niedziela, 24 grudnia 2017

"Lunatycy" - Jan Favre.
Uważasz o czym marzysz, bo marzenia się spełniają.


„Jakie to uczucie skoczyć z dachu i być ponad rolami społecznymi, ponad granicami, ponad dobowym cyklem wegetacji? […]
Myślałeś o tym kiedyś?
Ja tak. Dość regularnie.”

Pomiędzy określeniem dobry bloger i dobry pisarz nie zawsze musi pojawić się znak równości. Nie byłam więc nawet odrobinę przekonana co do okładkowej wzmianki o byciu najlepszym twórcą słowa określającą autora książki „Lunatycy”,  który wręcz przeciwnie, wydał mi się aż nadto pewny siebie. Nie czytałam powieści blogera w męskim wydaniu, nie miałam pojęcia o czym opowiada Jan w swojej historii, co więcej, nigdy nie miałam okazji natknąć się na bloga Jana Favre. Sięgnęłam po jego publikację z umysłem niczym tabula rasa. Dlaczego się na to zdecydowałam? Bo literatura czasami wymaga od nas odwagi i urozmaicenia, a ciekawość nie pozwalała mi zaprzepaścić swojej szansy.
 
ZARYS FABUŁY
Marzenia bywają ratunkiem, bywają także przekleństwem. Pomyślelibyście o tym, że nie warto snuć ambitnych planów, bo mogą zmienić Wasze życie na… gorsze? Raczej nie. A na pewno nie pomyślał tak Michał, młody chłopak dorastający na jednym z szaroburych osiedli.

Kiedy zastanawiał się nad prężną karierą hip-hopowca i nad pracą uwitą wokół muzyki nie mógł przecież wiedzieć, że zmiany bywają ryzykiem, a te, które następują niespodziewanie i wydają się piękne, często skrywają pod grubą maską drugą twarz. Co go spotkało i dokąd zaprowadziły go życzenia? Uważasz o czym marzysz, bo marzenia się spełniają.

ZWYKŁY CHŁOPAK, WIELKIE MARZENIA
Głównym bohaterem, jak i narratorem pierwszoosobowym książki, jak najbardziej pozwalającym czytelnikowi na podróż pośród jego myśli, jest młody chłopak wychowywany przez matkę w jednym z niewyróżniających się bloków. Ambitny, zaangażowany w swój plan, potrafi zapomnieć o reszcie świata poświęcając się wyższym celom, a te nie zawsze wychodzą ludziom na dobre. Nieprzebierający w słowach, jakby wyjęty rodem z otaczającej czytelnika rzeczywistości nie jest typem wybitnie sympatycznego chłoptasia i ma swoje wady. Ale, ale… Gromkie brawa dla autora za tak umiejętną konstrukcję osobowości, która wstaje z kartki papieru i naprawdę zaczyna żyć.

MŁODZI LUDZIE
Jestem pod wrażeniem akcji, która może nie zaskakuje zwrotami, niemniej konsekwentnie podąża w wyznaczonym kierunku zyskując na wiarygodności. Autor postawił na obraz drogi prowadzącej w kierunku kariery, ale i zguby, etapowo rozwijając sytuację. Zbudował jakże udane tło skonstruowane ze zbiorowiska młodych ludzi, pochłoniętych muzyką, szklanymi ekranami telefonów, bierną – szkolną egzystencją, ale i miłością. Jakby na jakiś czas zamknął się w środowisku młodzieży spisując własne obserwacje i wiernie odwzorowując je właśnie w tej historii.

OTWARTY FINAŁ
Pojawiają się wątki, które wymagałyby dopracowania, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Wszelkie wątpliwości dotyczące powieści rozwiewa jednak finał, który skłania do wstrzymania oddechu i refleksji, bo każdy odnajdzie tutaj miejsce na swoje własne domysły i dopowiedzenia. Lubicie otwarte zakończenia? Teraz macie okazję poznać jedno z nich.

MOCNY, ALE WCALE NIE TAKI PRZESADZONY JĘZYK
Dużo można byłoby mówić o języku budującym tej książkę. Autor nie szczędzi mocnych, dosadnych określeń, akcentując przy tym obraz środowiska, w jakim obraca się główny bohater. W historii na pozór błahej czytelnik jest w stanie dostrzec ogromną umiejętność obserwacji otoczenia Jana Favre, który sypie porównaniami jak z rękawa.

PODSUMOWANIE
To nie jest lektura dla wrażliwców, to kawał dosadnej i uzupełniającej lukę na naszym rynku wydawniczym prozy dla młodzieży – może nawet bardziej dedykowanej właśnie mężczyznom. Ciekawe doświadczenie, udany debiut i choć to nie historia w moim typie, bo jestem zwolenniczką romantyczniejszych klimatów, czuję się pozytywnie zaskoczona. Jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy Jana Favre, którym moim zdaniem powinien dalej próbować swoich możliwości w tej dziedzinie.

kategoria: literatura młodzieżowa
ilość stron: 370
rok wydania: 2017

Książka dostępna na www.Lunatycy.com


Za książkę serdecznie dziękuję Autorowi.

6 komentarzy:

  1. Kolejna książką, którą chętnie bym przeczytała. Może i mnie pozytywnie zaskoczy. ;) Wesołych świąt. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jest to coś niesztampowego. Ale pamiętaj, że książka nie szczędzi mocnych słów.

      Usuń
  2. I znowu mnie zachęciłaś:) Zbankrutuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe :) Książka jest dobra, ale przyznaję, że to nie do końca moje klimaty. Wolę bardziej subtelną i kobiecą literaturę.

      Usuń
  3. Nie słyszałam jeszcze o tej książce, ale brzmi ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to kawał dobrej, niesztampowej literatury z przekazem - ale pamiętaj, że to mało subtelna historia. Świetna, ale osobiście wolę delikatniejsze klimaty.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...