Życie wymusza od nas niejednokrotnie kreowanie takich, a
nie innych sytuacji. Nieraz rzeczy nieplanowanie dzieją się, ponieważ tak
właśnie jakoś wyszło. Bywa i tak, że wychodzi nam to na dobre, bo pomimo innych
założeń, los przygotowuje dla nas niespodziankę, której się nie spodziewamy.
Gdyby nie właśnie zrządzenie losu, nie powstała by także książka „Madagaskar.
Tomek na Czerwonej Wyspie”. Jak sam autor przyznaje, nie planował napisania tak
obszernej relacji ze swojej podróży. Gdyby nie przypadek, nie trafiłby w to
miejsce, w którym miał okazję przebywać. A więc w końcu, gdyby się to wszystko
nie wydarzyło, nie mielibyśmy okazji do przeczytania tak rewelacyjnej książki i
tym samym stracilibyśmy naprawdę wiele.
Tomasz Owsiany – autor, którego nazwisko raczej nie mówi
nam zbyt wiele. No bo skąd mielibyśmy go znać, skoro jest dorobek literacki
praktycznie nie istnieje. Teraz wychodzi nam jednak naprzeciw z książką, której
wysoki poziom naprawdę szokuje. „Madagaskar. Tomek na Czerwonej Wyspie” to
wyjątkowa opowieść o pobycie w odległym kraju. A na czym ta wyjątkowość polega?
Za moment wszystko zostanie objaśnione.
Młody, wykształcony i ciekawy świata człowiek wybiera się
na odległy ląd, aby podjąć tam konkretne działania. Wcale nie ma w planach
codziennego zwiedzania innego rejonu Madagaskaru. Otóż osiadając w jednej
miejscowości, jego zadaniem jest nauka w szkole. Dzięki temu więc nie dotyka
powierzchownie kultury mieszkańców, pędząc przed siebie, aby zobaczyć jak
najwięcej. To pozwala mu na całkowite zgłębienie się w rzeczywistość
Madagaskaru, co paradoksalnie okazuje się o wiele cenniejszą okazją na poznanie tegoż
rejonu świata. Tomasz, przybywając na Madagaskar, ma okazję na bycie wśród
„swoich”. Otóż trafia na katolicką misję i dzięki temu zyskuje na początek
niezbędną wiedzę, która przydaje się na dalsze dni. Praca nauczyciela zawsze
bywa ciekawa. Jednakże wykonywanie tego zawodu w tak odległym zakątku Ziemi,
staje się o wiele bardziej intrygujące. Dlaczegóż? Autor przytacza niezliczone
przykłady tego, co udało mu się przeżyć na Czerwonej Wyspie. Czy w naszym kraju
rzeczą normalną jest wysłanie przez chłopaka miłosnego smsa dziewczynie?
Oczywiście, że tak. Ludność, z którą miał okazję przebywać Tomasz Owsiany,
nieco inaczej patrzy na tę kwestię. Za coś takiego młody mężczyzna został
wydalony ze szkoły, a jego rodzice musieli zapłacić wysoką karę pieniężną. Bywa
i tak. Inne wydarzenie związane ze szkołą dotyczyło kandydatów na posadę nauczyciela,
którzy próbowali przekonać dyrekcję o swoich kompetencjach. „…o posadę anglisty
ubiega się kierowca taxi brousse,
który miał angielski w szkole,
protestant, który w takim razie zmieni
kościół, nie ma sprawy lub nieznanej profesji pan Rakoto, którego brat przecież już w tej szkole uczy…”.
Ciekawych sytuacji w tej książce pełno i nic dziwnego, bo życie na Madagaskarze
jest po prostu inne.
Czy nie chcielibyście się dowiedzieć dlaczego pan Tomek
jadł „świńskie łajno” lub też chociażby jak skończyła się historia kobiety,
która nosiła w brzuchu martwe dziecko? Dzięki książce „Madagaskar. Tomek na
Czerwonej Wyspie” macie okazję poznać ten odległy zakątek świata nieco
dokładniej. Chociaż autor opisuje wiele sytuacji związanych ze szkołą, to
jednak nie ogranicza się tylko do niej. Przytacza liczne historie mieszkańców,
opisuje swoje wrażenia dotyczące miasteczka, charakteryzuje mentalność ludzi i
panujące dookoła krajobrazy.
Ta książka to bardzo wyjątkowa relacja, ponieważ skupia
się głównie na obserwacjach i przeżyciach autora. Nie znajdziemy tutaj opisu
zabytków czy też historii i dobrze, bo przecież każdy z nas o czymś takim może się
dowiedzieć z różnych stron internetowych. Podczas czytania wiele rzeczy mnie
zaskoczyło. Teraz jestem bogatsza o cenną wiedzę, za co autorowi bardzo
dziękuję.
Tomasz Owsiany używa bardzo przyjemnego języka. Bogaty w
ciekawe słownictwo i trafiający prosto w serce sprawia, że książkę czyta się w
ekspresowym tempie.
Dla mnie rola autora na Madagaskarze ma szczególne
znaczenie, jako że sama jestem nauczycielką języka. Wiem, że do tej pracy
potrzeba cierpliwości i chylę przed panem Tomaszem czoła. Przytaczając
sytuacje, kiedy na sprawdzianie uczniowie potrafili zapytać się o to, czy
dobrze zapisali swoje imię i nazwisko, niejednej osobie naprawdę opadłyby ręce.
To jest jednak inna rzeczywistość i wyjeżdżając tam, autor z pewnością musiał
się na to przygotować.
Książka odziana w solidną oprawę, ciekawe ilustracje i
wysokiej jakości papier stanowi nie tylko ciekawą lekturę, ale także piękną
ozdobę na półce domowej biblioteczki. Polecam ją wielbicielom relacji
podróżniczych i zachęcam do przeczytania właśnie ze względu na jej wyjątkowość.
Ja z chęcią sięgnęłabym jeszcze po inne książki Tomasza Owsianego. Oby kiedyś
było ich więcej.
„Pociąg rusza – po torach
tak nierównych jak sam Madagaskar, pełen tak zachwycających zakątków i
zaradnych ludzi, jak i odstręczającej mizerii i marazmu. Tym razem odkryłem
jego kolejną piękną i dającą nadzieję cząstkę. A Mampikony? No, cóż… Tylko że
tam nie jestem już vazahą; jestem Tomkiem i („dzień dobry!”) panem Tomaszem…
tam jest teraz mój dom…”
/ „Madagaskar. Tomek na Czerwonej Wyspie” Tomasz Owsiany” /
Moja ocena - 4,5 / 5
Wydawnictwo: Bernardinum
Data wydania: 18
czerwca 2014
Liczba stron: 352
Oprawa: twarda
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Bernardinum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz