Literatura podróżnicza pełna jest ciekawych książek
przedstawiających relacje z niesamowitych wypraw. Liczni odważni wędrowcy
opowiadają o nieznanych nam tradycjach dzikich ludów czy też o nieodkrytych
dotąd miejscach, których nie dosięgła jeszcze ręka cywilizacji. Są podróżnicy
mniej lub bardziej znani. Są tacy, którzy nieraz ryzykują nawet życiem,
próbując się dostać w miejsca, które nie są pisane zwyczajnym turystom. Jak się
okazuje, zdarzają się jednak i takie przypadki wędrowców, którym nie było dane
powrócić do domu… Takim człowiekiem był Raymond Maufrais. Młody, pełen werwy i
planów mężczyzna, o którym słuch nagle zaginął.
Raymond Maufrais to autor książki „Zielone piekło”. Można
powiedzieć, że tak, jak wyjątkowe było jego życie, tak też niezwykła jest także
i jego twórczość. Młody podróżnik nie był bowiem świadom wydania owej lektury.
Dlaczego? Pierwsza część książki to relacja z wyprawy do Mato Grosso. Wszystkie
przeżyte przez Raymonda chwile zostały zapisane w postaci interesującej
relacji, którą tenże młody mężczyzna z pewnością opowiadał licznym znajomym. „Zielone
piekło” zawiera jednak drugą część, która niekoniecznie miała ujrzeć światło
dzienne. Są to bowiem notatki Raymonda z podróży do niebezpiecznej Gujany,
znalezione przy brzegu rzeki Tamouri. Tylko tyle po nim pozostało, ponieważ
samego podróżnika niestety nie udało się odnaleźć.
Może na początku warto byłoby dowiedzieć się czegoś
więcej na temat postaci Raymonda. Ów młodzieniec nie był przeciętnym nastolatkiem. Uzdolniony,
bystry i ciekawy świata – zawsze mierzył wysoko. Jego plan odkrycia nieznanych,
dzikich plemion w gęstwinie pełnego niebezpieczeństw buszu, wzbudzał w ludziach
niemałe zainteresowanie. Wszyscy jednak przepowiadali Raymondowi klęskę i
uważali, że jest on na swój sposób szalonym człowiekiem. Przystojny młodzieniec
udowodnił, że wybrnął cało z podróży do Mato Grosso i dzięki temu nabrał pewności
siebie. Druga wyprawa nie była już na tyle przychylna. Raymond wyruszył w nią
jedynie w towarzystwie psa i niestety nigdy nie powrócił. Nikt nie wie, co
stało się z ambitnym podróżnikiem, a teorii na ten temat jest wiele. Jedni
uważają, że umarł z wyczerpania, inni iż został pożarty przez dzikie koty. Są i
tacy, którzy twierdzą, że Raymond został zjedzony przez plemiona ludożerców,
aczkolwiek pojawiały się także i takie teorie, które głosiły, że przyłączył się
on do ludu Indian. W ostatnią koncepcję wierzył z pewnością ojciec podróżnika,
który wyruszył w podróż poszukiwawczą i miał nadzieję odnaleźć syna. Niestety
bez skutku. Obecnie wiadomo tylko tyle, że ostatnim miejscem pobytu Raymonda
były okolice rzeki Tamouri, gdzie zostały znalezione zapiski Raymonda. To
właśnie je można odnaleźć w drugiej części książki „Zielone piekło”.
Rozpoczynając czytanie owej książki, początkowo możemy
dowiedzieć się czegoś na temat samego autora. Takie wprowadzenie, w przypadku
tak niezwykłej postaci, jest jak najbardziej na miejscu. Po chwili dochodzimy
do pierwszej części przygód Raymonda Maufrais’a, o nazwie Mato Grosso. I tutaj
rozpoczyna się niezwykle interesująca relacja z pełnej wrażeń podróży.
Pojawiają się niebezpieczne okolice i ludy, których obyczaje nigdy nie zostaną
do końca zrozumiane przez białego człowieka. Bo przykładowo dlaczegóż to mąż,
przeżywający bóle porodowe żony, jest potem żałowany i pielęgnowany, kiedy na
samą kobietę, po tym ciężkim przeżyciu, nie zwraca się takiej uwagi? Autor
wspomina o rytuałach walk, o obyczajach malowania ciała czy też wypalania na
skórze ran. Dochodzi także do tak niebezpiecznej sytuacji, z której Raymond
ledwo uchodzi żywy. W tej części pojawia się fascynacja, radość, entuzjazm, ale
też i strach oraz niepewność. Autor szczerze opisuje to, co przeżywa i czuje,
jakby nie tając żadnego szczegółu. Niezwykła przygoda kończy się jednak
szczęśliwie i nadchodzi kolej na następną.
Gujana – bo tak zatytułowana jest część druga, przyjmuje
formę dziennika. Dzięki temu możemy dowiedzieć się o tym, którego dnia jakie
wydarzenie miało miejsce. Czytając tę część z góry wiemy, jakie będzie jej
zakończenie. I właśnie to wywołuje w czytelniku tak duże emocje. W samotną
podróż Raymond wyrusza jedynie u boku psa Boby’ego. Kieruje do niego słowa „…
jeśli zdechnę, ty zdechniesz razem ze mną, będziesz spał w moim hamaku,
będziesz pił tę samą wodę…”. Wtedy ów młodzieniec nie był jeszcze świadom tego,
że straszliwy głód każe mu zabić jedynego przyjaciela, jakiego posiadał w
trakcie swojej wędrówki. Na początku wesoły i pełen energii autor dziennika z
czasem coraz bardziej się załamuje. Sam wyznaje, że nie przypuszczał, iż tak
boleśnie ucierpi jego psychika. Z każdym dniem, w zapisywanych słowach, widać
strach i obawę, które z resztą znajdą swoje uzasadnienie. Zdanie „To będzie
albo porażka, to znaczy śmierć, albo zwycięstwo. Żadnych półśrodków!” idealnie
odzwierciedla to, jak trudną wyprawę zaplanował dla siebie Raymond. Z tym, że z
pewnością opcja umierania nie była brana świadomie pod uwagę, bo wtedy ów
człowiek z pewnością nie wyruszyłby w gęstwiny niebezpiecznej Gujany. Druga
część książki „Zielone piekło” to uderzająca, prawdziwa, naładowana emocjami
relacja, bogata w opisy otoczenia, ale i psychiki samego autora. Niejednokrotnie
czyta się ją z gęsią skórką, która pokrywa całe ciało. Trzeba uzmysłowić sobie
to, że w dzisiejszych czasach takie podróże są o wiele łatwiejsze. Po pierwsze,
niejedni podróżnicy wyposażeni są w nowoczesny sprzęt umożliwiający kontakt ze
światem. Po drugie – o wiele łatwiej jest pozyskać sponsora, który wesprze całą
eskapadę. Raymond nie miał ani jednego, ani też drugiego. Brak funduszy w dużej
mierze przyczynił się do klęski, za którą przyszło mu zapłacić własnym życiem…
Ta książka, chociaż zaliczana do gatunku literatury
podróżniczej, różni się nieco od innych książkowych relacji z dalekich wypraw.
Jej odmienność wzbudza w czytelniku skrajne emocje – fascynację i podziw, ale
także żal oraz współczucie. Polecam wszystkim tym, którzy znają już postać
Raymonda, ale także i takim osobom, które jeszcze o nim nie słyszały.
Moja ocena – 4/5
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz