„[…] i tak jedziemy przez noc – w przyszłość,
która pozostaje dla nas zagadką. Ale nie jest już czarna. Teraz, myślę, jest
raczej szara. I ogarnia mnie szczęście.”
Kathryn Taylor wkroczyła na Polski rynek wydawniczy z pełnym
powodzeniem. Zarówno trylogia „Daringham Hall” jak i cykl „Barwy miłości”
zyskały wiele zwolenniczek, które w talencie autorki dostrzegły prawdziwą moc
przyciągania kobiecych serc. Druga z wymienionych serii opowiada o losach
milionera i praktykantki, którym bieg wydarzeń pozwolił przekroczyć pewne
granice i odnaleźć wspólny język – mowę spragnionych namiętności ciał. Jakże
więc wielkie było zniecierpliwienie fanek boskiego Jonathana, kiedy okazało
się, że na drugą część cyklu trzeba będzie trochę poczekać. Ale uwaga – właśnie
nadszedł ten czas i po wielu miesiącach uciążliwej ciekawości możemy poznać
dalszy ciąg. Wydawnictwo Akurat dumnie prezentuje „Barwy miłości. Czerwień”,
której premiera nastąpi już 17 lutego. A ja Wam podpowiem, czy warto po nią
sięgnąć.
Grace nie tak
wyobrażała sobie przyjemność fundowaną w elitarnym klubie. Uciekając z niego
wie, że może zaprzepaścić szansę na prawdziwe uczucie. A jednak Jonathan wydaje
się zdecydowany na to, by sporo dla niej zaryzykować. Złośliwy los nie ułatwia
im sprawy, bo nagle wszystko obraca się przeciwko nim. Japoński przyjaciel
staje się poniekąd wrogiem, a rodzinne tajemnice przystojnego milionera powoli
zaczynają wychodzić z ukrycia, upychane w kufer przeszłości po to, by nie
wyrządzały już więcej żadnych szkód. To jednak niepewność kolejnego dnia zdominowana
obawą przed miłością okazuje się najbardziej krzywdząca, bo relacja budowana na
nieszczerości może runąć niczym domek z kart. Urazy minionych lat, chowana w
sercu nienawiść i strach przez potęgą uczucia. Czy Grace okaże się dla mężczyzny
wybawieniem? A może przyjdzie jej przekonać się o tym, że jest dla niego
wyłącznie narzędziem zaspokajania seksualnych żądz.
Jonathan – szlachetnie urodzony właściciel firmy z przepełnionym
pieniędzmi kontem, zaczyna przechodzić metamorfozę. Wszystko za sprawą Grace,
która z roli zwykłej praktykantki awansuje na stanowisko jego kochanki. Udany
seks z czasem przekształca relację łączącą tych dwoje w coś bardziej
zaawansowanego, przynajmniej na pewno ze strony kobiety. Zdając sobie sprawę z
tego, że naprawdę się zakochała, uświadamia sobie powagę i trud sytuacji, w
której się znalazła. Przecież Jonathan nie obiecywał jej zakończenia „i żyli
długo i szczęśliwie”, a co więcej, jego priorytety nieco różnią się od tych,
którymi kieruje się ona. Poznając jego przeszłość i rodzinne więzy zszokowana Grace
odkrywa, że dręcząca Jonathana trauma jest znacznie groźniejsza, aniżeli
sądziła. Czy zakorzeniona w Jonathanie nienawiść zniszczy także ich? Czy
kobieta doczeka się chwili, w której będzie mogła odetchnąć z ulgą? Czy smutne
dzieciństwo mężczyzny to jedyne, z czym będzie musiała się zmierzyć? I kim tak
naprawdę jest Yuuto, okrutny Japończyk, który dotąd odgrywał w życiu Jonathana
niemałą rolę?
Nadszedł czas okrycia kolejnych kart. Spada kurtyna tajemnic
i na scenę wychodzą większe czy też i mniejsze sekrety. Bohaterowie powieści,
wystawieni na niełatwe próby będą musieli stawić im czoła. Czy pokonają ów tor
przeszkód razem? Pierwsza połowa książki raczej nie zaskakuje intensywnością
wrażeń. Po dość szybko zażegnanym konflikcie następuje czas błogich chwil. Beztroska
sielanka pełna uniesień i pożądania płynie wolnym rytmem, a udany seks przenosi
związek Jonathana i Grace na wyższy poziom. Czy taki układ jest jednak
satysfakcjonujący dla czytelnika? Niekoniecznie, bo przecież uwielbiamy, gdy
coś się dzieje. Odpowiedzią na to pytanie jest więc druga połowa książki, w
której losy bohaterów nabierają tempa i pociągają za sobą aż do samego końca.
Biorąc więc pod uwagę całość, drugi tom serii wypada całkiem korzystnie.
Bynajmniej na pewno dotrzymuje kroku pierwszemu i daje powód do sięgnięcia po następną
część
W tym całym, nieco skomplikowanym układzie dotyczącym
relacji Jonathana i Grace, autorce udało się uniknąć infantylności. Bohaterowie
nie są płascy i chociaż wiemy, czego możemy się po nich spodziewać, potrafią
zaskoczyć. Brak im irytujących zachowań, chociaż mają jedno, władające nimi
uzależnienie – seks, który okazuje się często lekarstwem kojącym wiele ran. Czy
jednak poza pociągiem fizycznym łączy ich coś jeszcze?
Jako że „Barwy miłości” to bez dwóch zdań seria
erotyczna, należałoby wspomnieć co nieco o przejawiającym się na jej kartach
seksie. Kathryn Taylor stawia na przyjemność zmysłów nie zapominając o
szczegółach. Przy tym nie żałuje bohaterom powieści częstych zbliżeń. Nie wzbogaca jednak ich przygód przesadnie
obscenicznymi i wypaczonymi scenami. Jeżeli więc lubicie u boku literatury
przekraczać pewne granice – nie tym razem. Całość wypada więc całkiem
apetycznie i o ile pierwszy tom w wielu momentach przypominał słynne Fifty Shades of Grey, drugi jest już zupełnie
inny.
„Barwy miłości. Czerwień” to z pewnością obowiązkowa lektura
dla tych, którzy zaniepokojeni zakończeniem pierwszego tomu odczuwają potrzebę
brnięcia w głąb serii. Udana kontynuacja rozbudza nadzieje na interesujący ciąg
dalszy, ale zarazem trochę niepokoi. Bo skoro już wydarzyło się tak wiele, cóż
takiego Kathryn Taylor wymyśli potem? Myślę jednak, że jeszcze uda się jej
pozytywnie nas zaskoczyć. Lubicie erotyki z przystojnymi milionerami na czele?
Zatem ta seria może Was porwać.
moja ocena: 5-/6
wydawnictwo: Akurat
ilość stron: 351
premiera: 17
lutego 2016
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję
wydawnictwu Akurat.
Właśnie jestem w trakcie pierwszego tomu i póki co bardzo mi się podoba ;).
OdpowiedzUsuńNie pamiętam kiedy czytałam erotyk, ale może się skuszę:)
OdpowiedzUsuńWysoka ocena :) w najbliższym czasie chce się wziąć za czytanie pierwszego tomu :) mam nadzieje że mi się spodoba
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Wysoka ocena :) w najbliższym czasie chce się wziąć za czytanie pierwszego tomu :) mam nadzieje że mi się spodoba
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Sama nie wiem, erotyki nadal do mnie nie przemawiają.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj dotarła do mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuń