Mroczni, niebezpieczni, przystojni jak diabli. Ci, o
których krążą legendy. Ci, którzy potrafią skraść serce, ale i przyprawić je o
drżenie ze strachu. Bracia de Vincent. Potomkowie rodu spowici rodzinną klątwą.
Teraz nadeszła kolej na ostatniego z nich, najbardziej niedostępnego i
zatwardziałego. Teraz na scenę pierwszego planu wchodzi sam diabeł. Przed Wami
„Devlin” autorki, która doprawdy zdążyła skraść setki serc polskich
czytelniczek, w tym bez dwóch zdań i moje. Po powieść sięgałam więc z
nieukrywaną satysfakcją. Czy spełniła moje oczekiwania?
ZARYS FABUŁY
Takiego spotkania
Rosie Herpin na pewno się nie spodziewała. Kiedy podeszła pomóc nieznanemu
mężczyźnie na cmentarzu nie miała bladego pojęcia, że okaże się nim okryty złą
sławą Devlin de Vincent. Członek rodziny budzącej strach i fascynację nie
potrzebuje wysublimowanych epitetów. W oczach mieszkańców Nowego Orleanu jest po
prostu diabłem. Podczas nieoczekiwanego ataku na przyjaciółkę Rosie, kobieta
kolejny raz ma okazję stanąć przed jego obliczem. Już wtedy i on i ona
przekonują się, że żywią względem siebie skrywane pragnienia. Tylko czy warto
ryzykować związek z wcielonym złem? Czy Rosie nie pcha się w ramiona
niebezpieczeństwa i zguby? Wkrótce wszystko zaczyna nabierać tempa, a skrywane
tajemnice opuszczają swoje kryjówki.
NAJMROCZNIEJSZY Z
TRÓJKI I JEGO WYBRANKA
Devlin de Vincent. Najmroczniejszy i najbardziej nieprzystępny z wszystkich braci. Już po przeczytaniu
pierwszego i drugiego tomu zdążył zapisać się w mojej pamięci jako ten najtrudniejszy do zdobycia i
rozgryzienia. I choć wiedziałam, że miłosna historia przeżyta u jego boku to
będzie trudny orzech do zgryzienia, warto było czekać. Nie jestem zawiedziona.
Wręcz przeciwnie. Pomimo ciężkiego charakteru Devlina, konsekwentnie
pociągniętego przez sporą część powieści to było to, na co liczyłam. On i Rosie
tworzą mocny duet, któremu
kibicowałam nieraz wpadając w skrajne emocje, ale przez cały czas odczuwając
ogromną przyjemność z czytania. Główna bohaterka to nie młódka, która ma pstro w głowie. Kobieta straciła męża i nie
dała się uwikłać w żadne przelotne, błahe romanse. Łowczyni duchów, która od
czasu do czasu – za sprawą znajomej – ma okazję uczestniczyć w wywołujących gęsią skórkę rytuałach. I
nie da sobie w kaszę dmuchać. Potrafi stawić czoła temu, od którego wielu
wolałoby stronić. Ani on, ani ona nie są więc sztampowymi, wyciosanymi banalnym
słowem postaciami. Ich kreacja potrafi zaskoczyć.
NAMIĘTNOŚĆ, DUCHY
I KLĄTWA
Historia jest namiętna,
ale to chyba nikogo po opisie charakterów postaci już nie zdziwi. Pomiędzy
bohaterami iskrzy na wielu liniach, stąd ich miłosnej relacji, której
towarzyszą wzloty i upadki, kibicowałam z zapartym tchem. Zupełnie skrajne
osobowości próbują się dotrzeć – jest ciekawie, ale to nie jedyny motyw, na
którym skupiła się autorka. Przecież na rodzinie de Vincent cały czas wisi jakaś klątwa. Co w związku z
tym? Ano czytelnik dostaje wisienkę na torcie w postaci trudnej przeszłości Devlina, która wiele tłumaczy. Pojawiają się
odpowiedzi na pytania dręczące fanów serii od pierwszego tomu. Jest szczypta kryminału, ale co w związku z wątkami paranormalnymi? Jeśli lubicie
powieści z dreszczykiem i macie ochotę na małe uczestnictwo w pewnym duchowym seansie, na pewno to
tutaj znajdziecie. Temu tematowi książka zawdzięcza więc klimacik grozy. Jest
prawdziwa mieszanka wybuchowa emocji, wątków i wrażeń.
I CO DALEJ?
Pozwala autorka dać o sobie znać postaciom z poprzednich tomów, także tym męskim. I ja już sama nie
wiem, który najbardziej skradł moje serce, ale zaryzykuję i powiem, że właśnie
ten ostatni. Cała seria jest powiewem
świeżości w literaturze romansu, wnosi oryginalne tło nieograniczone do
jednej części, ale budzące niepokój i rozliczne pytania przez cały cykl. Czy to
już koniec? Może jeszcze nie… Oby przeczucie
mnie nie myliło i autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Ze
swojej strony rekomenduję Wam pełną trylogię. Obezwładniający urokiem bracia
oczarują i Was.
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Filia.
Czuję, że to jakaś ostra rzecz... ale ten diabeł na cmentarzu zachęca, nawet bardzo. Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńDobrze, że pomiędzy bohaterami iskrzy na wielu polach. To gwarancja udanej lektury.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale bardzo zachęcająco brzmi Twoją recenzję. 😊
OdpowiedzUsuńBrzmi kusząco :)
OdpowiedzUsuńMam dwa tomy za sobą i oba miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńseria wydaje się całkiem fajna :)
OdpowiedzUsuń