Jedną z bardziej zaskakujących serii mafijnych bez wątpienia okazuje się być Made Men autorstwa Sarah Brianne. I to niekoniecznie ze względu na finezyjny splot fabuły, a raczej bardzo zróżnicowany poziom jakości tekstu, który czasami potrafi mnie zainteresować, czasami mocno rozczarować. Nierówność kolejnych tomów sprawia, że każda kolejna część jest dla mnie wyzwaniem. I tak też było tym razem, przy okazji piątego tomu ukrytego pod łagodnie brzmiącym tytułem „Angel”. Niech Was pozory nie zmylą. Wcale nie będzie anielsko.
ZARYS FABUŁY
Kiedy Adalyn widzi chłopaka kradnącego coś sprzed nosa samego Caruso wie, że to facet, który nie cofnie się przed niczym. Nie ma pojęcia, że odtąd Angel pozostanie jej bliższy, niż mogła przypuszczać. Będzie towarzyszył jej na każdym kroku jako ochroniarz mający zapewnić jej bezpieczeństwo. A przecież to syn samego Lucyfera, szefa wrogiej mafii, który co prawda nie może już nikomu zagrozić. Ale którego cząstka mimo wszystko pozostała w jego synu. Czy Angel oznacza kłopoty? A może wręcz przeciwnie? Co, kiedy Adalyn ulokuje w nim swoje uczucia?
BOHATEROWIE
Główna bohaterka powieści, Adalyn, zakochała się w mężczyźnie, który nie był jej pisany. Odnalazł przecież miłość w zupełnie innej kobiecie. Siostra Vincenta marzy o tym, by natrafiła kiedyś na kogoś, kogo pokocha równie mocno. Wkrótce na horyzoncie pojawia się wytatuowany Angel, który na pierwszy rzut oka wydaje się być bardzo nieodpowiednim kandydatem oznaczającym tylko jedno, kłopoty. Kim tak naprawdę jest Angel? To chłopak, który nie miał łatwego dzieciństwa i który teraz musi odbudować swój wizerunek. Ale nie zamierza bawić się w łagodną niańkę. Jest pewny siebie i swojej męskości. Nie trzeba długo czekać by zauważyć, że Adalyn zaczyna skrycie się w nim podkochiwać.
SKŁADNIKI AKCJI
Chociaż cała seria Made Men to cykl poświęcony mafii, mamy do czynienia z młodymi bohaterami i w tym tomie z relacjami, które spychają krwawe jatki i sensację na dalszy plan. Jest mniej mrocznie, nie tak brutalnie, owsem – pojawia się nutka kryminału, ale niknie w morzu koneksji zachodzących pomiędzy postaciami. Jest jedna wielka rodzina, Lucca, Vincent, Maria, Drago, Chloe, każdy ma swoje miejsce, każdy chce dać o sobie znać, co na pewno okaże się dobrą opcją dla wielbicieli całego cyklu. Najwięcej miejsca poświęcono relacji Adalyn i Angela, jego zaszeregowanie w rodzinie Cruso, miłosne podrygi, odważne namiętności przeradzające się w czyny. Momentami jest słodko i powiedziałabym, że to raczej przewidywalna i spokojna część.
PODSUMOWANIE
„Angel” nie okazał się najsłabszą, ale też według mnie nie najlepszą powieścią wchodzącą w skład serii Made Men. Było słodko, łagodne pod względem mafijnego tła, było ciekawie za sprawą Angela, który na pierwszy rzut oka nie powinien bratać się z rodziną Adalyn. Podarowane szanse, przepracowywane wspomnienia i namiętność. Przewidywalna i niegłęboka historia mafijna dla tych, którzy preferują lżejszy obraz mafii w romansach. Dla mnie sześć na dziesięć.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.
Nie znam tej serii.
OdpowiedzUsuńTym razem rezygnuje.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej serii, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńSzczerze? Chyba sobie odpuszczę. Jeśli miałabym ochotę na książkę o mafii to taką bym przeczytała, a romans z mafią w tle jakoś mnie nie pociąga :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńWątpię, że sięgnę po tę serię.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk