wtorek, 23 września 2014

"Historie przedhistoryczne" - Jerzy Ostrowski



W nasze zachłanne łapki czytelnika dość często wpadają nowości, które wchodząc na rynek robią wokół siebie sporo szumu, który potem gaśnie. Są takie książki, o których szybko zapominamy, ale bywają i takowe, które jakoś szczególnie zapisują się w naszej pamięci. Raczej nie często sięgamy do przeszłości, a jak się okazuje, czasami naprawdę warto. Pomyślało o tym z pewnością wydawnictwo Zysk i S-ka, przywracając do życia „Historie przedhistoryczne”, które niegdyś zawieruszone i zagubione w tłumie innych bajek, teraz mają okazję podbić serca czytelników. Czytelnicy mogą więc odkrywać je na nowo i właśnie to jest takie fascynujące. Po tylu latach mogą one bowiem bawić młodszych i nieco starszych wielbicieli literatury, pozostając wciąż nieznanymi i zaskakującymi.

Nieraz opowiadane dzieciom bajki, czy też i czytanie książeczki, stają się nudne i oklepane. Każdy przecież zna już opowieści o Czerwonym Kapturku czy też Królewnie Śnieżce. „Historie przedhistoryczne” są zaś całkowicie oryginalne, a tym samym mogą zaciekawić nie tylko dziecko, ale także i rodzica, który dzięki temu odkryje coś nowego.

Jerzy Ostrowski, autor owej książki, był powieściopisarzem żyjącym w czasach Pierwszej i Drugiej Wojny Światowej. Straszliwy mrok, jaki nadciągnął na nasze państwo, nie odebrał mu fantazji i chęci do stworzenia czegoś odmiennego. Toteż w 1938 roku powstały „Historie przedhistoryczne”, które z pewnością cztery lata później „opłakiwały” swojego twórcę, zmarłego w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen. Tak to już jednak bywa, iż literatura pozwala ludziom pozostać nieśmiertelnymi. Stąd też cząstka Jerzego Ostrowskiego ma wciąć okazję żyć, a dzieje się to wtedy, kiedy czytelnik sięga po jego książki.

„Historie przedhistoryczne” – jaka sama nazwa mówi, odnoszą się głównie do bardzo odległych czasów. A cóż wtedy mogło się dziać? Jak się okazuje, bardzo wiele. Przecież w przeszłości odbywało się tworzenie wynalazków, z których korzystamy do dziś. I właśnie o tym są bajki pana Ostrowskiego. O początkach ludzkości, kiedy to człowiek nieraz nieświadomie i przypadkowo tworzył coś wielkiego. Każda historia ma swojego charakterystycznego bohatera. Nie jest to jednak nudna postać, która żmudnie nad czymś myśli i tworzy. Wesołe, pełne humoru i różnych wydarzeń opowiastki są typowymi bajkami, w których mówiące zwierzęta mają swoje życzenia, a rzeczne rusałki lubią płatać złośliwe figle. O tym, jak wyjątkowe są owe historie świadczą same imiona pojawiające się w historyjkach. Nie Dawidek, Karolek czy Jaś są tutaj bohaterami, a Mhum, Cocopoco, Paranapanema czy Fitumitu. Książka zawiera 9 historii, w których ludzie dochodzą do wynalezienia różnych rzeczy, chociażby windy czy też i kalendarza. Każde ich działanie ma jakiś skutek, a wszystko jest tak pomysłowo rozpisane, iż wyobraźnia młodego czytelnika ma okazję pracować na pełnych obrotach, nie przemęczając oczywiście umysłu.

„Historie przedhistoryczne” mogą być swego rodzaju edukacją, która uczy tego, że warto podejmować się różnorakich działań, ponieważ można na tym coś zyskać.
W opowieściach przez cały czas ujawnia się zabawna wyobraźnia autora. Bajki są lekkie, finezyjne i całkowicie odmienne. Nie można tutaj mówić o tym, że były na czymś wzorowane. To nie są historie o biednych dziewczynach, dzielnych rycerzach i smokach. Tutaj pojawia się człowiek, który tworzy i tym samym osiąga jakiś efekt.

Sięgając po bajki będące wytworem przeszłości, wpadam zawsze w stan refleksji i zamyślenia. W tym wypadku pojawił się także szacunek oddany czemuś, co pomimo wieku wciąż okazuje się wspaniałym kawałkiem literatury. Z pewnością pewnego dnia przekażę tę książkę mojemu dziecku i zachęcę do jej przeczytania, ponieważ wierzę, że dzięki niej młody czytelnik ma okazję rozwinąć swoją wyobraźnię.

Historie pokazujące proces tworzenia różnych wynalazków są oczywiście wytworem wyobraźni. Ale być może właśnie tak to wyglądało. Może właśnie w taki sposób niejaki Mhum wynalazł pierwszą windę, a Fitumitu dał początek pierwszemu glinianemu garnkowi. Oczywiście tylko garstka przedmiotów otrzymała swoje miejsce w tejże książce, więc może zachęcone czytaniem dzieci będą tworzyły swoje wymyślone, może i nie do końca realne historie, które będą jednak ich własnymi opowieściami. Do tego zachęca sam autor książki słowami: „…róbcie to, co ja robiłem. Wymyślajcie sobie nowe, własne bajki. Te zwykłe najbardziej podobają się temu, który je układa”.

Książkę polecam wszystkim rodzicom, którym już wyczerpał się limit opowiadanych bajek. Te historie będą dla Was nowym rozwiązaniem, a być może zainspirują Was do tworzenia własnych opowieści.
Jestem dumna, że w moje ręce trafił tak cenny skarb. Dotąd nie miałam o nim pojęcia, ale teraz na zawsze pozostanie w moim sercu. 

Wydawnictwo:  Zysk i S-ka

Data wydania: 25 listopada 2013

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...