poniedziałek, 1 kwietnia 2019

"Gabriel" - Jennifer L. Armentrout.
Dawna znajoma Demona powraca. Będą zgrzyty?


Męscy potomkowie rodu de Vincent są diabelsko przystojni i szalenie niebezpieczni. Nic więc dziwnego, że nadano im pseudonimy wyjęte żywcem z piekielnych czeluści. Pierwszy tom serii o niezwykłych braciach, „Lucyfer”, nie tylko wywołał we mnie całą gamę emocji, ale także zachwycił klimatem, bohaterami, pomysłem na akcję, która nie stroni ani od miłosnych uniesień, ani od smaczku grozy. Tymczasem na rynku wydawniczym zagościł drugi z braci, „Gabriel”. Czy w hermetycznym środowisku pewnej tajemniczej posiadłości zadomowi się kolejna kobieta? Czy zdobędzie serce któregoś z de Vincentów?

ZARYS FABUŁY
Kiedy matka Nicolette Besson, trudniąca się w domu de Vincentów kobieta, podupada na zdrowiu, dziewczyna powraca do posiadłości by jej dopomóc. Nigdy nie pomyślałaby,  że przyjdzie taki moment, kiedy ponownie przekroczy próg przeklętego domu braci. Wszak to właśnie tutaj została zraniona przez samego Gabriela, chłopaka, który po pewnym zażyłym zajściu potraktował ją jak śmiecia.

Kiedy Gabriel po latach przerwy widzi dziewczynę, z którą połączyła go niegdyś więź, przekonuje się, że Nikki zdążyła dojrzeć i nie jest już tą niepozorną istotą z przeszłości. Próbując sprzeciwić się targającym nim uczuciom musi mieć w świadomości to, że droga tej miłości z pewnością nie będzie łatwa. Wszak Nikki jest służącą rodziny, rodu, nad którym od lata wisi niechlubna klątwa. W momencie, gdy Gabriel przekonuje się, że dziewczyna znajduje się w niebezpieczeństwie, zrobi wszystko, żeby ją ochronić.

DRUGI Z BRACI I DZIEWCZYNA Z PRZESZŁOŚCI
Wie pani Armentrout jak budować postaci chwytające za serce, oj wie. A już na pewno przy okazji serii o tajemniczej posiadłości w Luizjanie. Kolejny z braci rodu złapał mnie za serce, młody de Vincent, Gabriel vel Demon w przeszłości okazał się prawdziwym dupkiem. Z jednej strony człowiek potrafiący okazać pomoc i przyjacielską duszę, z drugiej jest nieco nieprzewidywalnym i dopiekającym draniem z kawałkiem lodu zamiast serca. Która z masek jest tylko warstwą pozorów, a która prawdziwym obliczem? Nicolette z kolei to uczynna i kochająca córka, która właśnie przyjechała wesprzeć swoich rodziców. To jednak też dorosła już kobieta, która wreszcie dojrzała fizycznie i przyciąga męskie spojrzenia. Potrafiąca wiele znieść, stawiająca czoła upokorzeniom. Żadne z nich nie zostało wyidealizowane i choć w trakcie czytania ma się poczucie wyjątkowości postaci, pozostają one zachowane w ramach wiarygodności. Tak, że za ich udziałem ciarki pojawiają się na rękach, ale są oznaką wyłącznie pozytywnych wrażeń.

MIŁOSNE PRZESZKODY
Na głównym planie książki staje miłosna relacja, która miała już kiedyś swój trudny początek. Stąd zdążyła wzbogacić się o mury i uprzedzenia. Nikki miała już okazję przekonać się, jak boli upokorzenie, Gabriel z kolei doświadczył, jak smakują wyrzuty sumienia. Teraz mogliby zatem startować z czystą kartą, ale nie jest to takie proste. Po pierwsze muszą sobie wiele wyjaśnić, po drugie, nie są sami. W tle, niczym cień, podąża za nimi klątwa rodu i osoby trzecie, które nie zawahają się zadziałać na wiele nieprzewidywalnych sposobów.

WĄTKI POBOCZNE I ŚLADY POZOSTAŁYCH CZĘŚCI
Dzięki bohaterom drugoplanowym, książka została wzbogacona o kilka wątków pobocznych i to wcale nie tych kreowanych na siłę, jakby odspojonych od reszty akcji. Tutaj wszystko pięknie łączy się w jedną, absorbującą historię. Pojawia się pewna uciążliwa kobieta, która nieraz obierze sobie za cel uprzykrzanie Nikki życia, pojawia się sekret, przez który pracownicy posiadłości de Vincentów zrezygnowali ze swoich stanowisk. Jest śmierć ojca, a więc i depczący po piętach komisarz, jest Lucjan ze swoją ukochaną – jako gratis dla fanek poprzedniej części. Jest i Devlin, dający się we znaki, mroczny trzeci brat, na opowieść o którym już zacieram ręce. Tak mocno, że aż bolą. Oby nie trzeba było długi czekać.


PODSUMOWANIE
Historia łączy w sobie wyraziste elementy romansu, bez zbędnego zarzucania wielu stron scenami zbliżeń, z klimatem tajemnicy, ale i śladami paranormalnych zdarzeń, które od czasu do czasu niepokoją bohaterów i budzą czujność czytelnika. Jennifer L. Armentrout miała rewelacyjny pomysł na tę serię, o czym przekonuję się drugi już raz i w pełni go wykorzystała, wstrzeliwując się z kompozycją pomysłów tworzącą książkę oryginalną i tak wciągającą, że trudno odmówić sobie przyjemności sięgnięcia po kolejną i kolejną stronę. Choć drugi tom cyklu może funkcjonować jako samodzielna historia, radzę jednak zacząć od Lucjana. Seria jest na tyle dobra, że nie szkoda czasu na żadną jej stronę. Żadna fanka wyjątkowych romansów nie będzie zawiedziona.

wydawnictwo: Filia
kategoria: romans
ilość stron: 468
data wydania: 20 marca 2019

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Filia.
 

8 komentarzy:

  1. Dobry romans od czasu do czasu to jest to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały czas pierwszy tom przede mną. Wszyscy bardzo chwalą, więc na pewno go sobie nie odpuszczę. Bardzo ciekawi mnie ta oryginalność. W romansie bardzo trudno o nią. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę poznać jeszcze pierwszą część. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuję, że byłaby to propozycja dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Średnio mnie ciekawi ta książka. Kiedyś czytałam "Obsydian" i jakoś specjalnie mnie nie zachwycił.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z jednej strony kusi mnie ta seria, ale z drugiej strony mam teraz inne książki w planach. Myślę jednak, że za jakiś czas mogłabym dać jej szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi ciekawie, na wakacje w sam raz :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...