„Jach miał rozdarte serce. Radował się z
zestrzelenia Niemca. I z tego, że żyje. Ale gdzieś w środku szarpały nim żal i
gorycz.
Albatros – świadek jego przemiany w wolnego
człowieka i pierwszy aeroplan powstania – przeszedł właśnie do historii.”
Setna rocznica odzyskania niepodległości to święto
hucznie obchodzone w naszym kraju, ale i czy celebrowane w naszych sercach?
Wielu z nas nie zdaje sobie do końca sprawy z tego, że nasza wolność okupiona jest
przelaną krwią tysięcy, którzy przecież mogli żyć, mogli doczekać spokojnej
starości, tymczasem w imię ojczyzny poświęcili to, co mieli najcenniejsze.
Całych siebie. Regułki poznawane na lekcjach historii, wyliczanka zasłużonych
nazwisk, suche fakty zapisane w tabelce na kartkach zeszytu. Teoria bywa nudna
i szybko o niej zapominamy. Dlaczego? Bo często nie niesie ze sobą żadnego
emocjonalnego przekazu. W takim czasie jak ten, by móc poczuć prawdziwego ducha
walki i poświęcenia, sugeruję pokłonić się nad nową powieścią Piotra
Bojarskiego pt. „Cwaniaki”. Tutaj nie zabraknie ani polskości, ani walki, ani
też wrażeń.
ZARYS FABUŁY
Polska tkwi w
łańcuchach niewoli, skrępowana przez trzech zaborców. Nagle jednak nadchodzi
rok 1918, a w sercach ciemiężonego narodu zaczyna tlić się nadzieja. Nie łatwo
wyruszyć do boju i przeciwstawić się potęgom. Potrzeba niebywałej odwagi, hartu
ducha oraz inteligencji. Młodzi idealiści postanawiają zaryzykować. Bo przecież
lawina zaczyna się od strąconego kamyka, a więc i losy całego narodu mogą
zmienić swój bieg dzięki podjętym działaniom jednostek. To nie będzie łatwa
przeprawa. Ale mimo to taka, dla której warto podjąć rzucone sobie wyzwanie.
WYMAGA, ALE SPORO
DAJE W ZAMIAN
Już na wstępie zaznaczam, że „Cwaniaki” to nie jest łatwa i relaksująca książka.
Autor owszem, posługuje się przystępnym i lekkim językiem, niemniej jednak
lektura wydaje się mocno złożona, skonstruowana na bazie kilku wątków tak, że
początkowo można mieć problem z wejściem
w naznaczony duchem walki świat przeszłości. Bywało i później, że musiałam
mocno pracować umysłem, by posklejać
wszystko w jedną całość, ale warto było. Warto. Bo to książka, która uświadamia wymiar bohaterstwa ludzi
walczących w imię ogółu, dla siebie, ale przede wszystkim dla innych i
ojczyzny. Szczegółowo zaplanowana, z
solidną bazą historycznych faktów, z kunsztownym poprowadzeniem wartkiej
akcji.
BOHATEROWIE PRZEZ
DUŻE „B”
Kanonier Jęczkowiak, strzelec Kaczmarek, pilot Jach.
Postaci prawdziwe, dzięki swoim
czynom nieśmiertelne, ale i te stworzone
na potrzeby tej książki. Pośród nich ludzie niewymienieni z imienia i
nazwiska, a zasługujący na chwilę zadumy, przemyśleń i wdzięczności. Bo
przecież od jednostek się zaczęło, od
osób, które na przekór obawom postanowiły podjąć to ryzyko walki, ale w
odzyskanie niepodległości narodu włączeni byli także inni, z którymi na zawsze
pozostały krwawe obrazy tamtych lat, lub którym po prostu nie było dane
przeżyć.
OBRAZ WALKI
Huk granatów, świst kul, pasja pobrzmiewająca w głosie
podczas nawoływania do walki. Przesiąkający przez każde słowo patriotyzm, ale i bezwzględność,
misternie skonstruowane plany czy aresztowania. W końcu tak zwane podchody i
rozpoczynająca się wojna. W trakcie czytania miałam ciarki na rękach kibicując tym „naszym”, którym przyszło mi
towarzyszyć. A przecież tutaj, w obliczu czyhającej
za rogiem śmierci, może zdarzyć się wszystko. I największe emocje wywołuje fakt, że podobne
zdarzenia miały i mogły mieć miejsce naprawdę.
PODSUMOWANIE
Książka, w której prawda
miesza się z fikcją, klimat walki i ryzyka budzi dreszcze, a bohaterowie
uświadamiają czym tak naprawdę jest poświęcenie i jak wielkie wyzwaniem
podjęli Polacy w 1918 roku. Wyzwanie, którego konsekwencje możemy celebrować aż
po dziś dzień. Powieść wymagająca czasu
i skupienia, ale też powieść, dla której warto wygospodarować sobie tych parę
godzin. Żeby zrozumieć, żeby poczuć i żeby zapamiętać.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.
Na takie książki na pewno warto znaleźć czas. Wtedy na pewno nie będzie zmarnowany.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Każdy Polak powinien mieć szanse po nią sięgnąć.
UsuńUwielbiam takie klimaty, więc na pewno będę o niej pamiętać :)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem jakąś ogromną fanką powieści tego gatunku, ale w takim czasie, jak ten, czułam obowiązek i potrzebę przeczytania czegoś w takim klimacie. I się nie zawiodłam.
UsuńJest na mojej liście do przeczytania. W ogóle książki Bojarskiego mnie ciekawią.
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam dotąd żądnej z jego powieści. Ta była pierwsza :)
UsuńTakie książki trzeba czytać.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :)
UsuńCo za piękne zdjęcie! Książki będę szukać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Bardzo dziękuję :) Wykorzystałam stare rodzinne zdjęcia i zegarek pradziadka, który miał przy sobie podczas wojny właśnie :)
UsuńZ chęcią te książkę przeczytam :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę na przyszłość miłej lektury :)
UsuńTo idealna książka na ten miesiąc, kiedy tak dużo się mówi o niepodległości... Być może i ja ją przeczytam jak już mi minie czytelnicza niemoc ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę weny na czytanie :) Czasami łapią człowieka takie gorsze chwile i niechęć :)
UsuńWartościowa książka.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak. Idealna na ten czas.
UsuńMojej koleżance na pewno by się spodobała. Ja na razie daruję sobie książki historyczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Ja sama nie tak często sięgam po podobne powieści, ale teraz, na święto niepodległości, się przełamałam. I nie żałuję.
Usuń