobylskie
męskie narządy płciowe, myślące dolną częścią ciała kobiety i (trzymajcie
mnie proszę) znowu te bobry! Przy książce
nieraz można przewrócić oczami z powątpiewaniem, ale autorka idzie tą drogą nie
w kierunku zbudowania lektury na wzór Greya, przepełnionej BDSM i
uzależnieniami od kontrowersji, ale po to, żeby zbudować zabawne środowisko typowych samców alfa. W efekcie książka oprócz tego, że należy do odważnych,
zdecydowanie należy także do poprawiających humor. Jeśli czytelnik jest w
stanie podejść z dystansem do literatury i nie nastawia się na wielce
romantyczną, a po prostu śmieszną
przygodę, to może być właśnie to.
JAKA TO MIŁOŚĆ?
Akcja w dużej mierze skupia się na walce Bucka o względy Sunny, a więc także na pokonywaniu swoich
przyzwyczajeń i dotychczasowych opinii. To bezsprzecznie historia o miłości, w której co prawda główni bohaterowie już się
znają, ale jeszcze daleko im do pełnego i dojrzałego uczucia. Są kontrowersyjne
zdjęcia, osoby trzecie, są więc przeszkody dające w efekcie posmak historii nie tak banalnej, choć wyzbytej dramatów i
głębi. W tle postaci z pierwszego tomu, Violet i Alex, ale także i ci,
którzy będą mogli wykazać się przy okazji trzeciej części.
PODSUMOWANIE
Książka nie jest
idealna, nie niesie też jakiegoś wyrazistego przekazu. Jest jednak zabawna i to w taki wkurzający, ale przystępny
i możliwy do zaakceptowania sposób.
Aż sama się dziwię, że to stwierdzam, ale dobrze
się przy niej bawiłam. Nie obyło się
bez schematów i porównań względem pierwszego tomu. Myślę jednak, że
poszukiwaczki lekkich, zabawnych,
pieprznych i odważnych treści, które przymkną oko na rozliczne pojawiające
się kije, i to nie tylko te hokejowe, będą zadowolone.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Szósty Zmysł.
Miałam już w swoim życiu fazę na takie powieści, ale dość szybko mi przeszła i teraz omijam je szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się tytuł Twojego wpisu ;).
OdpowiedzUsuńAle po książkę nie sięgnę, zdecydowanie nie moje klimaty ;)
niby nie mój klimat, ale jednak czuję się nią zaintrygowana :) Raz na jakiś czas można zrobić odskocznię od ulubionych kryminałów :)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest książka dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Twoją recenzją :) I ten tom bardziej mi się podobał od pierwszego :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego męskiego punktu widzenia. Będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co sądzić o tym tytule. Ostatnio nie sięgam po takie książki z drugiej strony nawet mnie zaciekawiła ta historia. Może się skuszę jeżeli wpadnie mi w ręce.
OdpowiedzUsuńFajne jest to, że jakiś udział ma tutaj wątek łyżwiarski - konkretnie hokejowy. Łyżwiarstwo ma ważne miejsce w moim sercu (szczególnie w wydaniu figurowym), aczkolwiek to nie wystarczy, abym sięgnęła po książkę. Taki erotyczny romans to zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńRozbawiłaś mnie już samego tytułu "...hokeiście i jego kiju" lol
OdpowiedzUsuńJak zwykle recenzja świetna, rzetelna, wyczerpująca i z przymrużeniem oka :)
Lubię książki z męskiej perspektywy (sama jedną napisałam lol ) więc choćby z tego względu chętnie ją przeczytam, choc nie czytałam wcześniejszej.
Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
Poprzedniej części nie czytałam i zastanawiam się, czy jest to opowieść dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTo chyba książka do przeczytania po ciężkim dniu :)
OdpowiedzUsuńCzasami lubię sięgnąć po tego typu literaturę, muszę jednak mieć nastrój ;)
OdpowiedzUsuń