Proza Tillie Cole nie jest obca polskim czytelnikom, nie
jest także obca i dla mnie. Zdążyłam już przywyknąć do dwóch skrajnie różnych
jej oblicz: tego łagodnego i romantycznego oraz tego, które wstrzymuje oddech
szokując mrokiem i kontrowersją. Jakiś czas temu miałam okazję sięgnąć po „Słodki
dom”, czyli historię kwalifikującą się raczej do pierwszej ze wspomnianych grup
i ukończyć ją z pełną satysfakcją. Jako że układ: ułożona dziewczyna oraz
niegrzeczny chłopak, pomimo braku oryginalności wciąż mnie fascynuje, chętnie
dałam szansę także kontynuacji, która rozpoczyna się bardzo dynamicznym
prologiem. Co znajdziecie w drugim tomie cyklu zatytułowanym „Słodki Romeo”? O tym
w dzisiejszej recenzji.
ZARYS FABUŁY
Romeo wstrzymuje
oddech, kiedy przekonuje się, że po niezbyt pochlebnym rozstaniu jego ukochana
wylądowała w szpitalu. Dręczony wyrzutami sumienia pędzi ile sił w nogach, by
móc spojrzeć na tą, którą kocha. Bo jest o tym przekonany, że czuje do niej coś
wyjątkowego. Molly, zaatakowana przez jego matkę być może już dłużej nie będzie
w stanie dźwigać ciężaru sytuacji, w której oboje się znaleźli…
Historia
niezwykłej, zakazanej miłości opowiedziana oczami chłopaka, dla którego rodzice
szykowali zupełnie inny scenariusz przyszłości. Skromna, ułożona dziewczyna i
popularny przystojniak, dziedzic fortuny, który musi sprzeciwić się swojemu
przeznaczeniu i tym, którzy chcą stanąć na drodze do jego szczęścia.
HISTORIA ROMEO –
CZYLI JEGO PERSPEKTYWA
Młody, przystojny, rozchwytywany. Podrywacz, który jednak ma tak naprawdę bardzo nikłe pojęcie o
prawdziwej miłości. Chłopak, mogłoby się wydawać, dobrze ustawiony, utalentowany i wysportowany. Mało kto wie jednak,
jakie tajemnice skrywa i jak podstępni potrafią być jego najbliżsi,
którzy zamiast wsparcia kładą mu pod nogi prawdziwe kłody. Do czasu… Kiedy na
jego drodze staje Molly, dziewczyna z
zupełnie innego świata. Nielubiąca
się wychylać, pochłonięta nauką, ułożona, choć ciągnąca za sobą niezbyt
cudowne dzieciństwo. To ona uczy go, jak
kochać. To ona pokazuje mu nowe perspektywy i szanse na prawdziwe, a nie
udawane szczęście. To dla niej będzie musiał
zaryzykować i przejść przez piekło. Jako że pierwszy tom należał do
narracji pierwszoosobowej dziewczyny, w tym autorka pozwala się wypowiedzieć właśnie Romeo. Bohater
staje się więc czytelnikowi jeszcze
bliższy, a jego zachowania, jeszcze bardziej zrozumiałe. Sportowiec z
bagażem problemów, ale i wyjątkowych zalet, znowu stopił moje serce.
INNA PERSPEKTYWA,
NOWE EMOCJE
Ta sama historia,
a jednak zupełnie inna. Dla mnie tym bardziej, bo sięgam po nią po upływie czasu, zapominając już o niektórych szczegółach
z poprzedniej części. Wielkie emocje,
wiarygodni bohaterowie, niesamowite uczucie. Tak pięknie o miłości potrafi
pisać właśnie Tillie Cole. Pomiędzy tym osobiste dramaty, ambicje rodziców,
którzy są w stanie dopuścić się naprawdę podłych
czynów. Brak poczucia bezpieczeństwa
i rodzinnej miłości, przemoc, a
pomiędzy tym różnorodne wspomnienia przeszłości – z pierwszej ręki.
DLA KOGO?
Powieść o zakazanej
miłości, o przeciwieństwach, które naprawdę zdają się przyciągać. Książka o
wielkim cierpieniu przeżywanym w
samotności, tłamszonym i dekorowanym sztucznym uśmiechem. Emocjonująca,
pokazująca znaną już historię z zupełnie
innej perspektywy. Może to nie jest obowiązkowa lektura, ale na pewno
sprawiająca ogromną przyjemność tym,
którzy przeżyli u boku Molly i Romea z pierwszego tomu niezapomnianą przygodę.
Jest i rozdział bonusowy napisany z perspektywy dwudziestosześcioletniej Molly.
Autorka na pewno spełniła moje oczekiwania.
Recenzja: Słodki dom
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Jestem ciekawa czy by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńchciałabym przy czasie nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Pola
www.czytamytu.blogspot.com
Raczej nie przeczytam, bo Tysiąc pocałunków tej autorki niezbyt przypadło mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o tej książce naprawdę różne opinie, więc może kiedyś znajdę czas, by wyrobić sobie własną. 😊
OdpowiedzUsuńDobrze, że kreacje bohaterów są wiarygodne. To mnie przekonuje i zachęca.
OdpowiedzUsuńLubię Cole, zawsze potrafi mnie zaskoczyć i przywołać wiele emocji :)
OdpowiedzUsuńTej autorki czytałam tylko "Raze" i średnio mi się podobało... Ale może jeszcze kiedyś dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam...
OdpowiedzUsuń