Trylogia Dance, sing, love długo pozostawała niedomknięta. Autorka wyznała, że to ze względu na jej osobiste problemy, co oczywiście należy uszanować. I choć nie lubię robić długich odstępów pomiędzy kolejnymi tomami serii, bo po drodze tracę z pamięci wiele istotnych szczegółów dotyczących fabuły, w tym wypadku generalny schemat historii wcale mi się nie „rozjechał”. Po trzecią część sięgnęłam wygłodniała i z niemałą ciekawością. Do dziś pamiętam uczucia towarzyszące mi przy czytaniu pierwszego i drugiego tomu, skojarzenia z popularnymi filmami o tańcach, w których główną rolę odgrywał Channing Tatum. Czy „Choreografia uczuć” nie straciła swojej werwy i pozostała na poziomie poprzedniczek? O tym w dzisiejszej recenzji.
ZARYS FABUŁY
Los dał im popalić. Livia Innocenti i James Sheridan przeszli długą drogę prowadzącą w stronę miłości, ale przyszłość wcale nie zamierza ich rozpieszczać. Kwestia ojcostwa, podstępy, show biznes – wymagają intensywnej pracy, w której nie ma miejsca na potyczki. Livia wraz z przyjaciółkami planuje otwarcie szkoły tańca, wszak zdaje się, że nie straciła pasji i uczuć, jakimi darzy właśnie taniec. Do tego dochodzi zdobywający coraz większą sławę kanał na YouTube. Kiedy zdaje się, że wszystkie problemy zostały już z tyłu, na wierzch wychodzą niedomknięte sekrety. Sprawy, które nieprzepracowane, sporo namieszają. Obowiązki, konfrontacja z nieprzechylnymi ludźmi… czy tak ma wyglądać szczęście? Czy w takim razie miłość jest faktycznie Livii i Jamesowi pisana?
WPLĄTANI W SHOW BIZNES
Główni bohaterowie powieści to nie są ludzie, których można spotkać na każdym kroku. Wplątani w środowisko show biznesu realizują swoje pasje i marzenia. Livia, na przełomie całej historii dojrzewała, teraz stała się pewniejsza siebie i swoich umiejętności, choć momentami bywa także niezdecydowana w różnych życiowych kwestiach. Z pomysłem wkracza w przyszłość, mając u boku ukochanego mężczyznę. To z jej perspektywy poznajemy przeważającą część całej historii. James, na zlecenie wytwórni, ma zmienić wizerunek i zostać wciągnięty w skandal mający na celu narobienie medialnego szumu. Kochają się, owszem, ale także poświęcają swoim sukcesom, co może okazać się niebezpieczne dla ich związku. Co wybiorą, kiedy nadejdzie moment próby?
PARĘ SŁÓW NA TEMAT FABUŁY
Sięgając po tę powieść należy obowiązkowo poznać poprzednie tomy serii, w innym wypadku czytelnik ma niewielkie szanse na odnalezienie się w całej historii. Powieść rozpoczyna się wątkiem szokujących wyników DNA dotyczących pewnego dziecka. Autorka już na samym wstępie daje znać, że bohaterowie nie będą się nudzić i że czeka ich wiele turbulencji, przez które będą musieli przejść. Layla Wheldon posługuje się plastycznym i przystępnym językiem, choć mam wrażenie, że w porównaniu z poprzednimi częściami nieco stonowała i wyciszyła swój styl, co wcale nie zadziałało na niekorzyść książki. Pozwoliła także dojść do głosu bohaterom drugoplanowym, przyjaciółkom głównej bohaterki, a pośród tych nie brakuje ani żywiołu, ani zabawnych osobowości. Dla kontrastu mamy także tych, którzy niekoniecznie kierują się dobrymi intencjami. W wyniku czego akcja wyposażona jest w intrygi i drobne dramaty.
Głównym wątkiem powieści jest oczywiście miłość. Namiętna, z opisami scen zbliżeń, bez wulgarności. Nie ma jednak słodyczy i sielanki. Wciąż pojawiają się dylematy, niezdecydowanie, konfrontacja z brutalną rzeczywistością. Autorka buduje klimat tańca jako czegoś pięknego, jednocześnie konfrontując z nim świat show biznesu, często brutalnego, bazującego na atrakcyjnych dla odbiorcy pozorach. A ludzie potrafią być jak hieny…
PODSUMOWANIE
„Choreografia uczyć” to zatem dobre zakończenie całej trylogii, długo na niego czekałam, ale warto było. Dojrzała kontynuacja, ukazująca wzloty i upadki – także te dotyczące osób popularnych, z postaciami niewyidealizowanymi, przez co budzącymi zaufanie. Jest dynamicznie, namiętnie, trochę na wesoło, trochę na poważnie, z życiem mającym szare odcienie i nieprzewidywalny przebieg. Jeśli lubicie powieści z tańcem i miłością w roli głównej, przeczytajcie i Wy.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red.
Najważniejsze, że zakończenie jest dobre. Cała ta trylogia dopiero przede mną.
OdpowiedzUsuńNie dane mi było poznać tego cyklu.
OdpowiedzUsuńMam na oku całą serię od ukazania się pierwszego tomu. :)
OdpowiedzUsuń