Jak dotąd nie interesowały mnie autobiografie znanych
osobistości. Wśród setek książek, jakie miałam okazję przeczytać, sięgnęłam
zaledwie po dwie takowe. Jedna przedstawiała życie Patricka Swayze, druga
Eminema. Bo jakoś tak dążenie do kariery, opis sukcesów i porażek – wydawały mi
się nudne. Niedawno mój wzrok przykuła jednak książkowa okładka przedstawiająca
promienny, szczery i zaraźliwy uśmiech kobiety, która pomimo tego, że największy
rozgłos zyskiwała w latach 50-tych i 60-tych, wciąż pozostaje aktywna i rozpoznawalna.
Znają ją wszystkie żyjące pokolenia – moja babcia, matka i oczywiście ja, bo
pomimo tego, że nie często widuję ją w filmach, które oglądam, jej nazwisko
wzbudza i będzie wzbudzało mój respekt. Sophia Loren wychodzi naprzeciw z
autobiografią noszącą tytuł „Wczoraj, dziś, jutro. Moje życie”. Otwiera się na
świat i ukazuje te strony swojej kariery, o których nikt dotąd nie miał pojęcia.
Z lekką obawą postanowiłam więc zerknąć chociaż na kilka pierwszych stron.
Przeczytałam całość, a to już jedna z oznak, która zwiastuje, że nudno na pewno
nie było.
Sophia Loren, urodzona we Włoszech w 1934 roku, znana
jest z takich ekranizacji jak chociażby „Matka i córka” czy też „Dwie noce z
Kleopatrą”. Nagrodzona Oskarem, podbijała Hollywood obracając się w towarzystwie
gwiazd najwyższej rangi. Kojarzona z dobrobytem, sławą, luksusem i mało
rzeczywistym światem, sprawia wrażenie osoby tak odległej, jak gdyby
istniejącej tylko na ekranie telewizora. A jednak Sophia Loren, ciepła,
wrażliwa i po części prosta kobieta odsłania prawdziwą siebie i pokazuje to, że
tak naprawdę jest człowiekiem jak każdy z nas, a w jej życiu, tuż obok sukcesów
i radości, niejednokrotnie gościły porażki i bóle.
Autobiografia, nie wliczając prologu, rozpoczyna się od
wczesnych lat dzieciństwa słynnej gwiazdy, kiedy to przyszła na świat mała,
„brzydka” – jak określa siebie Sophia i słaba dziewczynka. Nieplanowana,
narobiła w życiu swojej mamy sporo zamieszania, zaś w efekcie wychowywana była
raczej przez babcię, ojca nie widując praktycznie wcale. Oprócz biedy, która i
tak sama w sobie była już przykrym doświadczeniem, Sophia przeżyła także wojnę,
chowając się w ukrytych tunelach po to, by nie zginąć. A jednak pomimo tego, że
niejednokrotnie nie jadła zupełnie nic, dzieciństwo wspomina z tęsknotą, wciąż rozpamiętując
zapach posiłków gotowanych przez babcię, kiedy akurat była możliwość, by takowe
zrobić. Droga w stronę sławy także nie była prosta i gdyby nie splot
różnorodnych przypadków, świat nie usłyszałby o Sophii Loren. Na jednym z
konkursów, kiedy to nie było pieniędzy na ładne ubrania, bohaterka wystąpiła w
sukni, którą babcia zrobiła jej z zasłon. Nie poddawała się, a determinacja i
wiara w siebie doprowadziły ją na szczyt. I tak z czasem zwykłe łachy zamieniły
się w najdroższe suknie świata.
