„- Postscriptum? Dotąd z niego nie
korzystaliśmy.
- Czuję, że tu by się coś przydało.
- Przydałoby się.
- PS. – Odgarnął mi z policzka kosmyk
włosów. – Lubię cię. I to bardzo.”
Mówi się, że miłość i nienawiść dzieli bardzo cienka
granica i że nie powinno się oceniać ludzi po pozorach. Wierzy się w to, że
wyparte przez smsy listy, we współczesnym świecie nie mają prawa bytu i że
istnieją takie granice, których nie da się przekroczyć. Po co jednak o tym
wspominam? Aby nakreślić Wam kształt nowej powieści Kasie West – „I like You”.
Lubicie styl autorki, skropione nutą niewinności love stories i bohaterów, dla
których muzyka niemałe ma znaczenie? Zapraszam na recenzję.
ZARYS FABUŁY
Odróżniająca się
od rówieśniczek Lily musi przetrwać kolejną, nudną lekcję chemii. Pozbawiona
ukochanego zeszytu, w którym dotąd notowała przychodzące jej do głowy pomysły
na piosenki, zapisuje słowa ulubionego utworu na szkolnej ławce. I nie byłoby w
tym wszystkim nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że kolejnego dnia zastaje w
tym miejscu dopisane kolejne zdanie. Zszokowana faktem, że ktoś oprócz niej
słucha alternatywnej muzyki, daje życie początkowi ławkowej korespondencji,
która coraz mocniej zaczyna łączyć ją z nieznajomym adresatem. Z czasem jednak pisemne
rozmowy o podobnych gustach przestają ograniczać się do wspólnej pasji,
przeradzając się w pełne zwierzeń listy. Kim jest sekretny odbiorca i czy Lily
przyjdzie się o tym przekonać?
BOHATEROWIE
Cechą charakterystyczną twórczości Kasie West stają się
już postaci o bardzo naturalnym,
nieprzejaskrawionym rysie. Ludzie jakby wyjęci z sąsiedniego podwórka,
mający swoje sekrety, bolączki i cele, jednak stroniący od demonów przeszłości.
Podobnie jest także i tym razem. Lily, główna bohaterka i narratorka tej
powieści, to cicha i wycofana dziewczyna,
która raczej dobrze czuje się ze swoją szkolną samotnością będącą odskocznią od
pełnego gwaru domu. Kochająca muzykę, mająca przyjaciółkę, ale w swoim
nastoletnim dorobku posiadająca także
wroga – chłopaka, który nie szczędzi jej docinek potrafiących naprawdę
zepsuć humor.
Cade, to
właśnie z nim Lily toczy odwieczną walkę. Raczej
lubiany, chociaż potrafiący dokuczyć, ośmieszył ją niegdyś przed sporą
publicznością, czego po dziś dzień nie jest w stanie mu wybaczyć. Jest także Lucas, obiekt westchnień, do którego
tak bardzo chciałaby zagadać. Przypadek postanawia jednak wziąć sprawy w swoje
ręce i zesłać bratnią duszę, która z pewnością odmieni jej przyszłość.
TŁO
Akcja powieści w większości rozgrywana jest w murach publicznej szkoły średniej.
Autorka nie zapomniała o tym, jak ważne bywa tło historii, toteż nie poskąpiła
bohaterów drugoplanowych budujących wiarygodny
obraz całego środowiska. Młodzi ludzie próbujący wypracować sobie szanowaną
pozycję, skrywający słabości, bazujący na pozorach. Bo to książka
nieograniczająca się do jednej perspektywy, udowadniająca, że nie zawsze wszystko jest takie, jakby się
mogło wydawać.
Opowieść o
przyjaźni, miłości i uprzedzeniach. O podążaniu w niewłaściwym kierunku, ale i
o przypadkach, które mogą przekreślić dotychczasowe założenia. Niekonwencjonalna,
odbiegająca od utartych schematów nurtu Young Adult, chociaż odrobinę
przewidywalna. Nieobciążająca, lekka, taka, u boku której czas płynie beztrosko
i szybko. A wszystko to skąpane w rytmach alternatywnej muzyki, tej czerpanej z
zewnątrz, ale i rodzącej się w sercach bohaterów. Myślę, że autorka nie
zawiodła, co więcej, w mojej ocenie „P.S. I like You” ma duże szanse na tytuł
najlepszej powieści z jej dotychczasowego dorobku. Kasie West bez dwóch zdań
rozwinęła skrzydła budując historię z
morałem, która nie tylko bawi, ale uczy tego, że poprzez rozdrapywanie
starych ran i rozpamiętywanie przeszłości można stracić szansę na prawdziwe
szczęście.
PODSUMOWANIE
Polecam w
szczególności młodzieży, fanom pióra autorki, którzy na pewno nie pożałują
poświęconego jej czasu. Bo u boku złości i radości, miłości i nienawiści,
ale przede wszystkim przekonujących i zróżnicowanych pod względem osobowości
bohaterów, czeka na czytelnika nieprzesłodzona i pogodna historia o młodości i
popełnianych błędach, na naprawę których nigdy nie jest za późno.
moja ocena: 7+/10
wydawnictwo:
Feeria Young
ilość stron: 372
premiera: 11
stycznia 2017
Za książkę bardzo
serdecznie dziękuję księgarni Pan Tomasz.pl.
Miałam pisać że nie, że młodzieżówka, że fabuła z liceum itd. Ale mam taki plan na ten rok, żeby sięgać po książki spoza kręgu zainteresowań. Więc czemu nie dać szansy tej lawkowej korespondencji ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, choć nie znam jeszcze książek i stylu autorki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com
Myślę, że mogłaby mi się spodobać. Zwłaszcza, że zapowiada się na miłą i przyjemną lekturę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Chłopak na zastępstwo i mi się podobała, więc z chęcią sięgnę i po nowa książkę autorki. Mam nadzieję, że i mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuń