Agatha Christie to autorka, o której chyba nie trzeba
pisać zbyt wiele. Najsłynniejsza twórczyni kryminałów pomimo tego, że zmarła 38
lat temu, dzięki swoim książkom wciąż pozostaje nieśmiertelnym numerem jeden.
Wielbicielom jej powieści dobrze znani są w szczególności dwaj detektywi –Herkules
Poirot oraz panna Marple. Ci, którzy nie pochłonęli jeszcze wszystkich dzieł
pani Christie, mają spore pole do popisu, ponieważ dorobek literacki tejże
autorki jest naprawdę imponujący. Są jednak i tacy, którzy z takowym dorobkiem
się uporali i odczuwając niedosyt wiedzą, że nie w sposób będzie go zaspokoić.
Przecież pani Agatha Christie niczego już nie napisze… A jednak w tym roku pojawiła
się nadzieja zarówno dla tych, którzy ową autorkę kochają jak i dla wielbicieli
kryminałów nie znających ją jeszcze. Bowiem
Hekules Poirot powraca!
„Inicjały zbrodni” to kryminalna powieść, która wyszła
spod pióra Sophie Hannah. To właśnie ta książka jest nową odsłoną słynnego
detektywa. Autorka, jak natchniona, ożywiła świat, który zapoczątkowała Agatha
Christie. Jego kontynuacja jest ogromnym wyzwaniem, ponieważ zawsze znajdą się
krytycy jak i wielbiciele tegoż pomysłu. Czy „Inicjały zbrodni” są udanym
„przywołaniem” do życia Herkulesa Poirota? Warto przekonać się o tym na własnej
skórze.
Znany detektyw, Herkules Poirot, podczas relaksującego
pobytu w kafeterii, napotyka na swojej drodze dziwnie zachowującą się kobietę.
Rozglądająca się i wystraszona od razu zwraca na siebie uwagę, dlatego też
wspomniany mężczyzna postanawia podpytać ją, czy aby wszystko jest w porządku.
Nieznana kobieta zwierza się i wyznaje, że niedługo zostanie zamordowana. Herkules
już w tamtej chwili zdaje sobie sprawę z tego, że nie może tej sprawy tak
zostawić…
Tymczasem w dość znanym hotelu dochodzi do zbiorowego
zabójstwa, którego ofiarą padają trzy osoby. Morderstwo jest jednak o tyle
nietypowe, że wszystkie trzy ciała zostały ułożone w podobnej pozycji, zaś do
ust ofiar wetknięto spinki do mankietów z niezrozumiałymi inicjałami. Śledztwo
w tej sprawie spada na barki policjanta Edwarda Catchpoola – przyjaciela Herkulesa
Poirota. Niedoświadczony władza nie zostaje jednak sam. Ma bowiem obok siebie najlepszego
detektywa, którego uwadze nie umknie żaden szczegół. Czy jednak tym dwojga uda
się zapobiec kolejnym zbrodniom? Kto jest mordercą i czym są niezrozumiałe
inicjały pozostawione przy ofiarach?
Sophie Hannah nie miała łatwego zadania. Wykorzystując
postać detektywa, Herkulesa Poirota, musiała stworzyć kryminał na miarę klasy
Agathy Christie. Nie mnie oceniać ową autorkę, aczkolwiek należy jej przyznać,
iż „Inicjały zbrodni” są naprawdę interesującą lekturą. Cała historia
przedstawiona jest z perspektywy policjanta – detektywa – Edwarda Catchpoola.
Chociaż to on jawi się tutaj jako narrator, chowa się w cieniu słynnego
Herkulesa Poirota, który wyraźnie dominuje. Bystry, doświadczony, przezorny i
dociekliwy widzi to, czego inni nie są w stanie dostrzec. Stąd też śledztwo
przedstawione w książce nieustannie się rozwija, chociaż jego skomplikowana
struktura wydaje się nie do rozwiązania. Poplątana zagadka popełnionych
morderstw z czasem staje się coraz klarowniejsza, a pochłaniający kolejne
strony czytelnik sam skłania się do myślenia. Bawiąc się w detektywa wraz ze
słynnym Herkulesem, otrzymuje się nie tylko ciekawy kawał naprawdę dobrej
powieści, ale dostaje się także coś w rodzaju śledztwa, w którym uczestniczy
się samemu.
Każdy czyn ma swoje podłoże. Cóż zatem może być podstawą
do odebrania komuś życia? Ta książka pokazuje, że często nierozwiązane sprawy z
przeszłości mogą kiedyś wyjść na jaw z impetem, a siła ich konsekwencji bywa
naprawdę potężna.
„Inicjały zbrodni” to błyskotliwy i zaskakujący kryminał.
Nieraz detale, z pozoru nieważne, okazują się mieć potem ogromne znaczenie.
Stąd też watro zwracać uwagę na każde wypowiedziane, czy też raczej napisane
słowo. W książce pojawia się spora ilość dialogów, zaś zrównoważone opisy
zostały użyte tam, gdzie trzeba. Nie ma więc obaw o nudne, zbędne fragmenty,
które niczego nie wnoszą w całą akcję. Sophie Hannah wprowadziła także doskonałą,
jak dla mnie, ilość bohaterów. Czasami pojawia się zbyt wiele postaci, które
gmatwają się i mylą. Zbyt mała ilość bohaterów – to z kolei powód do monotonii.
Tutaj było tak, jak być powinno.
Już kiedyś miałam okazję zapoznać się z twórczością Sophie
Hannah. „Twarzyczka” – bo taki tytuł nosiła przeczytana przeze mnie książka,
była jednak zupełnie inna. Naprawdę polecam zapoznanie się z nową powieścią
tejże autorki. Warto dowiedzieć się czym są tytułowe „Inicjały zbrodni”. Powieść
ta to jednak coś nie tylko dla wielbicieli Agathy Christie. Aby wciągnąć się w
całą akcję i polubić tę książkę, wcale nie trzeba znać wspomnianej autorki.
Tutaj dobro miesza się ze złem, a niewinność – z pozoru nieskalana,
nie zawsze okazuje się taka krystalicznie czysta. Kto w tej całej pogmatwanej
akcji jest prawdziwą ofiarą, a kto sprytnie chowa swoją zbrukaną grzechem twarz
pod grubą maską uczciwości? Zachęcam do przeczytania.
PREMIERA JUŻ 11 WRZEŚNIA!
Moja ocena - 4,5 / 5
Wydawnictwo Literackie
Wydanie: I
Przekład: Łukasz Małecki
Oryginalny tytuł: The Monogram Murders
Liczba stron: 360
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Kryminały to nie do końca moja bajka, ale Twoja ocena wydaje się kusząca.
OdpowiedzUsuń