W książce „Wczoraj, dziś, jutro. Moje życie” autorka
przedstawia to, jak wyglądało jej życie po drugiej stronie ekranu. My znamy
odkrywane przez nią rolę, ale nie znamy jej. Dzięki tej autobiografii mamy
okazję ku temu, aby przespacerować się razem z nią przez historię jej kariery i
dostrzec to, czego nikt poza nią by nam nie powiedział. Pobyt w więzieniu,
utrata dziecka, życie w bigamii, policzek od męża oraz inne sercowe rozterki to tylko nieliczne ciekawostki, które czynią z
tej autobiografii wciągającą lekturę uświadamiającą nam to, że życie jest
niesamowite samo w sobie i nieraz nie trzeba wymyślać fikcyjnych treści, by móc
napisać interesującą książkę. Jak wyglądało pierwsze spotkanie Sophii z Charlie
Chaplinem? Jakie relacje łączyły ją z Cary’m Grantem czy Richardem Burtonem?
Jakie pierwsze wrażenie zrobiła na Sophii słynna i kontrowersyjna Jayne
Mansfield?
Autobiografia Sophii Loren to wciągająca i interesująca
historia, w której autorka opowiada o tym, o czym nie przeczytamy na przeciętnej
stronie internetowej dotyczącej słynnych gwiazd. Tutaj znajdziemy cząstkę jej
życia, zarówno tego rodzinnego, jak i scenicznego. Oprócz wielu niezwykłych informacji,
w książce natkniemy się także fotografie z rodzinnego archiwum artystki oraz
skany liścików, które pisali do niej najpopularniejsi gwiazdorzy. Otwierając
prywatną szkatułkę skarbów, Sophia otwiera swoje serce i przelewa z niego część
skrywanych tajemnic na papier.
Książka zaskakuje i to pozytywnie, a tym samym ja
przekonałam się o tym, że autobiografie wcale nie muszą być nudne. Teraz już
wiem, że jeżeli będę miała okazję, chętnie sięgnę po inne. „Wczoraj, dziś,
jutro. Moje życie” to pozycja literacka,
którą polecę oczywiście wielbicielom Sophii Loren, fanom starego kina oraz wszystkim
tym, którzy chcą przekonać się o tym, jak
wiele może dać wytrwałe dążenie do celu.
„Ileż kobiet
chciałoby być na moim miejscu! Tymczasem przydarzyło się to właśnie mnie, z
moimi lękami, moją przeszłością, moją ambicją ciągłego doskonalenia się w
zawodzie. Musiałam stanąć na wysokości zadania. Przestałam więc zadawać sobie
pytania, odsunęłam na bok wszystkie obawy i zakasałam rękawy.”
moja ocena: 4/6
tytuł oryginału: Yesterday, Today, Tomorrow: My Life
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
data premiery:
5 marca 2015
ilość stron: 405
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Przyznam, że nie wiem za dużo o tej postaci, więc ta autobiografia na pewno byłaby dla mnie ciekawa.
OdpowiedzUsuńSophia Loren to jedna z najpiękniejszych aktorek jakie widziałam. Uwielbiam ją w starych filmach, jest przezabawna i pełna gracji.
OdpowiedzUsuńTytul dosc ciekawy. Jednak odstrasza fakt, ze to biografia. Nie przepadam za tego typu ksiazkami.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam bliżej tę postać. Zgadzam, że biografie nie musza być nudne. :)
OdpowiedzUsuńA tak po za tym to może zastanawiałaś się nad zmianą koloru czcionki? Biały na czarnym bardzo męczy oczy. Przynajmniej ja tak miewam.
Pozdrawiam, Mz.Hyde
Życie tej gwiazdy było niezwykle dramatyczne jak widzę. To wielka gwiazda, cieszę się, że zdecydowała się dopuścić świat do swoich sekretów.
OdpowiedzUsuńBiografie...oprócz Eminema, pewnie zaciekawiłaby mnie jeszcze biografia Linkin Park, gdyż uwielbiam ich, a co do tej hmmm ciężko powiedzieć, wielbicielką tej postaci nie mogę być, bo praktycznie jej nie znam, ale warto zasięgnąć czegoś nowego...
OdpowiedzUsuń